
Osiem interwencji dotyczących alarmów bombowych mieli w ostatnich dniach funkcjonariusze służb bezpieczeństwa na terenie powiatu lipnowskiego. Alarmy wszczęto w placówkach oświatowych.
W ubiegłym tygodniu, ale także i w miniony poniedziałek, na terenie powiatu rozległy się syreny alarmowe. Wszystko za sprawą alertów dotyczących rzekomego podkładania ładunków wybuchowych lub biologicznych w szkołach na terenie Lipna oraz gmin: Wielgie, Skępe i Dobrzyń nad Wisłą. Uczniowie i pracownicy najedli się nieco strachu, na szczęście wszystkie alarmy okazały się fałszywe i żadnych bomb nie znaleziono. Niewybredne żarty miały jednak spore konsekwencje.
- Alarmy dotyczyły głównie ładunków wybuchowych, ale także biologicznych. Ktoś rozsyłał do szkół maile z takimi informacjami, ich pracownicy dzwonili na numer alarmowy 112, dalej już szły informacje do odpowiednich służb. Dwukrotnie w działaniach udział brali strażacy z lipnowskiej komendy powiatowej, we wszystkich przypadkach pracowali ochotnicy z jednostek znajdujących się w Krajowym Systemie Ratowniczo-Gaśniczym. Ich działania polegały na zabezpieczeniu miejsc, w których wszczęto alarmy, a także przeprowadzanie ewakuacji szkół – mówi kpt. mgr inż. Patryk Szajgicki z komendy powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Lipnie.
Tak wiele alarmów w tak krótkim czasie na pewno zasiało duży niepokój w społeczeństwie. W końcu bezpieczeństwo dzieci i młodzieży jest najważniejsze. Lepiej nawet nie myśleć, co by było, gdyby choć jeden alarm nie okazał się być ponurym żartem.
Podkreślić trzeba, że we wszystkich przypadkach służby działały szybko i sprawnie, strażacy pomagali policji, do której należy teraz znalezienie żartownisia lub żartownisiów, jeśli jest ich więcej. Jak wyjaśnił nam Patryk Szajgicki z PSP, teraz zalecenie z Centralnego Biura Śledczego jest takie, by nie przeprowadzać ewakuacji w placówkach, jeśli nie ma mocnych przesłanek, że np. przysłany do szkoły mail może nie być żartem.
- Zwykle takich alarmów jest najwięcej we wrześniu, po rozpoczęciu roku szkolnego. Potem wszystko wraca do normy. Jednak za każdym razem podkreślamy, że przez tak nieodpowiedzialne zachowanie i absorbowanie uwagi służb bezpieczeństwa może skutkować niemożliwością udzielenia pomocy w tym czasie tam, gdzie faktycznie jest to konieczne – dodaje Szajgicki.
A my przypominamy i przestrzegamy ewentualnych żartownisiów, że tego rodzaju działania są oczywiście niezgodne z prawem i zagrożone konkretnymi sankcjami. – Kto, chcąc wywołać niepotrzebną czynność, fałszywą informacją lub w inny sposób wprowadza w błąd instytucję użyteczności publicznej albo organ ochrony bezpieczeństwa, porządku publicznego lub zdrowia, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny do 1500 zł. Jeżeli wykroczenie spowodowało niepotrzebną czynność, można orzec nawiązkę do wysokości 1000 złotych – czytamy w art. 66 Kodeksu wykroczeń.
(ak), fot. OSP Wielgie
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie