Reklama

Drogo za ogrzewanie w Lipnie

Gazeta CLI
05/04/2023 11:23

Mieszkańcy korzystający z ogrzewania z sieci miejskiej żalą się na wysokie ceny ogrzewania. – Wzrost, który był w styczniu, spowodowany był powrotem poprzedniej stawki Vat – wyjaśnia radny Wojciech Maciejewski.

Ale to nie wszystko. Na wzrost cen wpłynęło wiele innych czynników.

– Rząd wprowadził w pewnym momencie równe dla wszystkich stawki za ogrzewanie, podzielone tylko na źródła ciepła: ogrzewania węglowego – paliwa stałego i paliwa gazowego – informuje Marcin Kawczyński, prezes Przedsiębiorstwa Usług Komunalnych w Lipnie. – Różni się to stawką. My mamy ogrzewanie węglowe, miałowe w naszej ciepłowni i mamy na wytwarzanie 103 złote za GJ hucznie wprowadzane przez rząd. Mówiono wtedy, że będzie nie więcej niż 40 procent podwyżki w taryfach. U nas niestety wyniosło to 108 procent, zostaliśmy uśrednieni z Warszawą, Poznaniem, cały kraj ma te same stawki. Wiadomo, że pracownicy w PUK-u mają inne stawki wynagrodzenia niż pracownicy w ciepłowni w Warszawie czy innym dużym mieście.

Reklama

Koszty działalności ciepłowni, a co za tym idzie wytwarzania ciepła też są różne w wielkich metropoliach i w małych miasteczkach. Lipnowska taryfa na wytwarzaniu ciepła opiewa na 126 złotych, mieszkaniec Lipna płaci 103 złote, a 23 złote przedsiębiorstwo otrzymuje w formie rekompensaty ze Skarbu Państwa.

– My nie dostajemy konkretnie na gospodarstwo domowe rekompensaty, tylko za zużytą energię – wyjaśnia prezes Kawczyński. – I zamiast część faktury płacić mieszkaniec, płaci państwo. Dochodzą jeszcze koszty przesyłu, itp. Dochodzi też sprawa VAT-u, który od stycznia wzrósł znacznie. Niestety koszty ogrzewania w związku z tym, w stosunku do kosztów ubiegłorocznych są dużo wyższe, czyli ponad 100 procent jest drożej. Wychodzi to tak jak byśmy domek ogrzewali ekogroszkiem, który byśmy kupowali po 2500 złotych. Tyle kosztuje w tej chwili ogrzewanie z naszego przedsiębiorstwa. Teraz można już węgiel kupić poniżej 2500 złotych, ale to jest tylko samo paliwo. Dochodzi jeszcze wygoda, nie trzeba palić w piecu, można ustawić, zaplanować ogrzewanie i w ten sposób trochę zaoszczędzić.

Reklama

Wciąż ciepło dostarczane przez lipnowski PUK jest konkurencyjne i opłacalne dla odbiorców, właścicieli domów jednorodzinnych, którzy wciąż wnioskują o podłączenia do sieci miejskiej kolejnych nieruchomości.

– Nie ma dnia, żeby nie był złożony nowy wniosek o przyłączenie do sieci – mówi Marcin Kawczyński. – Tych wniosków w tej chwili mamy już około 200, a średnio rocznie podłączamy do 40 nieruchomości. Mamy więc już na pięć lat zaplanowane podłączenia, a w tym roku przekroczymy nawet te 40 domów. Mam nadzieję, że to wszystko świadczy o tym, że warto korzystać z naszego ciepła, chociaż do nas także dochodzą głosy, że jest drogo. Drogo jest bez względu, czy ktoś ogrzewa ekogroszkiem, czy ciepłem od nas, to jest drogo. Taka jest po prostu sytuacja. Ostatnie zmiany ustawy nas nie dotyczą. Ceny opału stabilizują się, spadają, ale czy one pozwolą nam zejść poniżej tych 103 złotych? Być może tak, na przyszły sezon. W tej chwili mamy koszty grubo ponad 126 złotych.

Reklama

Mieszkańcy płacą drogo i mocno odczuwają podwyżki, a mimo to i tak Przedsiębiorstwo Usług Komunalnych w Lipnie w dziale ogrzewania odnotowało stratę 2,1 mln złotych.

– Dołożyliśmy więc do ogrzewania – podsumowuje prezes spółki PUK. – Wszyscy mówią dzisiaj, że jest drogo, ale nie pamiętają już, że do czerwca nie było żadnej zmiany. Była cena taka jak przy zakupie miału za 325 złotych, podczas gdy my już kupowaliśmy opał po 650 złotych, 950 złotych, 1500 złotych, 1695 złotych netto. Wszyscy mieszkańcy płacili w tym momencie mniej, bo ekogroszek już wtedy kosztował 2 tysiące złotych, w czerwcu już nawet po 2950 złotych. Największa podwyżka za ciepło z przedsiębiorstwa była w sierpniu, ale później to spadło, bo we wrześniu były rekompensaty. Sierpień nie był odczuwalny, bo latem jest małe zużycie, na ciepłej wodzie nie było takiego odczucia. W grudniu zużyliśmy np. więcej energii niż w styczniu, a w styczniu wzrósł VAT.

Reklama

PUK to nie tylko ogrzewanie i dzięki temu, mimo straty w ciepłownictwie, wynik przedsiębiorstwa nie jest gorszy niż w ubiegłym roku. Udało się nadrobić usługami w innych działach.

– Sprzedaż usług na rzecz miasta nie przekracza 10 procent przychodów całego przedsiębiorstwa – informuje prezes spółki Marcin Kawczyński.

Pozostaje mieć nadzieję, że ceny za ogrzewanie i ciepłą wodę już nie będą szybować tak jak w ciągu ostatniego roku.

Tekst i fot. Lidia Jagielska

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo lipno-cli.pl




Reklama
Wróć do