
Z Andrzejem Wasielewskim, prezesem zarządu spółki "Szpital Lipno" o inwestycjach, funkcjonowaniu lecznicy w czasie pandemii koronawirusa i kadrze lekarskiej rozmawiała Lidia Jagielska.
– Zaczniemy od sytuacji epidemicznej. Proszę powiedzieć, jak lipnowski szpital radzi sobie z leczeniem pacjentów zakażonych koronawirusem i chorych z innymi schorzeniami w dobie pandemii?
– Dobrze. Mamy dwa oddziały z 60 łóżkami dla pacjentów covidowych. Jesteśmy chyba jedynym szpitalem w regionie, który utrzymuje do tej pory wszystkie oddziały, które funkcjonowały przed pandemią, bez zmniejszenia ilości łóżek. W czasie pierwszej fali wstrzymaliśmy funkcjonowanie oddziału wewnętrznego i przyjmowaliśmy na tym oddziale tylko pacjentów covidowych, ale nie jest to dobre rozwiązanie dlatego, że nie było gdzie leczyć pacjentów internistycznych. Woziliśmy pacjentów internistycznych do Grudziądza. Obecnie nie ma szpitali jednoimiennych. My zgodnie z poleceniem ministra musieliśmy utworzyć 60 łóżek covidowych. Były zapytania, kosztem jakich oddziałów? Odpowiedzi brzmiały: zmniejszeniem ilości łóżek na innych oddziałach bądź zatrzymaniem funkcjonowania niektórych oddziałów. Dla mnie jako kierującego jednostką najprościej by było zatrzymać funkcjonowanie jakiegoś oddziału, najwygodniej oddziału wewnętrznego.
– Tyle, że nawet dla mnie jako laika, wydaje się to złe dla pacjentów rozwiązanie, bo interna to podstawa medycyny. Na oddziały wewnętrzne trafiają chorzy z licznymi schorzeniami i w celu zdiagnozowania chorób, to z tych oddziałów często dopiero są kierowani na specjalistyczne leczenie.
– Muszę się pochwalić, że nasz oddział wewnętrzny jest w tej chwili bardzo dobrze zabezpieczony kadrowo i wydaje mi się, że jest to najlepsze zabezpieczenie kadrowe, jakie występowało tu w ciągu 10 czy 15 lat. Poza tym są problemy z ponownym uruchamianiem oddziałów po okresie covidowym. My mamy wsparcie organu właścicielskiego, który czyni starania, angażuje się w zwiększanie zatrudnienia i utrzymywanie szpitala na niezmiennym poziomie. Dzięki temu oddział wewnętrzny wznowił działalność i teraz funkcjonuje bardzo dobrze. Nie chcę wstrzymywać już działalności oddziału wewnętrznego ani ograniczać, a wręcz przeciwnie, chcę poszerzać zakres funkcjonowania i ilość łóżek na oddziale wewnętrznym, już o tym rozmawiałem z ordynatorem. Takie ograniczenie mogliśmy też wykonać na oddziale neurologicznym i udarowym, ale na szczęście tego nie zrobiliśmy, bo przez kilka miesięcy w regionie toruńsko-włocławskim i lipnowskim tylko my utrzymywaliśmy w Lipnie oddział udarowy i leczenie udarów. Podejmowanie więc decyzji o zatrzymaniu funkcjonowania któregokolwiek z oddziałów powoduje to, że ograniczamy możliwość leczenia pacjentów ze schorzeniami innymi niż covidowe. Jest jeszcze jeden problem, bo oddziały covidowe, na które są kierowani pacjenci wymagający hospitalizacji w związku z chorobą covidową, zajmują się leczeniem dolegliwości związanych z covidem, ale są też pacjenci, którzy mają inne schorzenia, nawet zagrażające życiu, a są zakażeni. Pacjentów covidowych dotykają np. udary i pytamy, gdzie ten pacjent ma się wtedy leczyć. Przyjmujemy takiego pacjenta na oddział covidowy, a konsultuje go specjalista. Ciężkie stany, np. udarowe muszą być prowadzone pod intensywnym nadzorem lekarzy neurologów i robimy to na oddziale.
– Potrzebna jest przecież aparatura i personel wykwalifikowany w tej dziedzinie.
– Tak. Zabiegi czy operacje chirurgiczne także uniemożliwiają przeniesienie pacjenta poza oddział, a jeżeli jest to pacjent covidowy, to kto ma mu pomóc? Podobnie jest z ginekologią, bo co ma zrobić dziewczyna rodząca, która jest zakażona covidem? Zgodnie z wytycznymi doktora Grzesiowskiego, wojewódzkiego konsultanta do spraw chorób zakaźnych, na oddziałach można wydzielać sale covidowe. Korytarze muszą być przedzielone podwójną śluzą, co stanowi strefę przejściową. Myślę, że to jest rozwiązanie, które będzie i powinno być stosowane we wszystkich jednostkach leczniczych, bo my nie wiemy, kiedy pandemia się skończy.
– Trwamy w pandemii już prawie dwa lata i widzimy, jak różne sfery życia zmieniły się, także wizyty u lekarzy czy pobyty w szpitalach. Nie można przecież czekać z leczeniem innych schorzeń kolejny rok czy dłużej.
– Niech potrwa ten stan jeszcze dwa lata, to sytuacja związana z odsunięciem od możliwości korzystania ze świadczeń medycznych bardzo wzmocni zakłady pogrzebowe. A nie o to nam chodzi. Chcę więc, by można było równolegle przyjmować pacjentów dotkniętych covidem i innymi schorzeniami. Dzisiaj wypisujemy w dobrym stanie pacjentkę przyjętą do nas na oddział covidowy w ciężkim stanie choroby cukrzycowej, mieliśmy dwa przypadki pacjentów covidowych po udarach z Torunia. Wyraziliśmy zgodę na przyjęcie, bo jeżeli tylko możemy pomóc, to to jest najważniejsze. Nasi lekarze też tak do tego podchodzą, pracują w pełnym zabezpieczeniu, opiekują się pacjentami dotkniętymi innymi schorzeniami i mającymi covid. Przyjmowaliśmy osoby młode, nieprzytomne, które gdyby nie zostały do nas przyjęte, zmarły by w karetkach. Dla mnie każde uratowane życie, to spełnienie celu tego, co tu mamy robić. Mam wielkie uznanie dla lekarzy. W dwóch przypadkach muszę wyrazić swoje zadowolenie i radość z tego, że pracuję w tym zespole. Są to zespoły medyczne, które poświęcają się bez reszty w tak trudnych sytuacjach i organ właścicielski, który udziela nam dużego wsparcia.
– I rozumiem, że dzięki tej doskonałej współpracy, udaje się zapewnić kadrę dla tych 60 dodatkowych pacjentów z chorobą covidową?
– Tak. Pracownicy podejmują zwiększoną ilość godzin pracy. Jest to oczywiście kosztotwórcze, ale nie ma innego w tym momencie rozwiązania, dlatego że kadra medyczna nie stoi w kolejce i nie czeka na zatrudnienie jej na oddziałach covidowych. Zwiększona jest liczba godzin poprzez różne rozwiązania prawne, ale pracownicy dobrowolnie podejmują decyzję o zwiększonej liczbie godzin pracy. Budzi to później kontrowersje w przypadku różnych informacji o zarobkach pracowników medycznych, bo z dodatkami covidowymi przy zwiększonej ilości godzin to są duże sumy, zarobki są dobre. Jest to jedyne rozwiązanie i o ile udaje się wypuścić z oddziałów covidowych osoby z przywróconym stanem zdrowia, to warto. Ubolewamy, że nastrój ciężkich przypadków też udziela się pracownikom medycznym, są momenty załamań psychicznych czy psychologicznych i to zarówno wśród lekarzy jak i pielęgniarek. Przykre jest, kiedy młody człowiek na oddziale covidowym pogarsza się w oczach i umiera, to jest przykre także dla mnie, chociaż nie jestem pracownikiem medycznym. Same rozmowy o pracy na oddziale covidowym są też rozmowami ciężkimi. Wielkie uznanie mam dla wszystkich pracowników medycznych, którzy poświęcają się i ratują tych pacjentów.
– Jak wygląda dostępność do łóżek covidowych w lipnowskim szpitalu? Czy leczeni są głównie mieszkańcy naszego powiatu, czy też z ościennych regionów?
– Jest dużo na naszych oddziałach pacjentów spoza powiatu lipnowskiego, są to mieszkańcy Włocławka, Torunia i nie tylko. Otrzymujemy wiele podziękowań od pacjentów wyleczonych, dobrych ocen funkcjonowania szpitala i opieki nad ciężkimi przypadkami. Były też dwa czy trzy przypadki, powiedzmy, niezadowolenia pacjentów, ale wiązało się to też z tym, że my w początkowym okresie pandemii zatrudnialiśmy też pracowników spoza terenu powiatu, przyjeżdżali do nas pracownicy z Płocka, Sierpca, Torunia, Kutna i może mniej identyfikowali się z naszym szpitalem. Chcemy tego uniknąć i teraz bazujemy na pracownikach związanych z naszym szpitalem. W tej chwili mamy możliwość przyjmowania kolejnych pacjentów, po wypisach dzisiaj mamy 28 zajętych łóżek, ale nie zamykam jednego z oddziałów, bo nie wiem, co przyniesie weekend. Jesteśmy przygotowani na to, że jeżeli utrzyma się obecny poziom zakażeń, to będziemy funkcjonowali na jednym oddziale, ale teraz musimy być w gotowości w związku z omikronem.
– Proszę mi powiedzieć, jak obsługa pacjentów covidowych wygląda finansowo dla szpitala? Zdaję sobie przecież sprawę, że utworzenie oddziałów i ich utrzymanie, zapewnienie instalacji tlenowych, etc. wymaga ogromnych nakładów.
– Szpital interesu finansowego na tym nie ma, ale pomimo tych różnych kosztochłonnych działań, bo to przecież też środki ochrony osobistej, środki dezynfekujące, łóżka, kadra, i drugiego rodzaju finansowania z funduszu, musimy się w tym zamknąć.
– Przejdźmy teraz do bieżącej sytuacji lipnowskiego szpitala, który zmienia się, co widać już od wejścia.
– Od lutego będziemy funkcjonować w oparciu o wyremontowaną kosztem środków organu właścicielskiego izbę przyjęć. Szpital też poniesie jakieś koszty prac uzupełniających, wyposażenia. Podniesie się standard funkcjonowania izby przyjęć, zwiększą się więc koszty. Oddane zostały już do użytku bloki operacyjne i chirurgia funkcjonuje na nowych blokach operacyjnych. I to była inwestycja sfinansowana przez szpital ze wsparciem środków unijnych. Przedsiębiorca, który miał wyremontować bloki porodowe, odstąpił od umowy i w tej chwili jesteśmy na etapie przygotowywania przetargu na wykończenie tej części bloków operacyjnych. W tej chwili jest tam właśnie część covidowa, doprowadziliśmy tam tymczasowe zasilania tlenowe. Kończymy remont odcinka ZOL-owskiego na piętrze trzecim. Po zakończeniu tego remontu przeniesiemy pacjentów z ZOL-u drugiego i rozpoczniemy remont drugiej połowy trzeciego piętra. Do maja-czerwca te remonty powinny zakończyć się i to wykonuje szpital ze wsparciem środków unijnych. Odcinek ZOL-owski będzie zamknięty w obszarze trzeciego piętra, a ZOL PIN wyodrębniony jest na zewnątrz i tam też planujemy wparcie organizacyjne, ale są to plany na okres wiosenny. Mamy bowiem ogrodzony piękny teren parkowy i stworzyć chcemy teren spacerowy dla pacjentów. Jesienią już poczyniliśmy pierwsze działania.
– Szpital dysponuje więc trzema Zakładami Opiekuńczo-Leczniczymi, a poza tym jest oddział paliatywny dla terminalnie chorych.
– Oddział paliatywny jest to oddział dla przypadków ciężkich, chorych nowotworowo, w stanach agonalnych, mamy kontrakt na 10 łóżek, w ubiegłym roku wykonaliśmy ten kontrakt w całości, zapotrzebowanie jest większe. Otworzyliśmy ten oddział w ubiegłym roku, wykorzystując miejsca wolne na oddziale pediatrycznym.
– Dużym obłożeniem cieszą się łóżka neurologiczne?
– Tak, wspomagamy także pacjentów z Torunia, Włocławka.
– Czytelnicy by mi nie wybaczyli, gdybym nie zapytała o oddział dziecięcy. Czy jest szansa na przywrócenie jego funkcjonowania?
– Przeszkodą jest przede wszystkim kadra, ale dzisiaj miałbym też problem z umiejscowieniem w związku z funkcjonującym oddziałem covidowym. Problem kadrowy jednak jest i będzie. Na dziś mam zatrudnioną jedną panią pediatrę z ograniczonym prawem wykonywania zawodu na okres 5 lat, jest to pani z Ukrainy. Jestem w trakcie rozmów z dwoma lekarzami i jeżeli to się dopnie, będziemy planowali otworzenie oddziału. Wiadome jest jednak, że oddziały pediatryczne nie są rentowne dla szpitali, nawet dla dużych. W naszym przypadku będziemy musieli patrzeć na to troszeczkę inaczej, żeby to dookreślić w kosztach całego szpitala jako jednostkę, która wspiera funkcjonowanie i wizerunek całego szpitala. Myślę, że w tym roku będzie trudno otworzyć oddział dziecięcy, zwłaszcza jeśli będzie nadal panował covid.
– I tym sposobem przeszliśmy do tematu zabezpieczenia kadrowego placówki. Jak wygląda stan zatrudnienia, czy poszukujecie wciąż lekarzy?
– Poszukuję teraz dość pilnie anestezjologów, których brakuje w całej Polsce, chociaż trzeba powiedzieć, że brakuje wszystkich lekarzy. Mamy zabezpieczoną na potrzeby naszego szpitala dobrze neurologię, chirurgię, oddział wewnętrzny, w miarę potrzeb oddział rehabilitacyjny i rehabilitacji udarowej, ginekologię i tu liczę, że będę mógł jeszcze kadrowo wesprzeć, bo jestem w trakcie rozmów w lekarzami ginekologami. W miarę dobrze zabezpieczone są oddziały psychiatryczne, też z możliwością wsparcia, bo jestem w trakcie rozmów. W tej chwili u nas przygotowuje się do pracy ośmiu lekarzy z Ukrainy.
– Czy są to młodzi lekarze rozpoczynający swoją drogą zawodową czy doświadczeni specjaliści?
– Jest to kilku specjalistów, którzy będą mieli prawo samodzielnego wykonywania zawodu i są tacy, którzy będą rozpoczynali swoją karierę w zakresie zdobywania specjalizacji w Polsce. Spotykam się z panem wojewodą w tym zakresie, żeby znaleźć program wsparciowy dla tego typu działań, a jednocześnie rozmawiam z panem profesorem Kochem na temat wspólnego działania, pozyskania przez nich nostryfikacji. Oni mają pozwolenie czasowe na okres 5 lat, ale chcielibyśmy z nimi współpracować także później i dlatego chcemy im pomóc w uzyskaniu nostryfikacji. Wśród lekarzy, o których staramy się, by mieli możliwość pracy, jest mieszkanka Lipna. Mieszka już tu dwa lata, dobrze zna język polski, pochodzi z Gruzji. Zatrudnianie obcokrajowców to proces trudny i kosztowny, bo jednak zanim zaczną funkcjonować i zarabiać, muszą za coś żyć i ja muszę im płacić. Zatrudniam nauczyciela pedagoga, nauczyciela języka polskiego, który z obcokrajowcami prowadzi lekcje. Miałbym możliwość zatrudnienia lekarzy z Indii, bardzo dobrze ocenianych, ale jest to odrębność kulturowa i językowa, oni bardzo dobrze posługują się językiem angielskim, ale my musimy zapewnić kontakt z naszym pacjentem. Być może ten proces nie będzie potrzebny tym bardziej, że działania starosty lipnowskiego doprowadziły do tego, że mamy kilku studentów finansowanych już w czasie studiów i oni będą zobowiązani do współpracy z nami. Trzeba tu jednak zaznaczyć, że to będą specjaliści za kilka lat. To, co ja robię, zatrudniając lekarzy z zagranicy, jak i pan starosta pozyskując studentów kierunków medycznych, są to działania, które będą owocowały za kilka lat. Ja jednak myślę tak jak pan starosta, że szpital nie jest dla mnie, tylko dla mieszkańców obecnych i tych, którzy będą za 50 lat korzystać z lecznicy.
– Ilu obecnie obcokrajowców już leczy pacjentów lipnowskiego szpitala?
– Dziesięciu. Pracują na oddziale wewnętrznym, na neurologii, na oddziale paliatywnym i psychiatrycznym.
– Medycyna XXI wieku to lekarze i sprzęt. Lekarze są w lipnowskim szpitali i wiemy, że będzie ich przybywać, a jak ze sprzętem?
– Szpital jest wyposażony bardzo dobrze, mamy dobre, nowoczesne ultrasonografy, mamy nowy aparat RTG, a w najbliższych miesiącach spodziewamy się uruchomienia nowego tomografu komputerowego. W miejsce 16-rzędowego, który posiadamy w tej chwili, zafunkcjonuje 40-rzędowy aparat o lepszych parametrach. Ten aparat, który posiadamy teraz, ma 12 lat, technologia się zmienia, sama forma obsługi jest zupełnie inna i jakość wykonywanych badań jest inna. Aparat 40-rzędowy będziemy montować najpóźniej w ciągu dwóch miesięcy.
– Rezonansem magnetycznym też dysponujecie?
– Rezonans magnetyczny, który funkcjonuje w szpitalu, jest własnością spółki zewnętrznej, my wydzierżawiamy pomieszczenia. My mamy natychmiastowy dostęp do badań i niższe ceny niż płaciliśmy w innych jednostkach. Wcześniej woziliśmy pacjentów do Włocławka lub Torunia, teraz mamy na miejscu i jest to rozwiązanie wystarczające.
– A czy laboratorium szpitalne zapewnia pełną obsługę szpitalowi, czy musicie korzystać z pomocy innych podmiotów?
– W ostatnim roku wzmocniliśmy kadrowo laboratorium szpitalne o trzech nowych magistrów z uprawnieniami do autoryzacji. Jest potrzeba zmian w funkcjonowaniu laboratorium, ono było wybudowane 40 lat temu, kiedy były inne systemy badań. Dzisiaj odbywa się inaczej, powierzchni jest więc za dużo i przygotowujemy projekt przeniesienia laboratorium w inne miejsce. Przewidujemy też poważne zmiany sprzętowe. Są jeszcze badania, które zlecamy innym podmiotom zgodnie z zamówieniami publicznymi. Nie prowadziliśmy badań covidowych, ale zmierzamy do zakupu i takiej aparatury.
– Jaka jest sytuacja finansowa szpitala?
– Nie mam jeszcze podsumowania rocznego. Na 30 listopada sytuacja była dobra, spinaliśmy się. Duże wsparcie mamy z organu właścicielskiego, są propozycje kolejnych etapów remontów dla szpitala sfinansowanych ze środków powiatu lipnowskiego. Zarząd powiatu widzi potrzeby wspierania tego szpitala i przeznacza na to środki. Powiat lipnowski podjął wielkie wyzwanie dotyczące oddłużenia szpitala i mimo tego, że jeszcze te skutki zobowiązań finansowych powiat nadal ponosi, to nadal finansowo wspiera szpital w zakresie zarówno podnoszenia kapitału, jak i bezpośrednich inwestycji finansowanych przez powiat w całości. Gdy mówimy o środkach własnych szpitala, to musimy pamiętać, że są to także te środki, które w wyniku podniesienia kapitału zakładowego przekazane zostały przez powiat lipnowski, a to nie są małe środki.
– Dziękuję za rozmowę i życzę owocnej pracy w rozwijaniu lipnowskiej lecznicy.
Lidia Jagielska, fot. archiwum
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie