
Z Krzysztofem Suchockim, prezesem lipnowskiego koła powiatowego Polskiego Związku Niewidomych, 13 listopada wybranym wiceprezesem Kujawsko-Pomorskiego Okręgu PZN w Bydgoszczy, o awansie, nowej roli, planach i zdrowiu rozmawiała Lidia Jagielska.
– Gratuluję awansu do wojewódzkich struktur Polskiego Związku Niewidomych. Funkcja wiceprezesa kujawsko-pomorskiego okręgu PZN dla naszego przedstawiciela to niewątpliwie sukces i powód do dumy, ale też nowe obowiązki dla Pana osobiście. Jak Pan odbiera ten awans?
– Bardzo serdecznie dziękuję za gratulacje. Przyznam szczerze, że ja osobiście nie traktuję tego wyboru jako sukcesu, ale raczej jako większą szansę na niesienie pomocy słabszym. To dla mnie jest najważniejsze: nieść pomoc słabszym. I na tym będę teraz skupiał się, ale już nie tylko w powiecie lipnowskim jak dotychczas, ale w całym województwie kujawsko-pomorskim, czyli w 18 kołach PZN. Zdobycie takiego zaufania na arenie wojewódzkiej bardzo mnie zaskoczyło. Nie ukrywam, że nie spodziewałem się aż takiego poparcia, bo przecież nie uczestniczyłem w pracach innych kół w większym zakresie. Miałem 5 minut na swoją prezentację i to, co powiedziałem, przesądziło.
– Jak wyglądały wybory nowych władz wojewódzkich Polskiego Związku Niewidomych w Bydgoszczy i ilu delegatów Pan przekonał do siebie?
– Każde koło ma od 1 do 3 delegatów. Ja zdobyłem 17 głosów na 26 możliwych. Wybory odbywają się oczywiście przy udziale obserwatorów, także z zarządu głównego z Warszawy. Tym razem w naszym województwie cały zarząd został wymieniony, delegaci postawili na nowe władze wojewódzkie. Prezesem została Izabela Wasilewska z Grudziądza, a wiceprezesami: Anna Kruczkowska z Bydgoszczy, Judyta Dzwonkowska z Wąbrzeźna i ja, z Lipna i Skępego. Nasze koło jako jedyne ma siedziby w Lipnie i Skępem, czyli mamy w swoich strukturach niejako dwa koła: lipnowskie i skępskie, równorzędne, obsługiwane przeze mnie. I to się nie zmieni. Po raz pierwszy zdarzyło się w województwie kujawsko-pomorskim, że szef koła powiatowego zostaje wiceprezesem okręgu. Dotychczas zawsze te funkcje pełnili bydgoszczanie. Wracając do wyborów wojewódzkich, to sekretarzem kujawsko-pomorskiego PZN jest teraz Krystyna Kaczorowska.
– Ilu niewidomych z powiatu lipnowskiego jest zrzeszonych w Polskim Związku Niewidomych?
– Obecnie jest to 148 osób. Mamy 8 dzieci, 6 osób w wieku 16-18 lat, 3 osoby uczą się obecnie w naszej szkole w Bydgoszczy przy ulicy Krasińskiego. Tam mają zapewnioną naukę od zerówki aż po studia, zdobywają zawód, uczą się, mieszkają w internacie. Wszystko w warunkach dostosowanych do potrzeb niewidomych, z całodobową opieką, wyżywieniem. Dzieci od poniedziałku do piątku przebywają w szkole i internacie, a na weekendy powinny wracać do domów. Jeśli zdarzy się sytuacja wyjątkowa, zostają także na weekendy. Szkołę prowadzi marszałek województwa. Teraz to jest już miasteczko wybudowane, dzieci mają swój tramwaj, poruszają się swobodnie, uczą się już nie w centrum miasta.
– Pan też ukończył tę szkołę?
– Ja skończyłem Krajowe Centrum Szkolenia Niewidomych w Bydgoszczy. Zdobyłem zawód elektromontera, potem pracowałem w bydgoskim Gryfie. Trudno było kupić wtedy mieszkanie, zdecydowałem się wybudować dom w Skępem i nie żałuję. Mieszkam teraz w Skępem, tam też jest siedziba koła PZN.
– Jest Pan od środy wiceprezesem kujawsko-pomorskiego okręgu Polskiego Związku Niewidomych w Bydgoszczy i teraz proszę nam powiedzieć, jakie stawia Pan sobie cele na tę 4-letnią kadencję?
– Przede wszystkim postawię większy nacisk na rehabilitację. Chcę też doprowadzić do przeniesienia szkoleń do kół powiatowych z Bydgoszczy, na ile to możliwe oczywiście. Tu ludzie mieszkają, poruszają się i orientację przestrzenną, poruszanie się z laską, powinni ćwiczyć na miejscu, w swoich powiatach, w swoich miejscowościach. Będę też zabiegał o zwiększenie zatrudnienia niewidomych. Będę przekonywał pracodawców, uświadamiał im, że niewidomy może być bardzie wydajny w pracy, bo jest odpowiedzialny, dobrze zorganizowany, o czym świadczy życie rodzinne, wychowywanie dzieci przez małżeństwa ludzi niewidomych i my mamy takich ludzi wśród nas, mamy na to dowody. Ważne jest też kierowanie ludzi niewidomych z pierwszą grupą do ośrodka Homer w Bydgoszczy w celu usamodzielnienia się pod względem psychologicznym, czynności dnia codziennego, orientacji przestrzennej. Tam mamy fachowców, których w powiatach nie jesteśmy w stanie utrzymać. Jest tam hotel dla niewidomych i takie 10-dniowe szkolenie pozwoli niewidomym nauczyć się żyć ze swoją niepełnosprawnością. Resztę będziemy sie starać robić w powiatach.
– Zatrzymajmy się jeszcze na chwilę przy temacie zatrudnienia niewidomych. Ilu z lipnowskiego koła pracuje obecnie zawodowo?
– Jest to 15 procent obecnie i to jest zdecydowanie za mało. Ubywa zakładów pracy chronionej, pracodawcy może trochę obawiają się tego, że osoba niepełnosprawna pracuje 7 godzin dziennie i w każdej chwili może zrobić sobie w pracy przerwę, odstąpić od wykonywanego zadania. Takie są uregulowania. Ja jednak będę starał się zrobić wszystko, żeby przekonać pracodawców, że zatrudnienie niewidomego opłaca się. Będę stawiał na szeroką kampanię reklamową, promocyjną. Osoba niewidoma wykazuje dużą ambicję i jest dobrym pracownikiem.
– W jakich zawodach jesteście kształceni, jakie profesje wykonujecie?
– Doskonale sprawdzamy się w pracy zdalnej, przez internet, w centralach telefonicznych, ale też biurach, w masażu. Apeluję już dzisiaj o zatrudnianie osób niepełnosprawnych, są pieniądze na przysposobienie warsztatu pracy, jest też ogromna satysfakcja.
– A czy zostawi Pan lipnowsko-skępskie koło w związku z objęciem funkcji wiceprezesa związku w Bydgoszczy?
– Nie zostawię, będę nadal prezesem koła powiatowego. Jestem dostępny zawsze pod telefonem, w czasie dyżurów w biurach w Lipnie lub Skępem. Prezesem w naszym powiecie jestem już 7 lat i najwazniejsze dla mnie jest to, żeby niewidomy nigdy nie zostawał bez dostępu do biura PZN blisko swojego miejsca zamieszkania. Jestem więc dostępny w Skępem i w Lipnie. W Bydgoszczy będę teraz musiał być rzeczywiście częściej, ale nie na stałe. Raz w miesiącu jest obowiązkowe posiedzenie prezydium, raz na kwartał – zebranie plenarne, zawsze gdy podejmowane są ważne dla okręgu decyzje, musimy być wszyscy obecni. Wcześniej zawsze prezesami w Bydgoszczy byli mieszkańcy Bydgoszczy. Muszę być zawsze do dyspozycji i pojawiać się w Bydgoszczy na każde wezwanie, gdy trzeba podjąć decyzję. Może to więc być kilka dni w miesiącu. Będzie to trudne, ale w moim przypadku doskonałym rozwiązaniem jest to, że wiceprezesem naszego powiatowego koła PZN jest osoba widząca, czyli Andrzej Gatyński. On towarzyszy mi w wyjazdach do okręgu. Do tego dojdą oczywiście wizyty w różnych kołach, miejscach spotkań niewidomych. Jestem jednak przekonany, że poradzę sobie, ale lipnowskie koło tylko zyska na tym, że ma swojego przedstawiciela we władzach okręgu.
