Reklama

Dobrzyński biznesmen nie płaci rolnikom

Gazeta CLI
06/06/2016 11:35

Sprawa dotyczy co najmniej kilkunastu rolników z gminy Dobrzyń nad Wisłą. Twierdzą, że firma Sebastiana O. jest im winna od kilku nawet do 100 tysięcy złotych. Skrzyknęli się i wynajęli kancelarię windykacyjną z Bydgoszczy. O pomoc poprosili także nas

W połowie maja do naszej redakcji zgłosiło się kilka osób, które twierdzą, że są poszkodowane przez lokalną firmę. To rolnicy z okolic Dobrzynia nad Wisłą. Twierdzą, że bezskutecznie usiłują odzyskać pieniądze od firmy Sebastiana O., która na rynku działa już od 1992 roku. Rozmawialiśmy z czterema rolnikami, historie są podobne. Jakiś czas temu sprzedali Sebastianowi O. produkty rolne, za co do dziś nie dostali należnych pieniędzy. W tym roku postanowili wspólnie dochodzić należności, dlatego wynajęli kancelarię windykacyjną z Bydgoszczy.

Pokrzywdzenimówią jednym głosem

– W latach 2014-15 Sebastian O. kupował ode mnie groszek i brokuły. Kiedyś dług sięgał 150 tys. zł. Pan O. oddawał niewielkie sumy. Na dzisiaj łącznie mnie i synowi jest winien 90 tys. zł. Problemy z płaceniem miał zawsze, przekraczał terminy faktur, a jeśli przelewał pieniądze, to małe sumy. Próbowaliśmy kontaktować się, prosić, ale bez skutku. Chcieliśmy załatwić sprawę polubownie, ale jak widać się nie da. Stąd firma windykacyjna, a w przyszłości pewnie sąd – mówi Mieczysław Piekarski ze Zbyszewa.

– Od nas kupował głównie groszek. Kiedyś płacił, z problemami, ale jednak. Ostatnie dwa lata to tragedia. Pieniędzy nie widać, a w sekretariacie słyszymy tylko: „szefa nie ma”. Mnie i synowi jest dłużny ok. 100 tys. zł. Przed dwoma laty zrobił nawet spotkanie w Szpiegowie. Było z pompą, a on sam zapewnił nas, że od tej pory kłopoty się skończą. Ale jedyne, co się skończyło, to pieniądze i jakikolwiek kontakt z tym człowiekiem – dodaje kolejny rolnik ze Zbyszewa, który chce zachować anonimowość.

– Ja współpracowałem z tą firmą w latach 2011-2015, sprzedając groszek i fasolę. Mogę w zasadzie powtórzyć wszystko to, co moi koledzy. Jest mi winien 60 tys. zł. Wszedłem już na drogę sądową – wyjaśnia rolnik ze Stróżewa, także anonimowo.

Właścicielprzeinwestował?

Jak to się stało, że firma z ponad 20-letnim doświadczeniem popadła w takie tarapaty? Niektórzy rolnicy twierdzą, że właściciel być może przesadził z inwestycjami. Ci, którzy współpracowali z nim jeszcze w latach 90. wspominają, że wtedy było lepiej.

– Wtedy płacił na czas. Kłopoty zaczęły się od 2013 roku, terminy płatności były znacznie przesuwane. My, rolnicy, godziliśmy się na dłuższe terminy, ale z czasem przestały obowiązywać jakiekolwiek. Ten przedsiębiorca jest mi winien ok. 6 tys. zł za brokuły i truskawki – wylicza Tomasz Gęsicki z Krojczyna.

Brak kontaktu

Próby kontaktu? Tutaj wersje rolników są identyczne. – Pan O. jest nieuchwytny, on z nami nie rozmawia. Niewiadomym jest nawet jego miejsce zamieszkania. Rozmowy indywidualne straciły sens, dlatego razem z innymi rolnikami postanowiliśmy coś zrobić. W styczniu znaleźliśmy firmę windykacyjną z Bydgoszczy – dodaje Gęsicki. – Mógł się z nami dogadać. Ale on się chowa. Wszystko wskazuje na to, że sprawa znajdzie finał w sądzie.

Jeden z rolników odzyskał pieniądze

W gronie naszych rozmówców jest jedna osoba, która sposób na odzyskanie pieniędzy znalazła. To Zygmunt Nowak ze Zbyszewa. Wynajął adwokata i wygrał sprawę w sądzie. Pozostałym radzi to samo.

– W moim przypadku było to 40 tysięcy zł. Odzyskałem już 35 tys. zł. To zaległości z dwóch lat. Sprzedawałem groszek i fasolkę. Gdy już nie dało się rozmawiać z firmą, zgłosiłem się do komornika i do sądu, wynająłem adwokata. Skończyło się porozumieniem stron i wypłaceniem prawie wszystkich pieniędzy plus 2 tys. zł odsetek. Sprawa w sądzie zaczęła się w październiku ub. r. Pieniądze odzyskałem w styczniu br. Koszty adwokata nie były duże (ok.

2 tys. zł), dlatego sąsiadom radzę to samo – twierdzi Zygmunt Nowak. – Jest jeszcze postępowanie o 5 tys. zł.

Działa firma windykacyjna

Konkretne działania prowadzi kancelaria „Wasza Windykacja” z Bydgoszczy, która obecnie reprezentuje 16 poszkodowanych rolników. Z przekazanych nam przez nią informacji wynika, że łączna kwota zobowiązań wobec gospodarzy wynosi aż 530 tys. zł. Faktury są za okres: koniec roku 2014 i cały rok 2015. Pierwsze wezwanie do zapłaty datowane jest na 27 stycznia 2016 r. Mimo podjęcia formalnych czynności, póki co, firmie z Bydgoszczy niewiele udało się wskórać.

– Pan O. nie chce z nami nigdy rozmawiać. Sekretarka zawsze mówi, że szefa nie ma, będzie później lub prosi o kontakt o konkretnej godzinie i potem nigdy pana Sebastiana nie ma. Wyznaczono do kontaktu pracownicę, która określiła w pierwszej rozmowie, że widzi faktycznie, że temat tych faktur jest nadal nieuregulowany, ale ona musi ustalić z szefem termin płatności. Kolejna próba kontaktu w lutym skończyła się zapowiedzią płatności dla jednego rolnika do 23 lutego 2016 r. Oczywiście terminu nie dochowano i do dziś płatność nie została uregulowana. Nikt z firmy nie raczy odpowiedzieć na maile, oprócz jednej pani z księgowości, która potwierdziła tylko saldo zobowiązań, ale w temacie płatności nie jest władna do rozmowy – mówi Magdalena Gapska z „Waszej Windykacji”.

Było spotkanie

W marcu br. przedstawiciel bydgoskiej firmy odwiedził zakład Sebstiana O. Spotkanie odbyło się z wyznaczoną wcześniej do kontaktu pracownicą, która miała powiedzieć... że nie ma pojęcia, dlaczego szef nie płaci. Ale padła wstępna deklaracja wpłaty faktury z najmniejszym nominałem najpóźniej do końca marca 2016 r., a reszty długu w kwietniu. Jak pokazał czas, były to tylko deklaracje.

– Kontaktujemy się intensywnie, tj. podejmujemy nadal próby rozmów, a to ze wspomnianą pracownicą, a to z sekretariatem i prosimy o połączenie z Sebastianem O. Bez skutku. W pierwszych dniach kwietnia wysłane zostało kolejne wezwanie do zapłaty, tym razem przedsądowe, z terminem na 11 kwietnia 2016 r. Niestety, nikt nie raczył na wezwanie udzielić jakiejkolwiek odpowiedzi, ani też uregulować płatności. Nasze próby kontaktu spotkały się z odrzucaniem połączeń. Kolejne osoby zgłosiły się do naszej firmy z prośbą o podjęcie działań w ich imieniu i dokładnie 13 maja 2016 wystosowaliśmy kolejne wezwanie do zapłaty, już w imieniu grupy rolników, na łączną kwotę 535 tys. zł. Wyznaczyliśmy w piśmie termin do dobrowolnej spłaty na 25 maja 2016 – dodaje Gapska.

Sprawa do sądu i prokuratury?

„Wasza Windykacja” podała, że brak płatności w wyznaczonym terminie spowoduje złożenie pozwu zbiorowego do sądu o wydanie nakazu zapłaty. Kancelaria planuje też złożyć wniosek do prokuratury o celowe wprowadzanie w błąd grupy rolników i działanie z jasnym zamiarem nieuregulowania należności za towar nabyty od nich.

A co na to wszystko adresat tak licznych zarzutów? My z firmą Sebastiana O. próbowaliśmy się kontaktować kilka razy. W poniedziałek 23 maja właściciela nie było. Sekretarka zapewniła nas, że prośba o kontakt zostanie szefowi przekazana. W środę 25 maja wystosowaliśmy zapytanie mailowe, bez odzewu. Wreszcie we wtorek 31 maja (tuż przed zamknięciem wydania) ponownie dzwoniliśmy do dobrzyńskiej firmy. Właściciela nie było. Usłyszeliśmy jedynie, że firmowy mail, który widnieje na stronie przedsiębiorstwa, nie jest przed nikogo obsługiwany i czy prośbę o wyjaśnienie sytuacji  możemy przekazać pod inny adres. Tak też zrobiliśmy. Jedyną odpowiedzią była prośba o nazwiska pokrzywdzonych rolników i więcej konkretów, aby Sebastian O. mógł się do sprawy odnieść. Przed zamknięciem wydania podobno nie było to możliwe.
Oczywiście, gdy tylko otrzymamy odpowiedź, opublikujemy ją razem z pełnymi danymi właściela firmy.
Do tematu wrócimy.

Andrzej Korpalski

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    gość 2016-06-06 19:49:41

    Ludziom, którzy u niego pracują też nie płacił na bieżąco... Aktualnie wypłaca drobne sumki zeby zamknąc ludziom buzie.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo lipno-cli.pl




Reklama
Wróć do