
Sebastian Cybulski skończył szkołę średnią i dostał się na studia. Ale zamiast rozpocząć kolejny etap swego życia, przebywa w bardzo ciężkim stanie w szpitalu. Wszystko przez wypadek drogowy
Fatalne zdarzenie miało miejsce 19 sierpnia o godz. 18.00. Sebastian wybrał się na przejażdżkę rowerową z kolegą, aby odwiedzić innego znajomego, który skręcił nogę. Jechali od Wielgiego w stronę Łochocina. W Wichowie skręcając w lewo w stronę Zadusznik, Sebastian został potrącony przez wyprzedzający go samochód. Kierowała nim młoda dziewczyna. Według policji wina jest po stronie 19-latki. Wtedy zaczęła się trauma Sebastiana i jego rodziny.
Miał 2 procent szans na przeżycie
– Sebastian doznał bardzo poważnego urazu głowy. Pękła tętnica mózgowa, był bardzo duży krwiak, który zalał część mózgu. Syn trafił do szpitala we Włocławku. Lekarze po operacji dawali mu dwa procent szans na przeżycie, ale z zastrzeżeniem, że jeśli przeżyje pierwsze 2-3 doby, to te szanse mogą wzrosnąć. Leżał tam przez 7 tygodni, obecnie przebywa w toruńskim zakładzie fundacji Światło. Jest rehabilitowany, personel stara się przywrócić go do świadomości – mówi Eryk Cybulski, tata Sebastiana.
Długotrwała rehabilitacja
Rodzina jest zdruzgotana, ale walczy i wciąż wierzy, że 20-latek wróci do zdrowia. – W tej chwili ma otwarte oczy, reaguje na głos i obraz, wodzi wzrokiem i rozpoznaje najbliższych. Kontaktuje się, mrugając powiekami, bądź ruszając ręką. Potrzebna jest intensywna rehabilitacja. Lekarze mówią, że trzeba czekać. To może trwać miesiące, ale i lata. Najgorszy scenariusz zakłada, ze rehabilitacja może trwać do końca życia. Według medyków po takim urazie człowiek nigdy nie wracam do stuprocentowej sprawności. Ale jest nadzieja, bo są symptomy poprawy – dodaje Aneta Cybulska, mama Sebastiana.
Wzorowy syn i uczeń
Młody mężczyzna odzyskał świadomość, ale brakuje funkcji ruchowych. Jak mówi jego tata, chodzi o to, by ciało słuchało, tego co chce głowa. Jego mózg pracuje na zwolnionych obrotach. Dramatyzmu sprawie dodaje życiorys Sebastiana, wzorowego syna i ucznia. Skończył szkołę średnią w Zespole Szkół Elektrycznych we Włocławku z bardzo dobrym wynikiem. Dostał się na Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu, na wydział fizyki i astronomii. Miał już załatwione mieszkanie... – Zawsze był uśmiechniętym, pogodnym i życzliwym dla ludzi młodym człowiekiem. Ja nigdy nie miałam z nim jakichkolwiek problemów. Zawsze był pomocny i koleżeński. Dla każdego znalazł czas. Oby to teraz wróciło – mówi wzruszona mama Sebastiana.
Zmobilizowani do pomocy
Niedługo po fatalnym wypadku w pomoc dla Sebastiana włączyła się lokalna społeczność. Na połowę grudnia planowane są akcje charytatywne w Lipnie i w ZPO Wielgie. Na każdym kroku włączają się w pomoc ludzie dobrej woli. – Jesteśmy wszystkim bardzo wdzięczni. Dzwonią, pytają, robią akcje i zbiórki pieniędzy. We wsi zrzucili się mieszkańcy. Za ośrodek w Toruniu płacimy 1600 zł miesięcznie, a kosztów jest o wiele więcej, dlatego przyda się każda złotówka. Wózek inwalidzki zasponsorowali nam rodzice jednego z kolegów Sebastiana. Podobnie koszt ulotek, także wzięli to na siebie znajomi. Włączają się szkoły, gmina i różne środowiska – mówi Eryk Cybulski.
W sieci dostępna jest witryna obudzmysebastiana.pl. Są tam umieszczane informacje na temat stanu zdrowia Sebastiana oraz akcji charytatywnych. My także będziemy na bieżąco informować o sytuacji mieszkańca gminy Wielgie.
(ak), fot. nadesłane
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Dziękuje wam za tego posta :)