– Jest Pan pierwszą osobą w długiej historii lipnowskiego koła powiatowego zasiadającą we władzach okręgu kujawsko-pomorskiego?
– Tak. Wcześniej nikt nie został wybrany do okręgu, jest mi więc tym bardziej miło, że moja działalność została doceniona. Prezesem koła powiatowego PZN jestem 7 lat, w zarządzie jestem 12 lat, a z Polskim Związkiem Niewidomych związany już jestem 40 lat. Obiecuję, że nie zawiodę i zrobię wszystko, by nasi niewidomi mieli coraz lepszy dostęp do rehabilitacji, urządzeń, czasopism, szkoleń, pracy i by było ich objętych naszą pomocą jeszcze więcej.
– Jak szacuje Pan liczbę osób borykających się z chorobami wzroku, a pozostających bez pomocy Polskiego Związku Niewidomych?
– Około 40 procent nie zgłasza się do nas, bo uważają, że to wstyd, że sami sobie poradzą, że sami się zrehabilitują. A to wszystko mylne poglądy i zachęcam do dołączania do nas.
– Jaki warunki musi spełnić osoba ubiegająca się o członkostwo w PZN?
– Musi mieć orzeczenie o znacznym lub umiarkowanym stopniu niepełnosprawności z racji wzroku, do tego dołączyć zdjęcie i przyjść do biura PZN w Lipnie przy ulicy Piłsudskiego lub w Skępem przy ulicy Kwiatowej, albo zadzwonić i dopytać, umówić się. Ja nie gniewam się na telefony wieczorne, zawsze służę pomocą. Po przyjęciu do Polskiego Związku Niewidomych wydaję takiej osobie legitymację, która uprawnia do wszelkich ulg, zniżek, potwierdza status niewidomego. Potem pomagamy w zależności od potrzeb, albo zaczynamy od szkolenia jak sobie radzić, albo od integracji. Najważniejsze, by przyjść. Nie ma znaczenia wiek. Właśnie przed chwilą wydałem legitymację dziecku, dołączają dorośli i seniorzy, bo ludzie tracą wzrok w różnym wieku i z różnych powodów.
– Z jakimi problemami zmagają się dzisiaj niewidomi?
– Oznakowania, szczególnie w transporcie i kolorystyka. Wciąż jeszcze są miejsca, gdzie tego nam brakuje. Będziemy więc wnioskować do urzędów o to, by każda tabliczka, np. na dworcu autobusowym była z powiększonym drukiem. W XXI wieku normą powinno być już to, by niewidomy i słabowidzący mógł korzystać z życia codziennego.
– Jak wygląda dostępność sprzętu rehabilitacyjnego dla niewidomych?
– Bardzo dobry dostęp jest w naszym powiecie. Jesteśmy już bardzo dobrze wyposażeni w komputery, komórki, łazienki bez barier, czyli z oporęczowaniem i podłogą antypoźlizgową, bo to jest dla niewidomego bardzo ważne. Nie można uznać tego za luksus, chodzi o bezpieczeństwo. W powiecie lipnowskim mamy bardzo dobrą współpracę z PCPR-em i środki na to są. U nas też na dobrym poziomie jest integracja, do której otrzymujemy 60-procentowe dofinansowanie.
– Integracja w lipnowskim kole to wzorzec, moim zdaniem. Tym więc musi się Pan dzielić z innymi i wprowadzać w całym województwie bezwzględnie.
– Staramy się, by ta integracja była wszechstronna, a więc i spotkania w naszym gronie, i łączone z innymi niepełnosprawnymi, ale też z dziećmi. Zajęcia w szkołach i przedszkolach pełnią ważną rolę, bo pokazują maluchom, że niepełnosprawni są wśród nas i trzeba umieć z nimi współpracować. Ludzie na spotkaniach dowiadują się wiele, dzielą spostrzeżeniami, odczuciami, kontaktami do lekarzy. Mamy świetną opiekę okulistyczną, także zniżki u naszych lekarzy, profesorów Kałużnych w Bydgoszczy, na wizyty prywatne. W klinice w Bydgoszczy są wszystkie badania oka dostępne, współpraca doskonała. Teraz będę zabiegał o szerszy dostęp do diabetologa i też taką stałą współpracę, integrację ze specjalistami w tej dziedzinie.
