
W płomieniach stanął budynek mieszkalny. Dobytek życia straciła pięcioosobowa rodzina oraz dwie starsze kobiety. Dokładna przyczyna pożaru nie jest jeszcze znana.
Ogień w jednym z domów w centrum Mokowa pojawił się w piątek 22 listopada. Po godzinie 19.00 strażacy otrzymali zgłoszenie o pożarze budynku mieszkalnego. Na szczęście druhowie byli na miejscu w strażnicy, dlatego od razu mogli przystąpić do działań. W tym czasie w budynku przebywało siedem osób. – To prawdziwy cud, że nikomu nic się nie stało i nie ma ofiar śmiertelnych – mówi pan Krzysztof, mieszkaniec wsi. Jak dodają strażacy, to dzięki temu, że pożar wybuchł wieczorem, a nie na przykład w nocy. – O tej godzinie domownicy jeszcze nie spali. Samodzielnie opuścili mieszkanie – mówi Tomasz Bęben, jeden ze strażaków biorący udział w akcji.
Prawdopodobną przyczyną pożaru był nieszczelny komin. Zapaliły się sadze. Potem ogień w ekspresowym tempie rozprzestrzeniał się. Po chwili przedostał się do wnętrza budynku i to właśnie tam jest najwięcej zniszczeń. Strażacy rozpoczęli gaszenie pożaru za pomocą odcinków W-52. Następnie ratownicy wyposażeni w aparaty powietrzne ODO przystąpili do gaszenia domu od wewnątrz. Dalszym zadaniem było usuwanie spalonych elementów oraz części konstrukcji. Akacja ratownicza zakończyła się późno w nocy. Brało w niej udział siedem jednostek strażackich, policja oraz pogotowie energetyczne i ratownicze.
Jeszcze tego samego wieczoru rodzina pogorzelców znalazła schronienie u znajomych. Dwie starsze panie, które mieszkały w drugiej części domu, zostały zabrane przez swoich bliskich. Jak się okazuje, skala zniszczeń jest ogromna. W ocenie strażaków, dom bardzo trudno będzie doprowadzić do stanu sprzed pożogi.
Z informacji uzyskanych od mieszkańców Mokowa wynika, że to nie pierwsze takie zdarzenie. – Pamiętam, że w przeszłości ten dom też się palił. Co prawda było to kilkanaście lat temu, ale już wtedy budynek znacznie ucierpiał – dodaje pan Krzysztof.
Następnego dnia strażacy ponownie musieli udać się na pogorzelisko. – Rano wybuchł tam pożar sadzy w kominie. Nasze działania polegały na dogaszeniu ogania, w dalszej kolejności na zabezpieczeniu miejsca działań – mówi Mariusz Janiszewski, który pełni funkcję prezesa miejscowej OSP.
Mieszkańcy Mokowa stanęli na wysokości zadania i nie pozostali obojętni wobec nieszczęścia swoich sąsiadów. Już nazajutrz, dla rodziny, która najbardziej ucierpiała w pożarze, została zorganizowana zbiórka najpotrzebniejszych rzeczy. Ludzie dobrej woli gromadzili dla nich m. in. środki czystości, pościel, ubrania, koce, zabawki, sztućce, meble oraz opał na zimę. Podjęta inicjatywa przeszła najśmielsze oczekiwania organizatorów, ponieważ w krótkim czasie na Facebooku pojawiła się informacja, że została już zebrana wystarczająca ilość odzieży i pościeli. Natomiast zbiórka rzeczy codziennego użytku, żywności i akcesoriów szkolnych dla dzieci dalej trwa.
Na tym jednak nie koniec. – W następną niedzielę, tj. 1 grudnia, w kościele parafialnym mieszkańcy będą mogli składać datki dla pogorzelców. W takiej sytuacji każdy grosz się liczy – mówi Mariusz Janiszewski.
Ofiary pożaru otrzymają również pomoc od samorządu. – Rodzinie, która została bez dachu nad głową, zostanie wypłacony zasiłek celowy, najwyższy na jaki tylko pozwolą przepisy prawa. Aktualnie pogorzelcy przebywają w wynajętym dwupokojowym mieszkaniu. Są tam dobre warunki – mówi Piotr Wiśniewski, burmistrz gminy Dobrzyń nad Wisłą.
Tekst i fot. (mb-g)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Mi gmina dobrzn n w nie pomogła po spaleniu to jak to jest ze ini dostają wszystko a ini nic??? Dlamie to sie dzeje to kpina!!