
Ta kobieta od lat zatruwa życie mieszkańcom wsi Krzyżówki. Większość się jej boi i omija szerokim łukiem. Sprawa kolejny raz trafiła na policję, a ludzie mają nadzieję, że stróże prawa w końcu im pomogą
O bulwersującej sprawie pisaliśmy w jednym z poprzednim wydań. Temat wypłynął na gminnym zebraniu poświęconym tworzeniu mapy zagrożeń bezpieczeństwa, w którym uczestniczył także komendant powiatowy policji (co mieszkańcom dało nadzieję, że sprawa w końcu znajdzie szczęśliwy finał).
Choć sytuacja wydaje się być kuriozalna, to ok. 50-letnia (jak twierdzą sąsiedzi) kobieta od dawna dręczy sąsiadów. Mówią, że nie tylko wyzywa i zastrasza, ale chodzi po wsi z młotkiem lub siekierą w torbie, rzuca kamieniami w dzieci. Dotarliśmy nawet do sąsiada, który próbując chronić dziecko, został dotkliwie pobity.
Nosi w torbie siekierę
E. L. sprowadziła się do Krzyżówek przed ok. 30 laty z Grabin, razem z matką. Ludzie mówią, że seniorka, która zmarła kilka lat temu, również była bardzo konfliktowa. E. L. miała męża, który jednak po pewnym czasie odszedł od niej. Po śmierci matki, została sama z synem. Historię tej rodziny zna jedna ze starszych mieszkanek wsi Stanisława Jankowska. – Nikt nie ma z nią kontaktu, to jest niemożliwe. Sama nie wiem, czy ona nie jest zdrowa, czy udaje. Wnuczek bał się iść do sklepu, bo go kiedyś chciała zaatakować. Do niej nie wchodzi nawet listonosz, bo się boi. Kiedyś zaczepiła mnie wulgarnym zwrotem, zupełnie bez powodu. Jestem od niej dużo starsza i żeby w taki sposób się odnosić? Ale dzieciaki we wsi boją się chodzić same. Nie można jej nic zrobić ani nawet powiedzieć. Jak było ciepło, nosiła w torbie młotek albo siekierę. Ludzie ją omijają, wszystko ze strachu. Po jedną znajomą musi mąż wychodzić na przystanek, gdy ta wraca z pracy. Ani E. L., ani jej syn nie pracują – opowiada Jankowska.
Chciała zaatakować 15-latka
Nieprzyjemności z awanturnicą miał wnuczek pani Stanisławy, 15-letni Tomasz Jankowski. – To było kilka tygodni temu. Szedłem do sklepu, ona stała ze szklaną butelką w ręku.
– Szła za mną i zaczęła mi grozić, że butelka rozbije się o moją głowę, bo rzekomo rzucałem w jej dom kamieniami. To bzdura, bo ja tam w ogóle nie podchodzę. Zaszła mi drogę i zaczęła mnie wyzywać. Gdy powiedziałem, że wezwę policję, ona zagroziła, że zrobi to pierwsza. Gdy przyjechali mundurowi, złożyłem zeznania, ona nie wpuściła policjantów do domu – relacjonuje chłopak. – Kiedyś z kolei mama z tatą byli na grzybach, wtedy ona zamachnęła się z metalowej rurki na mamę. Skończyło się awanturą i policją. Innym razem graliśmy na boisku w piłkę. Przyszła, miała we wiaderku kawałki cegieł i w nas rzucała. Znowu była policja, skończyło się pouczeniem dla niej.
Sołtys do domu nie wchodzi
O kobiecie słyszał każdy mieszkaniec Krzyżówek. Zna ją także nowa sołtys. Jak przyznaje nam, zdarza się jej „gościć” na posesji sąsiadki, np. z pismami z gminy. Ale do domu nigdy nie wchodzi. Ze strachu.
– Kłopoty z nimi są od zawsze. Sąsiedzi mieli nieprzyjemności. Ona sprawia wrażenie chorej osoby. Jest wrogo nastawiona do całego świata. Fizycznie jest sprawna, nawet bardzo. To prawda, że chodzi po wsi z niebezpiecznymi narzędziami. Sama też składa skargi, jak np. na rzekome zasypanie jej dawno nieużywanej studni. Jedna z sąsiadek boi się o własne życie. Byliśmy na policji, ja też składałam zeznania. Dalej sprawa ma pójść do prokuratury, potem może do sądu o przymusowe leczenie – dodaje Edyta Kacprowicz, sołtys wsi Krzyżówki.
Straszy klientów sklepu
Przejścia z kłopotliwą sąsiadką mają też właściciele jedynego we wsi sklepu. Choć jak sami twierdzą, wiele razy kobiecie pomagali, ta również ich nie szczędziła.
– Straszy nam klientów. Ludzie sami pytali, czy znowu będzie ta „małpa”. Nieraz nam groziła, nasyłała różne służby, mieliśmy kontrolę m.in. z urzędu skarbowego. Jest na tyle przebiegła, żeby robić takie rzeczy. My też chcieliśmy jej pomóc, dawaliśmy zakupy bez pieniędzy, do dzisiaj jest nam winna pewną kwotę. Na dodatek robiła szkody, bo jednego razu powyrywała nam tuje. To ewidentnie typ aspołeczny, przyłączamy się do tych ludzi, którzy chcą coś z tym zrobić. Kilka lat temu to nawet policjanci przed nią uciekali. Syna też ogłupiła. On kiedyś normalnie się uczył, ale ona co dzień siedziała z nim w szkole, nie pozwalała normalnie funkcjonować – mówią właściciele sklepu w Krzyżówkach, którzy wolą nie podawać swojego nazwiska.
Z matką pobiły sąsiada
Sąsiad, który mieszka najbliżej E. L. przed kilkoma laty, gdy jeszcze żyła jej matka, został przez kobiety pobity. – Poszło o to, że wstawiłem się za dzieckiem. Jej matka okładała mnie kijem po głowie, skończyło się szwami. Złożyłem doniesienie, była sprawa w sądzie, ale ją umorzono. Ona potem była na leczeniu, ale czy to coś dało? Gdyby wtedy została konkretnie ukarana, może byłoby lepiej? – zastanawia się Adam Ałtyn.
Czy ta znienawidzona we wsi kobieta faktycznie jest taka straszna? Czy może ma coś na swoją obronę? Chcieliśmy to sprawdzić, składając jej wizytę i prosząc o rozmowę. Weszliśmy na posesję przez otwartą bramę. Następnie pukaliśmy dwukrotnie do jedynych widocznych drzwi wejściowych. Nikt nie otwierał, ani nie dawał oznak swojej obecności. Nie udało się.
Sprawa na policji
Ustaliliśmy, że sprawa faktycznie jakby ruszyła z miejsca. – Wysłaliśmy policjantów, którzy zbierali zeznania od mieszkańców wsi. Teraz są prowadzone dalsze czynności. Być może przejmie to prokuratura – mówi Anna Kozłowska z Komendy Powiatowej Policji w Lipnie.
Czy kolejne zgłoszenie sprawy na policję poskutkuje? Mieszkańcy Krzyżówek mają nadzieję, że tak. Choć długo żyją w strachu, to zdają sobie sprawę, że w takich sytuacjach działać muszą odpowiednie służby. Te, zdaniem ludzi, do tej pory temat bagatelizowały. Liczymy, że to się zmieni.
Tekst i fot.
Andrzej Korpalski
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie