
W centrum Radomic działa krochmalnia, którą wybudowano jeszcze w czasach przedwojennych. Część mieszkańców wsi narzeka, że zakład „produkuje” fetor. Innym nieprzyjemny zapach nie przeszkadza
Krochmalnia to zakład przerabiający ziemniaki na mączkę ziemniaczaną. Gdy fabrykę budowano, wówczas gęstość zaludnienia była o wiele mniejsza i w pobliżu zakładu nie było tylu zabudowań, co obecnie. Z czasem jednak stała się swoistym centrum Radomic, wokół którego gęsto postawione są domy mieszkalne. Niektórym sąsiadom przeszkadza brzydki zapach, który jest efektem ubocznym przerobu ziemniaka. Do naszej redakcji wpłynęły głosy, że nikt z tym nic nie robi.
Pojechaliśmy na miejsce, by sprawę zbadać. W najbliższej okolicy krochmalni faktycznie czuć charakterystyczną nieprzyjemną woń. Jednak wygląda na to, że o ocenie stopnia uciążliwości decyduje po prostu wrażliwość zmysłu węchu.
Jednym przeszkadza, innym nie
– Mi krochmalnia przeszkadza, a w okresie letnim problem jest największy. Posiedzieć sobie wieczorem przed domem czy zrobić grilla z rodziną się nie da, bo śmierdzi. Wiele osób na ten temat mówi od dawna, a nikt z tym nic nie robi. Podobno coś miało być zrobione w tym roku, może się uda, ale szczerze wątpię. Jest to po prostu uciążliwe - powiedział nam anonimowo jeden z pobliskich mieszkańców.
– Faktycznie czuć przykry zapach i mi to również przeszkadza - dodała sąsiadka mieszkająca z drugiej strony zakładu.
Ale nie brakuje opinii zupełnie przeciwnych. - Mnie to w ogóle nie przeszkadza. Czasami coś tam czuć, ale nie jest to uciążliwe, a przy takiej działalności to normalna sprawa. Trzeba się z tym liczyć. Mieszkam tu od lat i nie narzekam. Jeśli komuś to przeszkadza, to chyba jest zbyt wrażliwy - przyznaje otwarcie Ryszard Ziemiński.
Właściciel wyjaśnia
Skontaktowaliśmy się także z właścicielem krochmalni. Jest nim przedsiębiorca z Sierpca. Podobny interes prowadzi jeszcze w jednej lokalizacji na terenie kraju.
– Jestem właścicielem krochmalni od 1995 roku. Zakład działa tak, jak każdy inny tego rodzaju w Polsce. Zupełnie normalne jest, że w wyniku przerobu ziemniaka powstają wody sokowe, w których jest białko, co przy rozkładzie wydziela pewien zapach. Ale absolutnie nie jest to jakiś smród nie do zniesienia. Poza tym ścieki wywożone są na pola, na czym korzystają rolnicy. Po ich wywiezieniu zbiorniki są czyszczone i wapnowane. Wtedy faktycznie może być nieprzyjemny zapach, ale jest to krótkotrwałe – wyjaśnia Edward Sochocki.
Iść za głosem rozsądku
Z pojedynczymi głosami mieszkańców na temat uciążliwości krochmalni przez długie lata pełnienia swej funkcji spotkał się sołtys Janusz Lorenc. Jego zdaniem powinien przede wszystkim zwyciężyć głos rozsądku, bo nawet jeśli komuś krochmalnia przeszkadza, to zyski i tak są dużo wyższe.
– Zakład krochmalniany powstał przed wojną. Od zawsze więc dawał ludziom pracę, a rolnikom możliwość odstawy ziemniaka. Wiadomo, że z czasem przybyło mieszkańców, którzy mieszkają blisko. Ziemniak jest takim materiałem, który przy przetwarzaniu wydziela pewien zapach. Ale tak jak tego się nie da całkowicie uniknąć, tak nie da się wyeliminować takiego zakładu ze wsi, przynajmniej idąc za głosem rozsądku – mówi Lorenc.
- Kilka razy rozmawialiśmy z właścicielem krochmalni, by po przeróbce ziemniaka zbiorniki i instalacje czyścić i ograniczać fetor. Ścieki poprodukcyjne są wywożone na pola, na czym rolnicy korzystają, bo tam jest białko użyźniające ziemię. Poza tym rolnicy mogą sobie w krochmalni dorobić, bo wyżyć z kilkuhektarowych gospodarek się nie da. Podsumowując, zrobić tak, by byli wszyscy szczęśliwi, się nie da. Zakładu nie wyprowadzimy poza ramy wsi, musimy nauczyć się z tym żyć. Takie jest moje zdanie. Poza tym jest o wiele lepiej niż choćby kilka lat wstecz - mówi Lorenc.
Śmierdzi złośliwcom?
Właściciel krochmalni zapewnia, że robi wszystko, co możliwe, by zapach dochodzący z zakładu ograniczyć. Ale dodaje też, że głosy krytyki go dziwią. - Nie wiem, komu to może przeszkadzać, ale mam wrażenie, że to są złośliwi ludzie. Taki sam zakład jest np. w Toruniu i jakoś funkcjonuje, mimo że to miasto. Faktycznie kilka lat temu spotykaliśmy się z mieszkańcami Radomic w tej sprawie. Zgodnie z naszymi zapewnieniami zostało zrobione wszystko, co możliwe, by to zjawisko zminimalizować. Ale wyeliminować całkowicie po prostu się nie da. Trzeba by zamknąć zakład.
A pamiętajmy, że na podatkach korzysta gmina, ludzie mają pracę – nawet 40 osób sezonowo i 8 na stałe, a rolnicy zbyt ziemniaka. Wszyscy korzystamy – kończy Sochocki.
Jak widzimy problem jest, ale jego skala to już kwestia gustu, a raczej węchu. Skoro jednym sąsiadom śmierdzi zbyt mocno, a inni mówią, że im to w ogóle nie przeszkadza, mamy do czynienia z typowo polskim „gdzie dwóch sąsiadów, tam trzy opinie”.
Tekst i fot.
Andrzej Korpalski
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
zaznaczcie ,że ten co powiedział że jemu nie śmierdzi,to pracuje w krochmalni,jak jego cala rodzina. Zapytajcie ludzi w całej wsi jak jest ze smrodem...albo przyjedzcie jak się sezon zacznie i czyszczenie tych śmierdzących dziur. Wali że hej!
TAK wali i to ostro..... CZAS ŻEBY ZROBILI COŚ Z TYM!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Krochmalnia zatrudnia ludzi, ale co zrobił nowy wlasciciel z Karoliny, syf kiła i malaria, piękna wizytówka powiatu. Brawo włodarze miasta.