– Panie prezesie, jest Pan osobą mocno niedowidzącą, ale jednocześnie niezwykle dobrze zorganizowaną, żeby nie powiedzieć zapracowaną. Jest Pan też radnym w Skępem, bywa Pan w szkołach, przedszkolach, urzędach. Pamiętam spotkanie przedwyborcze w Skępem, na którym jeden z mieszkańców zapytał, czy "Suchocki to w końcu widzi, czy nie widzi" Proszę nam zdradzić, jak to u Pana z wadą wzroku jest?
– Od 7. roku życia borykam się z wadą wzroku. Już w szkole podstawowej miałem duże trudności w widzeniu, wada postępowała stopniowo, ale było z roku na rok coraz gorzej. Gdy zdobywałem zawód widziałem tylko 0,05, ale jeszcze cieszyłem się, bo widziałem dwoma oczami. W 2010 roku utraciłem zupełnie i nieodwracalnie widzenie w oku lewym. Nie czytam już czarnodruku na oko prawe, potrzebuję urządzeń, a niestety wzrok w tym jednym oku pogarsza się bardzo. Tak to już jest przy zaniku nerwu wzrokowego, że ten nerw w każdej chwili może wysiąść całkowicie. Jestem obecnie dobrze zrehabilitowany, a więc wiele rzeczy wykonuję intuicyjnie, na swoją odpowiedzialność. Ja np. na ulicy ludzi nie poznaję. Ciężko jest mi poruszać się w budynkach bez oznakowania. Jestem w stanie poruszać się bez laski, ale na zasadzie mgły. Kiedy oko jest wypoczęte, widzi lepiej, ale są dni, gdy prawie nie widzi nic. Czyli lewym okiem nie widzę, a prawym bardzo słabo, tylko kontury, np. duży druk widzę, ale nie przeczytam go. Dlatego ja sobie przygotowuję dokumenty z bardzo dużym drukiem, gdy nie mam do dyspozycji maszyny do czytania. Zawsze potrzebuję przewodnika w miejscu nieznanym. I tu też pojawia się kolejne wyzwanie dla mnie, by wprowadzać dla niewidomych w szerszym zakresie psy przewodniki. Dostęp do psów szkolonych jest już dobry, do szkoleń też, ale będę jeszcze zabiegał o pieniądze na wykarmienie tego psa.
– Jeśli ktoś z niewidomych chce więc zyskać psa przewodnika, to już taką szansę ma?
– Tak. Szkolenie odbywa się w Łodzi. Postaram się bardziej rozpowszechnić tę formę pomocy, może zorganizować szkolenia w powiatach. Kiedyś było dofinansowanie do karmienia psów przewodników, teraz jest zniesione, ale będziemy się starać to zmienić.
– Teraz niewidomi z powiatu lipnowskiego mają swojego pośrednika między okręgiem a kołem, więc nic już ich chyba nie ominie?
– Mam taką nadzieję. Już przygotowujemy się do naszej wigilii, więc na początku grudnia odbędzie się duże spotkanie integracyjne w gronie wszystkich członków naszego koła i gości. Służę wiedzą i pomocą w uzyskaniu sprzętu dla niewidomych, dostępie do szkoły, szkoleń, zaopatruję naszych niewidomych i słabowidzących w prasę specjalistyczną. Nie narzekam na kolejne obowiązki, jeśli tylko służą one społeczeństwu. Tak zostałem wychowany, moja rodzina zawsze wysoko ceniła pomoc słabszym i cieszę się, gdy mogę komuś pomóc czy to radą, czy zakupem leków, czy dobrym słowem.
– Owocnej pracy życzę w okręgu, ale bez szkody dla skępskiego samorządu, którego jest Pan radnym i powiatowego koła PZN, któremu Pan szefuje z powodzeniem.
– Dziękuję i wierzę, że pogodzę wszystkie te role.
Tekst i fot. Lidia Jagielska
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie