Beata Rutkowska została ukarana grzywną za to, że jej 9-letni syn opuścił w drugim semestrze bieżącego roku szkolnego większość zajęć bez usprawiedliwienia. Kobieta nie zgadza się z taką decyzją i twierdzi, że życie utrudnia jej dyrekcja szkoły
Mieszkanka lokalu socjalnego przy ul. Kasztanowej w Wielgiem poprosiła nas o interwencję w tej sprawie. Problem w tym, że jej 9-letni syn opuszcza bardzo dużo zajęć. W związku z nierealizowaniem przez niego obowiązku szkolnego organ prowadzący placówkę oświatową, czyli gmina ma obowiązek reagować. Dopuszczalna jest kara grzywny nawet do 10 tysięcy złotych. 25 maja br. wójt Tadeusz Wiewiórski wydał postanowienie o nałożeniu kary w wysokości 100 zł.
– Wójt powiedział, że nie będzie ze mną rozmawiał. Dyrekcja szkoły się na mnie uwzięła. Ale ja kar płacić za chore dziecko nie mam zamiaru. Jak będzie trzeba, mogę pójść z wójtem do sądu. Posyłam Kacpra do szkoły, gdy czuje się dobrze. W przeszłości były sytuacje, że w trakcie lekcji trzeba było go zabierać. Tam nie miał mu kto pomóc – mówi Beata Rutkowska.
Uraz z przeszłości?
Jak tłumaczy kobieta, nie może posyłać syna regularnie do szkoły z powodu jego problemów zdrowotnych. – Kacper miał dwa lata temu wypadek. Wywrócił się na rowerze i uderzył głową o twardą powierzchnię. Od tamtej pory powiększyła się jama poudarowa i zbiera się płyn. Są zmiany neurologiczne. Syn ma ostre, napadowe bóle głowy. Jeżdżę z nim do lekarzy, leczymy Kacpra prywatnie, stąd nieobecności w szkole – twierdzi Rutkowska.
Na 9 maja br. Kacper Rutkowski opuścił aż 194 z 230 godzin lekcyjnych. Są to nieobecności nieusprawiedliwione. Zgodnie z prawem gdy liczba takich nieobecności przekracza 50 procent w miesiącu, dyrekcja szkoły ma obowiązek reagować. Mieszkanka Wielgiego właśnie kierownictwo Zespołu Placówek Oświatowych w Wielgiem obwinia o zaistniałą sytuację. – Wszystko zaczęło się od września ubiegłego roku, gdy zabrałam ze szkoły w Wielgiem starszego syna do prywatnej placówki w Lipnie. Moim zdaniem ta sytuacja, to zemsta właśnie za to. Mam dokumenty na pokrycie nieobecności Kacpra, ale w szkole nie chcieli ze mną rozmawiać na ten temat – dodaje Rutkowska.
Dyrekcja zaprzecza
Ale zarówno dyrekcja szkoły jak i władze gminy widzą sprawę zgoła odmiennie. – Starszy syn trafił do placówki, w której nie mógł realizować podstawy programowej, więc i on wówczas nie wypełniał ustawowego obowiązku szkolnego.
Co do problemów z Kacprem, rozmawiałam z jego wychowawcą i z pedagogiem szkolnym. Jeśli dziecko przynosiło do szkoły zwolnienia, były to maksymalnie dwudniowe zwolnienia od lekarza rodzinnego, nigdy od specjalisty. W momencie tak wielu nieobecności moim obowiązkiem było poinformowanie organu prowadzącego o sytuacji. Z panią Rutkowską niestety nie da się porozumieć, dlatego następnym krokiem musiała być grzywna. Poza tym dziwne jest, że niejednokrotnie sama widziałam Kacpra biegającego w parku, bawiącego się z rówieśnikami poza godzinami szkolnymi. W szkole zaś sprawia wrażenie bystrego chłopca. Najgorsze, że przez postępowanie pani Rutkowskiej cierpi dziecko – mówi Dorota Pączek-Bazela, dyrektor ZPO w Wielgiem.
Symboliczna kara
Sprawa jest też dobrze znana wójtowi gminy. Jak zapewnia Tadeusz Wiewórski, nasza rozmówczyni korzysta z wszelkich form pomocy, w tym ze świadczeń opieki społecznej, niestety dialog z nią nie jest możliwy. – Wszystko wynika z dokumentów przedstawionych przez dyrektor szkoły. Pani Rutkowska była w tej sprawie w urzędzie, ale zamiast wyjaśnić sytuację, trzasnęła jedynie drzwiami. Nałożona kara to ostateczność, a jej wysokość jest symboliczna. Mam nadzieję, że to ją zmobilizuje do posyłania syna do szkoły – wyjaśnia wójt Wiewiórski.
Sytuacje nakładania na rodziców bądź prawnych opiekunów kar za nierealizowanie obowiązku szkolnego są sporadyczne, ale w ZPO Wielgie się w przeszłości zdarzały. Zgodnie z ustawą o systemie oświaty może to być grzywna maksymalnie w wysokości 10 tys. zł. Kara może być powtarzana maksymalnie do wartości 50 tys. zł. Ukarana ma 7 dni na jej zapłacenie.
Tekst i fot. (ak)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Jesli pani dyrektor widziała dziecko jak sie bawi w godzinach szkolnych mogła wejsc zapytać czemu dziecka w szkole nie ma jak widać że sie czuje . Wojt dobrze postąpił z taką kwotą bo mógł więcej nałożyć . A co do pani dyrektor to jestem tego zdania ze ona tez nie jest bez winy i tez wiele mówi a co innego robi . Ja sie zawiodlam na niej tak samo młode kobiety ida zeby przyjęła ich do pracy na straż to ona swoja r i dzine tylko przyjmuje . Nie ma jak byl dyrektorem gotlewski to byl facet do każdej sprawy i nie było problemow
Za mała kara, żeby poskutkowała odpowiednio...a i nad lokalem socjalnym trzeba się zastanowić - czy inni nie potrzebują go bardziej, skoro drugi syn może uczęszczać do prywatnej placówki...Natomiast dyrektor nie ma w zakresie obowiązków sprawdzania sytuacji uczniów po domach, bo przecież "naruszałby mir domowy", a nepotyzm? ...jest wszędzie niestety.
Jak już to Godlewski.Gdyby więcej było mężczyzn nauczycieli ,to i gimnazjum by na du...ch przysiadło.A tak to się pręży wygolone towarzystwo z elektrykami w zębach.Bo kto im podskoczy?Panuje ogólne bezkrólewie,dzieciaki robią z nauczycielami co chcą.Kiblują po kilka lat ,byle do 18 dociągnąć.
a na realizację obowiązku szkolnego w przypadku tak chorego dziecka jest indywidualny tok nauczania ;)
Pani pedagog i Pani derektor niech sobie zakupią koszyki i do lasu grzybki zbierać a nie dziećmi się zaimować w tej szkole to patologie zrobiły
Pani Rutkowska już niedługo wybory samorządowe, nie wybierajmy na następną kadencję tego T.W. on sobie nie radzi ani z kierowaniem gminą ani z nauczycielami. Zrobił z naszej gminy ciemnogród. Wybierzmy uczciwego i prawego kandydata z PIS, on każdego uszanuje i pomoże.
Zgadzam się z wpisem "gościa" z dnia 06.06. Rozwiązaniem problemu z niską frekwencją na zajęciach szkolnych jest nauczanie indywidualne, które można realizować w domu. Nie szykanujmy dyrekcji, nauczycieli, urzędników i rodziny, bo to nie świadczy o Was piszących dobrze. A jeżeli chodzi o ten "ciemnogród" o którym jest napisane powyżej to sami dokonaliście wyboru i poddajecie się władzy, która wam nie odpowiada.
Gmina i szkoła widać za mało jej pomaga. Należy jej się więcej i więcej. Zaawansowana postawa roszczeniowa i taki przykład daje dzieciom. Powinni ją prosić, żeby posyłała dziecko do szkoły. Ba, może nawet za to płacić. Bo inaczej bójcie się ludzie, wychowa dziecko na swoje podobieństwo. Chyba już kilkoro takich ma w dorobku.