
Radny Edward Celmer zainicjował publiczne wystąpienie na sesji Rady Gminy Lipno rolnika z Chlebowa, który boryka się z zalewaniem gruntów uprawnych. To wzbudziło niezadowolenie wśród samorządowców, ale do dyskusji doszło. Padły argumenty, zarzuty, sprawę wyjaśni komisja skarg.
– Jestem mieszkańcem gminy Lipno, od 40 lat prowadzę gospodarstwo rolne w Chlebowie – mówi poszkodowany rolnik. – W Chlebowie jest problem taki, że jest rozlewisko wody. Występuje na czterech hektarach, na dwóch hektarach utrzymuje się do lipca woda. Jest melioracja, studzienki są na granicy, do których dopływa woda, dalej nie ma odpływu. Odkopaliśmy na jesieni studzienkę, zaczęliśmy pompować wodę, swoimi siłami próbowaliśmy coś zrobić. Wielokrotnie zgłaszałem ten problem do gminy i do radnego, próbowaliśmy nawet coś przy sklepie zrobić, ale przez szosę asfaltową w stronę Chodorążka, która powstała, nic się nie da zrobić. Zacząłem wypompowywać wodę do rowu, ale założono zakaz, woda została na gruncie, wywozimy ją beczką, jest okropnie. Woda idzie z gruntów. Wszędzie na innych polach jest już pięknie na gruntach ornych, a w Chlebowie wszystko lgnie.
Rolnik z Chlebowa zgłosił się o pomoc do radnego Edwarda Celmera, co wzbudziło kontrowersje wśród uczestników sesji rady gminy. Za sprawą radnego Celmera jednak zainteresowany przyszedł na sesję i otrzymał głos, przedstawił publicznie swoje racje. Złożył też oficjalną skargę do komisji rady.
Radny Celmer wychylił się?
– Pismo jest złożone do komisji rady gminy – potwierdza wójt gminy Lipno Andrzej Szychulski. – Myślę, że w tej kwestii mogłaby wypowiedzieć się również komisja rolna. Ja panu natomiast wiele razy tłumaczyłem, a ubolewam, że sprawą zajmuje się radny, który nie do końca jest do tego uprawniony (Edward Celmer – przyp. red.). Myślę, że radny będzie w takim razie także bardzo się starał, żeby utworzyć samorząd rolniczy w formie spółek rolnych, które będą to regulować. Pan radny po raz kolejny przychodzi ze sprawami, które nie są w jurysdykcji samorządu, bo przecież za sprawy wodne odpowiada właściciel nieruchomości.
Dla wszystkich sołectw zadedykowany został okólnik przypominający regulacje i zapisy dotyczące utrzymania urządzeń melioracyjnych, studzienek, rowów, z którego wynika jasno, że za prawidłowe funkcjonowanie tychże urządzeń odpowiada osoba, która zamieszkuje w tym terenie czy ma do danego, np. rowu przyległe grunty.
Gmina za to nie odpowiada
– Takich zalewisk my mamy bardzo dużo – przyznaje wójt Andrzej Szychulski. – Ja prosiłem pana, żeby zapytał zarządcy, czy w ogóle może wypompowywać tę wodę do rowu przy drodze wojewódzkiej. Będziemy to wyjaśniać, bo to co się wydarzyło, skutkowało zalewaniem innych terenów przyległych również do tego rowu. Jeżeli na sytuację ma także wpływ mycie samochodu przez strażaków OSP w Chlebowie, to będą mieli zwróconą uwagę i więcej tego robić nie będą na miejscu, a będą jeździć na myjnię. Proszę rozmawiać z sąsiadami, żeby odprowadzić nadmiar wody. My na to nie mamy najmniejszego wpływu. Prosimy i zachęcamy natomiast do utworzenia gminnej spółki. Za regulacje wodne odpowiada właściciel nieruchomości, my do tej pory wykonywaliśmy działania w przypadku dużych zalewisk, ten rok jest bardzo trudny, zalewiska mamy w różnych częściach gminy. Jeżeli wnioskujący rolnik nie zasieje tam czy będzie miał niższe plony, to wójt może udzielić pomocy w przypadku, gdy nie będzie zapłacony podatek rolny, ale nie możemy sprawić, że tam nie będzie wody, bo to nie od nas zależy. Jeżeli ktoś sprawił, że tam jest niedrożność, to Polskie Wody będą to egzekwować.
Chodzi o funkcjonowanie w gminie spółki wodnej, która profesjonalnie i systematycznie zajmowałaby się zapewnieniem drożności urządzeń melioracyjnych, w tym rowów, studzienek. Wójt Szychulski przypomina, że apel o utworzenie takiej spółki gminnej nie jest pierwszym z jego strony. Wielokrotnie o to prosił mieszkańców, odzew był mizerny w większości sołectw, działała nawet spółka w części południowej gminy, ale rolnicy przestali płacić należności, usługi nie mogły być dalej świadczone.
Trzeba pomagać rolnikom
– Przebudowa drogi do Chodorążka odcięła cieki wodne w tamtym kierunku i to był błąd – mówi radny Edward Celmer. – Jeżeli nie zostały zrobione odpowiednie przepusty odpowiedniej głębokości, gdy droga była budowana, woda zatrzymuje się. Jest też pobudowanych kilka domów mieszkalnych i jest pytanie, czy ktoś wydał zezwolenie, że te domy nie zamknęły odpływu wody gruntowej. Mówienie, że ja prowokuje jakiś problem jest błędem. Nasza gmina Lipno jest gminą wiejską, a od jakiegoś czasu sprawy wiejskiej są traktowane drugorzędnie, zapominamy o rolnikach, stajemy się gminą biurokratyczną. Nie ja też ponoszę winę za rozdmuchanie problemu, bo jeżeli rolnik zgłosił się do mnie, to ja zrobiłem to, co do mnie należy. Zaproponowałem przyjście na sesję, kiedy usłyszałem o bolącym problemie, którego nie dało się inaczej rozwiązać. Jestem za tym, żeby ten mieszkaniec ujawnił na sesji swoje problemy, żebyśmy my i sołtysi wiedzieli o tym. To nie jest przecież woda prywatna tego rolnika, problem w Chlebowie jest, musimy pomóc. Mam wrażenie, że tam problem jest głębszy, skoro mieszkaniec zgłasza się o pomoc do mnie jako radnego z odległego zakątka naszej gminy. Zbyt dużo spraw utajniamy.
W tym roku na wielu gruntach były zalewiska, ale na to wpływała pogoda i o tym także samorządowcy przypominają. Tyle, że w Chlebowie problem jest o wiele poważniejszy, bo gdy inne grunty były już uprawione, rolnik skarżący się i proszący o pomoc nie mógł nawet wjechać na cztery hektary swojej ziemi.
Starosta współczuje i służy pomocą
– Spółki wodne podlegają staroście lipnowskiemu, ale na terenie gminy Lipno spółki wodnej nie ma, rolnicy nie są chętni do wstępowania w spółki wodne, chociaż ja do tego zachęcam i służę pomocą – wyjaśnia starosta Krzysztof Baranowski. – Rolnik zostaje z problemem sam, gdy nie ma spółki wodnej. Do pewnego momentu istniał zarząd melioracji we Włocławku i oni zajmowali się tym, wchodzili na grunty, ale część rolników polikwidowała rowy, myśląc że to będzie większy areał do obsiania. I kiedy powstały Polskie Wody, które przejęły zadania zarządu melioracji, zmieniono przepisy i teraz w zakresie rolnika jest troska o to jak wodę z własnych pól i działek usunie. I przepisy na rolników właśnie nałożyły obowiązek utrzymania rowów, studzienek. Zapraszam pana do siebie, dam panu te przepisy. My, ani starosta, ani wójt nie mamy na to wpływu, nie możemy wejść na czyjeś pole, nie wolno nam. Złożył pan petycję do komisji skarg, która powinna rychło się tym zająć. Ja mogę tylko wyciągnąć mapkę, sprawdzić, czy był tam rów, może studzienka, gdzie ta woda powinna płynąć. Podkreślam jednak, jeżeli nie ma spółki wodnej na terenie gminy, do czyszczenia i meliorowania swojego gruntu zobowiązany jest rolnik.
