
Ta kobieta bije, pluje, nie pozwala dotrzeć mi do pracy, grozi – alarmuje mieszkanka wsi Krzyżówek. – Dzwoniłam wiele razy do dzielnicowego i nic. Czy mam czekać, aż kogoś z nas zabije? Dzieci boją się same wychodzić na przystanek, a reakcji policjantów nie ma
Z tą i podobnymi opiniami, dotyczącymi napiętej sytuacji w Krzyżówkach, w czwartek stanęli twarzą w twarz komendanci lipnowskiej policji insp. Dariusz Garbarczyk i kom. Tadeusz Majewski podczas spotkania poświęconego tworzeniu mamy zagrożeń (o tym szerzej w kolejnym wydaniu).
Mieszkańcy wsi opowiedzieli o problemie doskwierającym im od kilku lat - borykają się z przemocą fizyczną i psychiczną ze strony jednej z mieszkanek wsi.
– Terroryzuje nas kobieta, stwarza zagrożenie życia, bije, pluje, nie pozwala dotrzeć mi do pracy, grozi – mówiła jedna z kobiet. – Dzwoniłam wiele razy do dzielnicowego i nic. Czy mam czekać, aż kogoś z nas zabije? Dzieci boją się same wychodzić na przystanek, a reakcji policjantów nie ma. Kto ma nam pomóc, jak nie policja?
Komendant Garbarczyk zaprosił mieszkańców Krzyżówek do komendy, by złożyli zawiadomienie. Mundurowi po przyjęciu zgłoszenia sprawdzą, zbiorą dowody, przesłuchają świadków, nadadzą sprawie bieg. Okaże się, czy zarzuty mieszkańców potwierdzą się, czy kobiecie będzie można przypisać winę, czy potrzebne jej jest leczenie, izolacja czy wystarczy ukaranie.
– Co sąd zrobi ze sprawą, na to już nie mam wpływu – wyjaśnia komendant. – Z tego, co ja się orientuję, to od leczenia w Polsce są lekarze. Policja nie jest od wszystkiego. Pracujemy całą dobę i obiecuję, że nie zostawię tego bez odzewu. Potrzebujemy jednak zgłoszenia w komendzie, przelania tego na papier.
Wszystko by było w porządku, gdyby nie to, że mieszkańcy o sprawie już wiele razy policję informowali. Czym więc ma różnić się zgłoszenie np. dzień po spotkaniu w sprawie bezpieczeństwa od telefonicznego alarmowania stróżów prawa? Rozdźwięk między szefem policji a bezradną mieszkanką Krzyżówek był ogromny.
– Problem narasta od kilku lat – wyjaśniał i studził emocje prezes OSP w Krzyżówkach Andrzej Wiśniewski. – Kobieta atakuje społeczeństwo, interwencji policji mieliśmy już dziesiątki. To już nie są tylko wyzwiska, pogróżki. Sytuacja jest napięta. Myślę, że dzisiejsze spotkanie w sprawie bezpieczeństwa jest doskonałą okazją do publicznego sformułowania przez nas prośby do policji i władz samorządowych o pomoc. Bo za chwilę naprawdę może być za późno.
Okazuje się, że policja prowadziła wobec tej osoby wiele postępowań, niektóre kończyły się pobytami w szpitalu psychiatrycznym. Próśb o interwencję też było bez liku. We wsi panuje strach, a najgorsze jest to, że interwencje policji nie poprawiają sytuacji. Sami mieszkańcy przypuszczają, że powodem zachowań może być choroba sąsiadki i chcą w równym stopniu pomóc jej samej, jak i zapewnić bezpieczeństwo społeczności. Ale do tego potrzebna jest reakcja służb państwowych, w tym przypadku policji.
– Wystarczy tylko zeznać do protokołu, że boicie się, a my możemy całą wieś przesłuchać – wyjaśnia mieszkańcom zastępca komendanta kom. Tadeusz Majewski. – Sporządzimy na podstawie zawiadomienia jeden wielki akt oskarżenia i prześlemy do prokuratury. Policja może taką osobę aresztować, umieścić w szpitalu, poddać badaniu, ale nie wystarcza same mówienie. Trzeba teraz fizycznie do nas dotrzeć i złożyć zawiadomienie. Za miesiąc powiem, jak się postępowanie zakończyło.
Jest więc światełko w tunelu na rozwiązanie problemu w Krzyżówkach. Mieszkańcy zadeklarowali złożenie zawiadomienia osobiście w komendzie, chociaż wciąż nie rozumieją, dlaczego tych samych kroków nie podjął policjant po którejkolwiek interwencji albo przynajmniej dlaczego nie poinformował mieszkańców, że konieczne jest złożenie zawiadomienia osobiście w komendzie w Lipnie.
– Pracownice opieki społecznej boją się tam jechać, dzieci nie wychodzą same z domów w Krzyżówkach – mówi radny gminny Jan Kowalski.
Komendant Garbarczyk nie krył zdziwienia zwłoką z powiadomieniem go o takiej sytuacji. Okazuje się więc, że w trakcie licznych interwencji mundurowi nie dostrzegali powagi sytuacji, bo mieszkańców zawsze zostawiali z problemem.
Tekst i fot. Lidia Jagielska
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
elka jest wpożo bije tylko tak dla jaj haha