
Kobieta jeżdżąca oplem na lipnowskiej rejestracji wyrzuciła z auta psa pod schroniskiem dla zwierząt w Zawierciu. Wszystko nagrał monitoring placówki.
2 stycznia do schroniska dla zwierząt w Zawierciu zgłosiła się kobieta, twierdząc, że w okolicy znalazła psa. Gdy została poinformowana przez pracowników, że powinna zgłosić się do schroniska bliższego miejscu znalezienia czworonoga, odjechała. Nikt nawet nie pomyślał, że sprawa przybierze taki obrót.
- Kobieta twierdziła, ze znalazła psa w Tarnowskich Górach. Gdy poinformowaliśmy ją, że zwierzę powinno trafić do tamtejszego schroniska, gdzie zapewne szukaliby go właściciele, odjechała. Gdy ruszyli spod naszego schroniska, po 200 metrach zatrzymali się. Wtedy ze środka z impetem wyrzucili psa i natychmiast odjechali. Mamy nagranie z monitoringu - napisali na Facebooku placówki pracownicy schroniska z Zawiercia.
Lipnowskie tablice auta
Co łączy sprawę z Lipnem? Otóż na nagraniu wyraźnie widać, że auto z którego wyrzucony został pies, ma tablice CLI. Sprawę opublikowano właśnie na Facebooku.
- Chcielibyśmy, aby kobieta, która dokonała tego czynu, natychmiast zgłosiła się do nas celem wyjaśnienia sprawy. Chcemy wiedzieć, czy był to jej pies, czy faktycznie znaleziony! W innym razie sprawa zostanie wraz z nagraniem z monitoringu przekazana na policję - dodali pracownicy schroniska z Zawiercia.
Zmieniła wersję
Skontaktowaliśmy się z placówką. Otóż po ukazaniu się wpisu dotyczącego sprawy kobieta zadzwoniła do schroniska z żądaniem usunięcia posta. Nadal utrzymywała, że psa znalazła. Zmieniła jednak wersję, tłumacząc, że było to nie w Tarnowskich Górach, a w m. Przeczyce (gmina Mierzęcice).
- Jej wersje są nielogiczne. Stwierdziła, że znalazła psa w sylwestra na ulicy, by po dwóch dniach oddać go nam. Powinna zrobić to w schronisku, z którym współpracuje gmina Mierzęcice. Widzieliśmy sytuację wyrzucenie psa z auta, on biegł za samochodem. Poza tym jest zadbany, widać, że nie błąkał się, więc musiał mieć właścicieli. Wiele wskazuje na to, że to jej pies - powiedziała nam pracownica schroniska w Zawierciu.
Uniknie odpowiedzialności?
Psiak to średniej wielkości, młody wykastrowany samiec z kolczatką na szyi. Na stronie schroniska została zamieszczona informacja na jego temat, ale potencjalny właściciel jak dotąd się nie zgłosił. Sprawa nie trafiła na policję, bo jak wyjaśnili nam w schronisku, to i tak nic nie da.
W ciągu roku pracownicy mają mnóstwo poważniejszych spraw, gdy ktoś np. zabije, bądź maltretuje psa i nawet w takich wypadkach zasądzane kary są symboliczne, jeśli w ogóle do rozpraw dochodzi.
Pies obecnie przebywa w schronisku w Zawierciu. Jeśli po czworonoga nikt się nie zgłosi, zostanie przeznaczony do adopcji. Jak przyznają pracownicy placówki, kobieta najprawdopodobniej uniknie odpowiedzialności za wyrzucenie go z samochodu.
(ak), fot. Facebook/schroniskozawiercie
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Masakra jak tak mozna!!!