Na ulicach Lipna zapanowała ciemność

Od 1 czerwca latarnie uliczne w mieście świecą tylko do północy. Wielu mieszkańców jest zbulwersowanych. Burmistrz wyjaśnia, że to z powodu oszczędności. Miesięcznie, dzięki tej decyzji, w kasie ratusza zostanie 10 tysięcy złotych.

– Od paru dni na ulicach mojego miasta panują ciemności – alarmuje Czytelnik CLI. – Wychodzę z psem zawsze po północy, taką ma potrzebę, tak się przyzwyczailiśmy. I jest ciemno. Najpierw myślałem, że to awaria, ale tyle dni. O co chodzi?

Lipno o północy spowijają egipskie ciemności. Latarnie uliczne gasną. Wielu mieszkańców jest zbulwersowanych, jedni wspominają o bezpieczeństwie, inni o wizerunku miasta i ograniczaniu komfortu.

– Ja sobie nie wyobrażam, żeby w mieście było ciemno od północy – nie kryje oburzenia pani Ania. – Mieszkam na ulicy niedaleko centrum, to taka osiedlowa uliczka, wąska, z wolnymi działkami, jeszcze nie całkiem zabudowana. Zawsze nie było najbezpieczniej, bo i rower mi sprzed domu zginął, i jakieś inne rzeczy, i sąsiedzi też mówili o drobnych kradzieżach. Teraz to już sobie nie wyobrażamy. Przedtem można było przez okno chociaż spojrzeć i było widać ulicę, a teraz? Ciemno wszędzie. Nawet nie będziemy wiedzieć, że ktoś stoi przed posesją.

Argumenty są różne. Każdy ma swoje. Także władze Lipna. Burmistrz wyjaśnia nam, że w wyłączaniu o północy oświetlenia widzi szansę na przetrwanie trudnej sytuacji budżetowej wywołanej epidemią koronawirusa.

– Bardzo drastycznie spadły nam dochody – mówi Paweł Banasik, burmistrz Lipna. – To jest wynikiem pandemii. W kwietniu np. dostaliśmy 500 tysięcy złotych mniej udziału w podatkach od osób fizycznych i od osób prawnych. Musieliśmy podjąć jakieś działania, bo mamy przecież rozpoczęte inwestycje, które trzeba dokończyć, choćby na Osiedlu Kwiatów, gdzie są rozstrzygnięte przetargi, podpisane umowy. Szukamy więc pieniędzy. Światła wyłączają w Toruniu, Krakowie, nawet Wawel nie jest oświetlany. Tam oszczędności pozwalają na zaoszczędzenie 20 tysięcy złotych dziennie. U nas jest to 10 tysięcy miesięcznie. Doszedłem do takiego wniosku, że w okresie letnim, kiedy o 3.00 już robi się widno, taki krok muszę zrobić. I nie zrobiłem tego dla własnego widzimisię.

Od 1 czerwca latarnie uliczne w całym mieście, wszędzie tam, gdzie płatnikiem rachunków na energię był urząd miejski, świecą do godziny 24.00. Punktualnie o północy lampy gasną. I tak będzie do odwołania. Epidemia i malejące dochody samorządu z udziałów w podatkach, prośby lokalnych przedsiębiorców o umorzenia podatków lokalnych czy opłat wywołane czasowym zamknięciem usług czy znacznym ograniczeniem liczby klientów, to wszystko składa się na konieczność oszczędzania na oświetlaniu ulic. A epidemia koronawirusa trwa w najlepsze i nic nie wskazuje na to, że szybko odpuści. W całym kraju mamy już 30 tysięcy zachorowań na covid-19 i prawie 1300 osób zmarłych z powodu zakażenia koronawirusem. Mimo, że gospodarka jest odmrażana, to zachowanie dystansu społecznego, unikanie skupisk, noszenie maseczek w miejscach publicznych nie napawają optymizmem co do natychmiastowego, gremialnego świadczenia wszelkich usług.

– Obawiam się, że sytuacja będzie jeszcze trudniejsza, niż jest teraz – mówi burmistrz Paweł Banasik. – To nie jest tylko problem Lipna, ale wszystkich samorządów, dochody bardzo drastycznie spadły. Wcześniej powiadomiliśmy o tej decyzji policję i nie było apelu o jej wstrzymanie. Mam więc nadzieję, że nie będzie to zachętą i nie wpłynie na wzrost przestępczości. Tym bardziej, że w naszym mieście o północy ulice są puste. Sporadycznie zdarza się spotkać wracającą osobę o tej porze. Ja to sprawdziłem, jeździłem ulicami miasta przed północą i te ulice są puste. Jeszcze raz podkreślam, że podjąłem taką decyzję nie dlatego, że tak mi się podobało, ale dlatego, że sytuacja nas do tego zmusiła. Mamy rozpoczęte inwestycje i potrzebujemy na gwałt pieniędzy, a wpływy są ograniczone. Sytuacja wygląda obecnie bardzo źle, patrząc na dochody i wydatki. Kwiecień zamknął się deficytem 500 tysięcy złotych. Wielu przedsiębiorców też zgłosiło się do nas o umorzenie czy prolongatę, bo ich też epidemia dotknęła. Zakłady fryzjerskie czy restauracje były zamknięte przez wiele tygodni, ich właściciele nie płacili więc podatków.

A samorząd w podatkach ma udział. Nie ma podatków, do ratusza nie spływa udział w nich. Na pomysł wyłączania oświetlenia ulicznego wpadł nie tylko lipnowski samorząd. Próbę szukania oszczędności na częściowym wygaszaniu lamp podjęły i duże miasta: Kraków, Kielce czy Tarnów, i mniejsze : Suwałki, Ustka, Olecko, Sandomierz czy Złotoryja. Są też miasta jak Kraków, Kołobrzeg czy Olsztyn, które zdecydowały się na wyłączanie oświetlenia zabytków. Jednostki samorządu terytorialnego zdecydowały się na wyłączanie oświetlenia ulicznego w godzinach nocnych, argumentując, że z powodu epidemii koronawirusa jest na ulicach znacznie mniej ludzi. Niektórzy wyłączają latarnie w określonych godzinach, inni w wybranych miejscach typu parki, skwery.

– Ja nigdy bym nie odważył się podjąć takiego kroku, bo przecież elektryfikowaliśmy miasto po to, żeby było widno, rozbudowywaliśmy sukcesywnie nasze oświetlenie uliczne na kolejnych ulicach jak choćby w ubiegłym roku na Kusocińskiego czy Ślusarskiego – mówi Paweł Banasik, włodarz Lipna. – Wyłączanie oświetlenia to cofanie się, ale nie mamy innego wyjścia. Jest to sezon letni i wyłączenie oświetlenia po północy nie jest dokuczliwe dla mieszkańców.

Do tematu wrócimy.

Tekst i fot. Lidia Jagielska