
Uliczni chuligani zaatakowali miasto. Tak wynika ze spostrzeżeń władz i mieszkańców Lipna. Efektem działalności wandali jest poważnie uszkodzona kładka na rzece Mień, połamane drzewka, zniszczone ławki, zdewastowana altana parkowa czy zniszczona muszla koncertowa z plenerowymi instrumentami.
– Apeluję do burmistrza, byśmy nie wymieniali zniszczonych ławek. Niech te miejsca zostaną puste, bo wkłada się w to naprawianie wielkie pieniądze, co sezon wymienia się na nowe, a młodzież niszczy i nie może nauczyć się, że to jest nasze mienie, które kosztuje duże pieniądze – podkreśla radna miejska Anna Domeradzka. – To jest wielki wandalizm, tak nie powinno się dziać. Mój apel i wielu mieszkańców jest taki, żeby tych ławek nie wymieniać, bo to jest marnowanie pieniędzy. Młodzież, która niszczy ławki, rzuca śmieci, pali papierosy, niech sobie siada na trawie. Niedopuszczalne jest to, że tylko trzeba po takiej młodzieży sprzątać. Czas, żeby ich czegoś nauczyć, a jak nie będą mieli na czym siadać, to będą siadali na trawie.
Zniszczenia infrastruktury komunalnej w Lipnie na stałe wpisały się już do kalendarza zdarzeń. Połamane ławki, szczególnie na Bulwarach Poli Negri, zniszczone młode drzewka (najwięcej na ulicy 22 Stycznia), zdewastowane obiekty plenerowe w parku miejskim to główne straty w ciągu kilku tygodni.
– Jestem oburzony tym, co w mieście Lipnie się dzieje i nawet podjąłem taką decyzję, że gdy w połowie roku będziemy przedstawiali sprawozdanie z wykonania budżetu za 2020 rok, to przedstawię też prezentację zdewastowanych przez wandali rzeczy, bo to już nie tylko ławeczki, ale także to, co wydarzyło się w parku przy altance, woła o pomstę do nieba – wyjaśnia Paweł Banasik, burmistrz Lipna. – W miejscach, gdzie były ławeczki, nie będziemy stawiali ławeczek, tylko tablice informacyjne, że w tym miejscu stała ławka zdewastowana przez wandali. Są to przecież bardzo dużo pieniądze, które nawet nie są zabezpieczone w budżecie, bo nikt nie przewidział, że coś takiego wydarzy się. Mamy zniszczoną muszlę koncertową, połamane drzewka, ciągle niszczone ławki.
Wandalom nie umknęły także muzyczne instrumenty plenerowe przy muszli koncertowej w parku, wspomniana przez burmistrza Banasika altana parkowa, ale także mostek przez rzekę Mień. Tam w minionym tygodniu łupem chuliganów padła część metalowej kładki w pobliżu toru motocrossowego. A to już nie tylko strata wizerunkowa i zniszczenie mienia, ale narażenie na niebezpieczeństwo innych ludzi.
– Chcę, żeby wszyscy wiedzieli, żeby mieli świadomość, że są tacy mieszkańcy Lipna, którzy wiele kłopotów nam stwarzają swoim zachowaniem i nie poprawiają estetyki miasta – podkreśla włodarz Lipna. – Będziemy publikować zdjęcia tych zdewastowanych miejsc. Pamiętamy przecież, jak ładnie wyglądała altanka w parku miejskim, ona była odbudowana, przeznaczona była też dla młodzieży, która siedziała w altance. Ja nie potrafię zrozumieć, dlaczego znalazły się takie osoby, które zniszczyły to, z czego korzystały.
Radny Jakub Klaban donosi o kolejnym zdewastowanym koszu na boisku sportowym przy ulicy Łącznej. Ratunek widzi w kamerze monitoringu, którą proponuje zamontować w zagrożonym systematycznymi wybrykami chuligańskimi rejonie.
– To już jest kolejny raz, kiedy są demolowane kosze – podkreśla radny Klaban. – Teraz też, w zimę, zostały urwane kosze do koszykówki. Co zimą wandale robili na boisku?
Radni nie kryją oburzenia, są różne pomysły na walkę z chuliganami. Powstrzymanie się od naprawy elementów infrastruktury komunalnej czy montażu nowych może odnieść odwrotny skutek, bo nie wszyscy są chuliganami i takie zniszczenia tolerują. Mieszkańcy mogą stracić możliwość wygodnego odpoczynku, Lipno zaś ładny wygląd.
– Stop przyzwoleniu na wandalizm – przestrzega Grzegorz Koszczka, przewodniczący Rady Miejskiej w Lipnie. – Zgłaszajmy, nie tolerujmy tego, to jest łobuzerstwo, które niszczy nasz wizerunek, naszą pracę, nasze pieniądze. Nie ma dla takich ludzi tolerancji.
Być może postulat radnego Koszczki powinni wziąć sobie do głowy mieszkańcy Lipna i zgłaszać, informować, alarmować o wszelkich niepokojących zachowaniach policję, straż miejską, ratusz. To są służby powołane do dbania o bezpieczeństwo, porządek publiczny i infrastrukturę komunalną. Być może to właśnie te miejsca powinni wziąć pod patrolową lupę mundurowi, a przecież nic tak nie cieszy policjanta czy strażnika miejskiego jak walka z przestępczością, najlepiej skuteczna.
Prawna teoria i praktyka pokazuje, że nic tak dobrze nie sprawdza się w walce z patologiami jak prewencja. Tak więc patrole strażników miejskich i policjantów, także patrole piesze w całym mieście, także w tych mniej atrakcyjnych ulicach i skwerach, a nawet przede wszystkim tam, i czujność mieszkańców, obywatelska postawa, mogą być lekiem na to zło, które w Lipnie ma się coraz lepiej. I to wszędzie pomaga, tylko trzeba wprowadzić w życie. Nadzieja na bezpieczne Lipno w każdym jego zakątku leży w gestii miejscowych policjantów i strażników miejskich, a zaspokojenie apetytu na piękne miasto z nowoczesną infrastrukturą – w decyzjach władz miasta.
Trzeba rozwijać miasto, mimo wszystko. I dbać oraz przeciwdziałać złym zachowaniom, szczególnie wtedy, gdy zagrożenie jest duże. To opłaci się i rządzącym, i mundurowym. Bezcenna jest bowiem świadomość dobrze wypełnianej misji.
Do tematu będziemy wracać.
Tekst i fot. Lidia Jagielska, fot. UM Lipno
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Czyli w Lipnie wszystko po staremu.