Wiślanin jedną nogą w B-klasie [zdjęcia]

Ósma porażka w dziewiątym meczu rundy wiosennej powoduje, że piłkarze z Bobrownik są już bardzo blisko spadku do najniższej klasy rozgrywkowej. Tylko cud może ich przed tym uratować...

Katastrofalna runda doprowadzi prawdopodobnie do spadku ekipę Wiślanina. Jesień, choć nie znacznie, ale jednak była lepsza, bowiem w 12 meczach udało się uciułać 10 punktów. Zjazd jaki zalicza Wiślanin jest tym bardziej niespodziewany, że w poprzednich sezonach był to solidny ligowiec, który po wielu chudych latach wreszcie na dobre zadomowił się w A-klasie, punktował, bywały nawet momenty, że plasował się w czołówce. Teraz to wszystko daleko za Bobrownikami i obecnie chyba jedynym pozytywnym akcentem jest to, że na stadionie w Bobrownikach powstaje nowa infrastruktura...

Tydzień temu była pauza, dwa tygodnie wstecz jaskółka w postaci pierwszej wygranej w tym roku. Niestety ostatnia kolejka znów okazała się pechowa dla Wiślanina. Pechowa bo gospodarze niedzielnego spotkania z Grotem Kowalki przeważali, mieli sytuacje bramkowe, ale gola strzelić nie umieli. Za to raz zrobili to goście i to oni wygrali mecz 1:0. Szesnasta porażka w sezonie powoduje, że sytuacja Wiślanina jest niemal beznadziejna.

Na trzy kolejki przed końcem rozgrywek Bobrowniki są ostatnie z 13 punktami. Nad nimi są: Tłuchowia II, Wicher Wielgie oraz MGKS Lubraniec, które zgromadziły po 22 punkty. Wiślanin musi liczyć na cud. Przede wszystkim należy wygrać trzy pozostałe mecze (dwa z nich z Wichrem i Tłuchowią, jeden z Bądkowem) i liczyć na to, że ktoś z tej trójki przegra wszystko. Jeśli tak się stanie, wówczas trzeba będzie przyjrzeć się bezpośrednim bilansom zainteresowanych zespołów.

Szanse na to są jednak niczym w Lotto, a więc jeśli nie zmieni się nic w organizacji lig i w kolejnych rozgrywkach będzie B-klasa (bywało z tym różnie – red.), wówczas zobaczymy tam ekipę Wiślanina.

Tekst i fot. (ak)