
W budynku po szkole podstawowej w Grodzeniu są obecnie mieszkania socjalne. Niestety, na posesji często goszczą policjanci, którzy muszą zażegnywać sąsiedzkie spory.
Przed kilkoma dniami do naszej redakcji z prośbą o interwencję zadzwonił młody mężczyzna. Jego zdaniem, zarzewiem konfliktów jest sąsiadka samotnie wychowująca piątkę dzieci. Mężczyzna powiedział, że obawia się o ich bezpieczeństwo. – Są na nią zgłoszenia, że pije, mimo że ma dzieci pod opieką. Jeździ na imprezy, zostawiając dzieci podpitemu sąsiadowi. Były interwencje policji, ale niczym to nie skutkowało. W gminie machają na to ręką, policja tylko wejdzie, porozmawia i tyle – twierdzi Ireneusz Dutkiewicz.
Zaniepokojeni tym, że dzieci mogą być pozbawione opieki, postanowiliśmy odwiedzić mieszkańców Grodzenia 43.
– Jestem zaszokowana tymi zarzutami. To są pomówienia, proszę zapytać sąsiadów albo panią z urzędu gminy. Nie lubimy się z tym sąsiadem, to fakt. Faktem jest też, że raz wezwałam na niego policję, bo nocą puszczał głośno muzykę. To z nim są problemy, nie ze mną. Mieszkam tu od zeszłego roku, tylko z nim mam konflikt. Ale mówię wprost, kiedy coś mi nie pasuje, a nie za plecami, jak on – mówi pani Agnieszka (imię celowo zmienione, dane rozmówczyni do wiadomości redakcji).
Interwencje
Temat Grodzenia istotnie jest dobrze znany policji. Często dochodzi tam do interwencji, najczęściej o charakterze sąsiedzkich sporów. – Od początku ubiegłego roku zanotowaliśmy tam dziewięć interwencji, dotyczyły np. zakłócania ciszy nocnej, niewłaściwej opieki nad dziećmi czy po prostu awantur. Doszło też do jednego rozboju. Sprawa znalazła finał w sądzie. W jednym przypadku również do sądu skierowana została sprawa o bezzasadne zgłoszenie interwencji policji. Mieszkańcy muszą się liczyć z tym, że nie mogą absorbować mundurowych bez powodu – wyjaśnia Anna Kozłowska z KPP Lipno.
Działa asystent rodziny
Panią Agnieszką i jej dziećmi opiekuje się asystent rodziny z Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Kikole. Jego zdaniem nie ma powodów, by niepokoić się o zdrowie dzieci. – W przeszłości sporadycznie mogły zdarzyć się sytuacje, że zostawiła dzieci pod opieką sąsiada i wyszła z domu.
Ale odkąd zajmuję się tą rodziną, nie ma tam żadnych problemów. Pani Agnieszka zajmuje się dziećmi jak należy, sprząta, gotuje obiady, jeździ z nimi do lekarza. Więcej można za to powiedzieć o jej adwersarzu, który nie należy do osób pokornych – mówi Wiesława Bladziak, asystent rodziny z GOPS.
Sąsiedzi zapewniają, że to „złota kobieta”
O opinię na temat pani Agnieszki zapytaliśmy też sąsiadów. Żaden z nich nie podziela zdania Ireneusza Dutkiewicza.
– Ja nie mam z sąsiadką żadnych kłopotów i nie powiem o niej złego słowa. W życiu nie widziałam jej pijanej – mówi anonimowo młoda kobieta.
– Znam ich oboje. Pani Agnieszka to złota kobieta. Wspaniale zajmuje się piątką dzieci i być może to boli ludzi, że sobie radzi. To nieprawda, że pije. Dzieci są zadbane. A on to ćpun i pijak. Ja nie lubię dzwonić na policję, ale ostatnio nie wytrzymałem i to zrobiłem. Nie mogli się do niego dobić, to mu wyłączyli prąd. On jest awanturniczy, wszystkim daje się we znaki, ale nie wszyscy chcą zeznawać – dodaje Adam Kołkowski, sąsiad.
Nie ma szans na dialog
Mężczyznę, który oskarża sąsiadkę o niewłaściwe prowadzenie się, zapytaliśmy o to, czy sam nie spróbuje podjąć dialogu z panią Agnieszką. Niestety, nie ma na to szans. Zamiast tego pojawiają się kolejne zarzuty: – Byłoby wszystko dobrze, gdyby nie wszczynała kłótni, nie prowokowała sąsiadów. Odkąd ona się pojawiła, zaczęły się problemy. Nie rozmawiamy ze sobą, traktuję ją jak powietrze.
Było pobicie
Sytuacja między mieszkańcami dawnej szkoły jest bardzo napięta. Tak się składa, że nasz rozmówca pobił w przeszłości sąsiada Adama Kołkowskiego za to, że ten wmieszał się kłótnię z panią Agnieszką. – Jeśli chodzi o pobicie, to prawda. Mam za to wyrok i za ten czyn odpowiem. To była sytuacja kłótni z tą panią. Ona powiedziała sąsiadowi, że niby miałem ją popchnąć. To nieprawda. A ten sąsiad stawiał w sklepie wódkę chłopakom, żeby mnie pobili. Wiedziałem o tym i za to go ukarałem. Z kolei następnego dnia oni napadli na mnie we dwóch i pobili mnie. Ale za to już nikt nie odpowiedział – twierdzi Dutkiewicz.
Za pobicie starszego sąsiada dostał pół roku więzienia i po 20 godzin miesięcznie robót publicznych po odsiedzeniu wyroku. Oczywiście opinia drugiej strony jest zgoła odmienna. – Po 5 rano wrócił z dyskoteki. Wstałem zaspany, od razu wpadł do mnie i dotkliwie pobił. Mamy zamiar iść do wójta i prosić o przeniesienie go, żeby już tutaj nie mieszkał – kończy Kołkowski.
Gmina nie może pomóc
Wójt gminy Kikół Józef Predenkiewicz powiedział nam, że oficjalnej skargi na któregokolwiek z mieszkańców nie otrzymał. Ale z drugiej strony temat jest mu znany, bo szef miejscowego posterunku informował włodarza o częstych interwencjach w Grodzeniu. Jeśli oficjalna prośba się pojawi, wójt się nad nią pochyli, ale też nie może nic obiecać, bo w gminie mieszkań socjalnych brakuje. Jedynym wyjściem byłaby zamiana z lokatorem w innej lokalizacji, tyle że do tego potrzebna byłaby obopólna zgoda. A jak widać ta ostatnia jest – przynajmniej w Grodzeniu – towarem deficytowym.
Tekst i fot.
Andrzej Korpalski
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie