
Dzieci wsiadające do autobusu szkolnego w Kamienicy boją się chodzić po niebezpiecznym zakręcie drogi wojewódzkiej na przystanek. Mieszkańcy wsi proszą o pomoc
Sprawę w ich imieniu poruszył na ostatniej sesji rady miasta w Dobrzyniu nad Wisłą sołtys Kamienicy Stanisław Wnukowski. Chodzi o przystanek autobusowy znajdujący się przy drodze wojewódzkiej nr 562. Kilkoro dzieci mieszkających w miejscowości graniczącej z województwem mazowieckim musi dojść pieszo kilkaset metrów do przystanku. Najgorsze jest to, że muszą chodzić po niebezpiecznym zakręcie przy świetlicy wiejskiej.
– Mieszkańcy zgłaszali mi ten problem i prosili bym interweniował. Przystanek jest bardzo oddalony w kierunku Płocka i dzieci muszą iść pieszo niebezpiecznym zakrętem. Proponuję, by przesunąć przystanek bliżej świetlicy, tak by dzieci miały bliżej – mówi sołtys Wnukowski.
– Tam nie ma miejsca, dzieci chodzą niebezpiecznym zakrętem, pobocze jest bardzo wąskie. Powinno się coś z tym zrobić – dodaje Ewa Więckowska, sołtys pobliskiego Michałkowa.
Kłopot pojawił się po ogrodzeniu świetlicy wiejskiej. Wcześniej idący na przystanek skracali sobie drogę, chodząc właśnie wzdłuż świetlicy. Od początku tego roku szkolnego sytuacja się zmieniła, a rodzice są zaniepokojeni, że ich pociechy muszą chodzić wzdłuż drogi, którą jeżdżą tiry.
– Ten problem był już omawiany, m. in. na spotkaniu z dyrektorem szkoły z Chalina. Pojechaliśmy na miejsce, by dokładnie przyjrzeć się sytuacji. Faktycznie przystanek jest oddalony o 300 metrów od świetlicy. Rozmawiałam z kierowcą autobusu i niestety nie ma możliwości zatrzymywania się wcześniej, bo to niezgodne z przepisami. Przede wszystkim liczy się bezpieczeństwo dzieci, a to byłoby zagrożone, gdyby autobus zatrzymywał się w miejscach do tego nieprzeznaczonych – wyjaśnia szefowa Zespołu Obsługi Szkół w Dobrzyniu nad Wisłą Marzanna Kornacka.
W całej gminie dowożonych do szkół jest ok. 700 dzieci i samorząd musi myśleć o wszystkich. Tutaj sprawa dotyczy trzech osób, więc trudno się spodziewać, że będzie rewolucja. Ale władze gminy mają się sprawie bacznie przyjrzeć. – Bezpieczeństwo dzieci jest sprawą nadrzędną. Proponuje jechać tam ponownie i raz jeszcze zbadać temat – zapewnia burmistrz Jacek Waśko.
My również pojechaliśmy na miejsce, by przekonać się, czy istnieje zagrożenie dla dzieci. Istotnie przystanek jest oddalony o kilkaset metrów i jedyną drogą dla dzieci idących od strony Michałkowa jest pobocze przy drodze wojewódzkiej. Na wysokości świetlicy jest co prawda ograniczenie prędkości do 40 km/h, ale jest tam podwójny, ostry zakręt. To może być szczególnie niebezpieczne zimą. Jak więc zaradzić problemowi? Być może realizując propozycję sołtysa Kamienicy odnośnie przesunięcia przystanku.
Tekst i fot. (ak)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie