
Od ponad roku nad mieszkańcami Tłuchowa wisi widmo pobudowania w sąsiedztwie ich domów dużej biogazowni. Robią, co mogą. Protestują…
O sprawie pisaliśmy już na początku 2024 roku. Wtedy to doszło do spotkania z inwestorem, który miał zamiar pokazać lokalnej społeczności swoje plany. Na zamiarach się skończyło, bo jak mogliście czytać w CLI, przedstawicielom spółki Romgos nie pozwolono dojść do głosu, jasno dając wyraz dezaprobaty dla tego typu inwestycji.
Dlaczego ludzie są przeciwni? W skrócie: boją się smrodu, zanieczyszczeń, spadku wartości nieruchomości, a czarę goryczy przelewa zamierzona lokalizacja przy ul. Leśnej, w pobliżu domów i z koniecznością prowadzenia ciężkiego transportu przez centrum wsi. – Biogazownia? Po moim trupie! – to podsumowanie tamtego spotkania.
Dalej była petycja do wójta i podpisy mieszkańców, także sprzeciw gminnej rady. Tyle, że włodarz nie jest w tej sprawie decydentem, a jedynie organem zmuszonym do prowadzenia postępowania. Dopóki inwestycji nie zakwestionują odpowiednie organy jak np. sanepid czy Wody Polski, wójt musi kontynuować postępowanie. – Czy mi się podoba czy nie, muszę prowadzić postępowanie, nie mogę wrzucić wniosku do kosza – informował wówczas wójt Krzysztof Dąbowski.
Co się zmieniło przez rok?
Tyle, że opracowany został przez inwestora raport oddziaływania inwestycji na środowisko. A protesty nie ustały, wręcz przeciwnie. Jest grupa osób angażująca spore siły i środki. We wsi pojawiły się banery, na Facebooku profil przeciwników biogazowni, wreszcie w ostatnią sobotę odbyło się zebranie sołeckie. Byliśmy tam i my, i dyskusji się przesłuchiwaliśmy. Emocji znowu nie brakowało...
– W imieniu mieszkańców Tłuchowa wyrażamy zdecydowany sprzeciw wobec planowanej budowy biogazowni, biometanowni, instalacji czy zakładu produkcji nawozów i paliw organicznych przy ul. Leśnej w Tłuchowie, na działce 272/9 przez spółkę Romgos Bio Energia. Inwestycja będzie miała same negatywne uciążliwości i zagrożenia dla mieszkańców… – to tylko początek dłuższego apelu, odczytanego na początku spotkania przez radną Jadwigę Stawarz.
– Gmina się rozwija, stała się bardzo atrakcyjne dla działalności gospodarczej, ale w tej chwili stajemy przed życiowymi decyzjami – jak żyć panie wójcie – pytają dalej mieszkańcy swojego włodarza.
Na jakim są etapie?
Na spotkaniu był i wójt Dąbkowski, i merytoryczni pracownicy urzędu gminy. Obecny etap sprawy przedstawiła Iwona Strzałkowska.
– W grudniu 2023 roku spółka Romgos złożyła do wójta gminy Tłuchowo wniosek o wydanie decyzji środowiskowej dla budowy instalacji do wytwarzania nawozów organicznych. Zostało wszczęte postępowanie, do wniosku złożono kartę informacji przedsięwzięcia, my od razu wystąpiliśmy do właściwych organów, m.in. sanepidu, RDOŚ-u i Wód Polskich o wyrażenie opinii nt. przedsięwzięcia. Sanepid i RDOŚ wyraziły opinię o potrzebie wykonania raportu dot. oddziaływania na środowisko i taki raport spółka wykonała w grudnia 2024 roku, wnosząc jednocześnie o wznowienie zawieszonego postępowania. W styczniu br. wysłaliśmy raport z załącznikami do marszałka województwa, do Wód Polskich, do RDOŚ-u i do sanepidu. 16 stycznia br. dopuściliśmy udział społeczeństwa. Wpłynęły uwagi i zastrzeżenia co do raportu, które przekazaliśmy spółce Romgos i organom. Do dzisiaj organy nie zakwestionowały raportu, czekamy na opinię marszałka. RDOŚ wystosował do Romgosu wezwanie, gdzie spółka ma 60 dni na uzupełnienie dokumentów. Dzisiaj jesteśmy na takim etapie – wyjaśniła urzędniczka.
Na spotkaniu pojawiła się blisko setka osób. Były zdjęcia i prezentacja różnych biogazowni z terenu Polski. Były emocje i obawy o to, jak za parę lat może wyglądać Tłuchowo, które dzisiaj nie dość, że dynamicznie się rozwija, to jest zarazem oazą spokoju, po prostu miejscem dobrym do życia. I właśnie utraty tego nie wyobrażają sobie mieszkańcy.
Kogo boli głowa?
A największy ból głowy w całej sytuacji ma… wójt. On bowiem musi działać zgodnie z prawem, wykonywać procedury, nie jest to jego decyzja, a razy od ludzi zbiera właśnie on. Bo powiedzmy sobie szczerze, mieszkańców albo mało obchodzi, że jest jakieś niekoniecznie dobre prawo, że rząd chce biogazowni w kraju, że będą może z tego jakieś korzyści materialne, albo po prostu chcą pomocy od tego, którego mają najbliżej i znają, czyli od wójta. To myślenie trochę na skróty, ale ludziom nie można się dziwić, bronią swoich domów i krajobrazu, przyszłości swojej i swoich dzieci. Dlatego od ponad roku w Tłuchowie wrze. Dosłownie.
– Przeżyłem gazociąg jamalski, więc jestem osobą zahartowaną, ale pamiętajmy: jedni na gazie się bogacą, drudzy życie tracą. To pozostało mi po tym gazociągu, teraz nie chciałbym tego rozwijać. Jako, że zbliżają się święta, pomódlcie się za mnie, żeby dobry Bóg natchnął mnie roztropnością, która pozwoli rozwiązać ten problem w gminie Tłuchowo. Jeśli sami tego nie rozwiążemy, to nie uda nam się dalej bezboleśnie rozwijać gminy Tłuchowo. To jeden z wielu problemów, które właśnie mamy i obawiam się, że jeśli tutaj nie znajdziemy konsensusu, to urząd gminy będzie sparaliżowany. Nie będzie czasu na normalne działanie. Wiele obiecuję sobie po spotkaniu komisji rady gminy z inwestorem, które mamy zaplanowane na 22 kwietnia, na które zaprosiliśmy również posła Zbigniewa Sosnowskiego. Byliśmy bowiem z panią radną na spotkaniu w ministerstwie i jechaliśmy z nadziejami, niestety wróciliśmy bez nadziei. Dla rządu priorytetem jest zdrowa żywność, potrzebne są dodatkowe źródła energii, takie jak biogazownie – mówił na sobotnim spotkaniu wójt Krzysztof Dąbkowski.
Inna lokalizacja?
O jakim konsensusie mówi wójt, skoro przecież nikomu nie podoba się taka lokalizacja biogazowni? O znalezieniu innej, mniej uciążliwej. Nikt nie miałby do Romgosu pretensji, gdyby spółka budowała zakład dalej od domów, w miejscu bardziej ustronnym, najlepiej poza samym Tłuchowem. Pytanie czy inwestor zechce.
– Wysłałem do zarządu spółki Romgos zapytanie o warunki jakie musiałaby spełniać ewentualna inna lokalizacja, do dzisiaj bez odpowiedzi – dodaje Dąbkowski.
Zdaniem włodarza kluczowe będzie spotkanie 22 kwietnia, na nim wszystko może się zdecydować. Jeśli samorządowi, mieszkańcom, a może posłowi uda się przekonać inwestora do rozważenia innej lokalizacji, sprawa może zostać rozwiązana polubownie. Jeśli zaś Romgos pozostanie przy swoim, konflikt będzie dalej eskalował. Tym bardziej, że w tle są też nie najlepsze stosunki sąsiedzkie większości wsi z właścicielem terenu, na którym ma powstać biogazownia. A to nie wszystko, bo ów gospodarz złożył wniosek o… budowę drugiej, mniejszej biogazowni rolniczej, na którą nie są wymagane żadne zgody. Odpłaci sąsiadom za protesty? Możliwe. I to byłby kolejny dramat tłuchowian.
Do tematu na pewno wrócimy.
Tekst i fot. (ak)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.