W przypadku, gdy istnieje na danym terenie spółka woda, a tych jest w powiecie lipnowskim kilka, np. doskonale oceniana przez włodarza powiatu spółka wodna w Tłuchowie, to spółka przejmuje od właścicieli gruntów zadania i obowiązki melioracyjne. Spółka ma większe możliwości, także finansowe, bo składa wnioski do wojewody o pieniądze, korzysta z przydzielonych przez powiat pracowników robót publicznych. Starosta Baranowski zapewnił rolnika z Chlebowa o chęci udzielenia pomocy w określonym prawem zakresie.
Potrzebna jest gminna spółka wodna
– Od 1990 roku jestem w tym samorządzie, byłem przewodniczącym spółki wodnej, która działała na terenie gminy Lipno – mówi radny Janusz Lorenc. – Ta spółka działała częściowo, w niektórych miejscach i rejonach naszej gminy, jeździliśmy i przekonywaliśmy rolników, żeby opodatkować się 10 złotych od hektara, było konto założone. Melioracja była nowa, lata były suche, niektórzy rolnicy nawet byli niezadowoleni, że woda, która jest, odchodzi, bo u nas melioracja działa w jedną stronę, na odwodnienie, a nie ma tzw. zastawek. Nie znalazło to wtedy akceptacji wśród rolników. Dzisiaj ja ubolewam, że rolnik ma zalane grunty, bo ja też jestem rolnikiem, też ten problem u mnie występuje, też w latach '80 miałem zmeliorowane grunty i dzisiaj występują awarie, ale ja nie czekałem, żeby w momencie, kiedy przyjdzie siać, usuwać awarie. Lata zaczynają się teraz mokre, woda już w ubiegłym roku pokazywała się, są częściowo porośnięte zbieracze, zlasowane sączki. Trzeba głośno krzyczeć, rozmawiać z sąsiadami, robić to w odpowiednim czasie, po żniwach, a kiedy przyjdzie wiosna, deszcze i napór wody nie będzie problemu. Nie jest to jedyny problem na terenie naszej gminy, ale nie na tym polega, by uderzać w wójta. Może ten problem wstrząśnie rolnikami i dostrzeżemy jako rolnicy, że trzeba utworzyć spółkę wodną, która będzie nam pomagała w odprowadzaniu nadmiaru wody. Nie ma innego wyjścia. Jak nie zadbamy sami, to nikt inny nie przyjdzie, żeby rozwiązać nasze problemy. Zacznijmy od siebie.
Do tematu wrócimy, bo teraz pochyla się nad nim merytoryczna komisja Rady Gminy Lipno. Sytuację zna i pomocą chce służyć także radny z rejonu Chlebowa Tomasz Wiśniewski.
Miejscowy radny też chciał pomóc
– Gmina chciała pomóc, ale skoro masz sąsiadów takich, którzy nie pozwalają nam pomóc, to sytuacja taka jest – zwrócił się do zainteresowanego rolnika Tomasz Wiśniewski. – Chcieliśmy przekopać do sąsiada, ale sąsiad nie pozwala wjechać, a my przez sufit nie możemy tej wody odprowadzić. Ubolewam, że masz radnego za drogą, a szukasz pana Celmera. Gmina chciała pomóc, jest pracownik od melioracji, był w Chlebowie i chciał naprawić, ale sąsiedzi nie pozwalają. Jeżeli wiesz jak to zrobić, ja chętnie pomogę.
Słowo przewodniczącego
– Trzeba dobrze żyć z sąsiadami – podsumował Andrzej Chojnicki, przewodniczący Rady Gminy Lipno. – Na sekretariat wpłynęło pismo w tej sprawie, zapoznałem się z tym pismem i przekazałem komisji skarg i wniosków, komisja sprawę rozstrzygnie. Na następnej sesji podejmiemy decyzję.
Tekst i fot. Lidia Jagielska
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie