Reklama

Były policjant skazany

Gazeta CLI
12/11/2021 09:30

Sąd Rejonowy w Radziejowie uznał za winnego byłego policjanta KPP w Lipnie Kamila K. i skazał go na karę 10 miesięcy pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem jej wykonania na okres próby wynoszący 3 lata. Wyrok jest nieprawomocny.

– W sprawie Kamila K., byłego policjanta Komendy Powiatowej Policji w Lipnie, został wydany wyrok, w którym uznano Kamila K. za winnego popełnienia występku z art. 53 ust. 1 w zbiegu z art. 63 ust. 1 i 2 ustawy z dnia 29 lipca 2005 roku o przeciwdziałaniu narkomanii, w związku z art. 11 par. 2 Kodeksu Karnego, w związku z art. 12 par. 1 KK i za ten czyn wymierzono mu karę 10 miesięcy pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem jej wykonania na okres próby wynoszący 3 lata oraz karę grzywny w wysokości 5 tysięcy złotych, a nadto orzeczono nawiązkę na rzecz stowarzyszenia Monar w wysokości 5 tysięcy złotych i zakaz wykonywania zawodu funkcjonariusza policji na okres 3 lat od dnia uprawomocnienia się orzeczenia – informuje nas sędzia Lilianna Ratajczak, prezes Sądu Rejonowego w Radziejowie. – Jednocześnie obciążono oskarżonego kosztami postępowania. Wyrok w przedmiotowej sprawie nie jest prawomocny.

Zgodnie z art. 53 ust. 1 kto wbrew przepisom ustawy wytwarza, przetwarza albo przerabia środki odurzające lub substancje psychotropowe albo przetwarza słomę makową, podlega karze. Artykuł 63 ust. 1 i 2 penalizuje uprawę maku z wyjątkiem maku niskomorfinowego, konopi, z wyjątkiem konopi włóknistych lub krzaków koki oraz zbieranie mleczka makowego, opium, słomy makowej, liści koki, żywicy, ziela konopi innych niż włókniste. Zgodnie z art. 11 KK jeżeli dany czyn wyczerpuje znamiona określone w dwóch albo więcej przepisach ustawy karnej, sąd skazuje za jedno przestępstwo na podstawie wszystkich zbiegających się przepisów, a w myśl zapisu art. 12 KK dwa lub więcej zachowań podjętych w krótkich odstępach czasu w wykonaniu z góry powziętego zamiaru uważa się za jeden czyn zabroniony.

Wyrok jest nieprawomocny. Przypomnijmy: do zdarzenia doszło pod koniec 2020 roku. Lotem błyskawicy region obiegła wiadomość o działaniach biura spraw wewnętrznych bydgoskiej policji u jednego z funkcjonariuszy, sprawa trafiła do prokuratury.

Postępowanie przeciwko Kamilowi K. nadzorowała Prokuratura Rejonowa w Radziejowie, po tym jak 4 listopada do prokuratury w Lipnie wpłynęły materiały z biura spraw wewnętrznych policji w Bydgoszczy. W toku prowadzonych czynności służbowych wydział ten uzyskał informacje, że funkcjonariusz policji mógł być w posiadaniu nasion konopi indyjskich, środków odurzających, substancji psychotropowych oraz urządzeń służących do produkcji substancji narkotycznych.

Początkowo sprawę tę prowadziła prokuratura w Lipnie, ale dla zapewnienia bezstronności została ona przekazana do prowadzenia Prokuraturze Rejonowej w Radziejowie. Wobec funkcjonariusza natychmiast zastosowane środki zapobiegawcze w postaci dozoru policji, poręczenia majątkowego i zawieszenie w czynnościach służbowych oraz zakaz opuszczania kraju. Działania niezwłocznie podjęła także komenda powiatowa policji.

– Policjantowi ogniwa patrolowo-interwencyjnego z Lipna prokuratura postawiła zarzuty i w związku z tym, zgodnie z przepisami, tego samego dnia komendant powiatowy policji w Lipnie zawiesił funkcjonariusza w czynnościach służbowych – informowała nas wówczas Małgorzata Małkińska, oficer prasowy KPP w Lipnie. – Czy doszło do zdarzenia, ustali prokuratura i sąd – mówiła.

W oparciu o zebrane dowody prokurator przedstawił Kamilowi K. zarzuty posiadania przyrządów służących do wytwarzania środków odurzających i hodowania krzewów konopi innych niż włókniste, dokonywania ich zbioru, ścinania i suszenia, wytwarzania w ten sposób środka odurzającego w postaci marihuany.

Prokurator informował, że przesłuchany w charakterze podejrzanego Kamil K. przyznał się do pierwszego z czynów, ale jedynie częściowo, natomiast nie przyznał się do drugiego zarzutu. Zabezpieczone w toku postępowania urządzenia i substancje zostały poddane badaniom daktyloskopijnym i fizykochemicznym, na których w większości zostały ujawnione ślady linii papilarnych Kamila K.

– Badania fizykochemiczne również wykazały, że większość zabezpieczonych substancji to susz w postaci marihuany uzyskany z konopi innych niż włókniste, stąd prokurator nie mógł dać wiary wyjaśnieniom Kamila K., gdyż były one sprzeczne z materiałem dowodowym zebranym w tej sprawie, w szczególności biorąc pod uwagę wyniki przeprowadzonych ekspertyz – wyjaśniał nam wówczas prokurator rejonowy w Radziejowie Waldemar Kwiatkowski. – Oględziny zabezpieczonych u podejrzanego tabletów i telefonów również wskazały, że odwiedzał on strony internetowe dotyczące hodowli i wytwarzania środków odurzających w postaci marihuany.

Śledczy w postępowaniu ustalili, że do 4 listopada 2020 roku w Skępem, Kamil K. posiadał namiot z zielonym logo i stelażem metalowym oraz stelaż drewniany z trzema żarówkami i przewodem, panel świetlny led z kablem, dwie sztuki wentylatorów, wagę elektroniczną ze szklaną tacą, dwa czujniki elektroniczne temperatury z przewodem, włącznik czasowy, obudowę komputera wraz z przewodem zasilającym, młynek oraz sześć lufek szklanych, czyli urządzenia służące do wyrobu narkotyków. Kamil K., według ustaleń prokuratury, do 4 listopada 2020 roku, w krótkich odstępach czasu uprawiał krzewy konopi indyjskich, zbierał, suszył i wykonywał środek odurzający w ilości co najmniej 27,28 gr netto. Prokurator zebrał taki właśnie materiał, postawił zarzuty i skierował akt oskarżenia do sądu. Kamil K. nigdy wcześniej nie miał kolizji z prawem.

Dzisiaj wiemy już, co ustalił sąd. Wiemy też, że sąd rejonowy uznał za winnego Kamila K. i skazał go na 10 miesięcy więzienia w zawieszeniu na 3 lata, grzywnę, nawiązkę, koszty postępowania i zakaz wykonywania zawodu funkcjonariusza policja przez 3 lata od uprawomocnienia się orzeczenia za wytwarzanie środków odurzających. Póki co wyrok jest nieprawomocny.

Pan Kamil natomiast ujawnił się w mediach internetowych i obszernie opowiedział w jednym z serwisów o swojej sprawie, o problemach ze zdrowiem psychicznym, o leczniczym stosowaniu konopi i o odbiorze społecznym zdarzeń z jego udziałem w małej społeczności.

– Jeszcze kilka lat temu byłem przeciwnikiem marihuany, jednak z biegiem lat i doświadczeniem bycia policjantem, które nabyłem przez 8 lat służby, zdecydowanie zmieniłem moje poglądy, zauważyłem, że konopie pod każdą postacią nie są problemem, z którym powinniśmy walczyć – mówi w serwisie internetowym pan Kamil. – Jako funkcjonariusz prewencji nigdy nie uczestniczyłem w interwencji, która była spowodowana paleniem marihuany. W 2018 roku trafiłem z własnej woli do świetnej pani doktor, bo uznałem, że czas, aby zacząć robić coś z tym, co zostaje po służbie. My spotykamy się praktycznie codziennie z przemocą i traumatycznymi przeżyciami. To nie pozwala nam nawet po służbie zapomnieć. Czułem się dziwnie, kiedy czekałem w kolejce do lekarza. Miałem 26 lat. W gabinecie opowiedziałem o swoich problemach i okazało się, że ciężki stres spowodowany jest służbą. Fizycznie czuję się doskonale, ale trzeba dbać także o zdrowie psychiczne. Po pierwszej wizycie zostały wdrożone delikatnie leki, wizyty były kontynuowane, a przełomowym momentem mojego leczenia była sytuacja z poprzedniego roku, kiedy to zostałem zawieszony w służbie i zatrzymany. Wtedy zacząłem brać leki regularnie, nie doraźnie, jak wcześniej. I wtedy poczułem skutki uboczne tych leków, a jest ich dość sporo. I wtedy dopiero zacząłem interesować się konopiami, ale już tymi THC, bo CBD brałem już wcześniej, chyba trzy lata wcześniej, na początku w postaci suszu. Moja wiedza nie była na początku zbyt duża na temat konopi, dlatego CBD nieumiejętnie zażywałem. Nie znałem wtedy polskich upraw. CBD było już w moim życiu. Funkcjonariusze służby wewnętrznej zdobyli informacje, że ja mogę posiadać w swoim domu susz konopi bądź przyrządy do wytwarzania tych konopi – mówi pan Kamil. – Chcę walczyć i będą walczył do samego końca, nie może tak być, że pacjent medycznej marihuany jest karany. Nie widzę sensu walki z konopiami. Jestem pierwszym, już byłym policjantem, aktualnie cywilem, który tak otwarcie mówi o tym. Moje życie zawodowe legło w gruzach, życie prywatne zmieniło się, ale na szczęście pozytywnie. Sprawy przeciągają się w czasie. Moim głównym celem jest powrót do służby. Mam w sobie energię i moc, wspierają mnie znajomi, powiedziałem adwokatowi, że będziemy walczyć do końca, bez względu na to, ile to będzie trwało. Moje dobre imię zostało zhańbione. Teraz ja się ujawniłem i daję wszystkim jasny przekaz, jak to było w rzeczywistości. Nie mam sobie nic do zarzucenia, więc będę walczył o swoje dobre imię, o przywrócenie do służby i o dobre imię całej formacji. Mieszkam w tak małej miejscowości i pracowałem w komendzie powiatowej nie na tyle dużej, żebyśmy się tam wszyscy nie znali. Używanie więc mojego imienia i pierwszej litery nazwiska w artykule prasowym doskonale wskazuje, że byłem to ja. Przeszkodziło mi to, nikt mnie nie wytykał palcami, bo ci, którzy mnie znali, nie zmienili o mnie zdania, ale środowiska niszowe, patologiczne miały nie lada gratkę. Odczułem to więc bardzo mocno. Staram się nie myśleć o tym, ale nie da się.

Do tematu zapewne wrócimy.

Lidia Jagielska, fot. ilustracyjne

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    Bronek - niezalogowany 2021-11-13 16:09:14

    To jest śmieszny wyrok, ale jak widać "swoi" mogą liczyć na lekki wymiar kary i jeszcze opowiadać banialuki o tym, że narkotyki są w porządku oraz kreować się na ofiarę i opowiadać o problemach psychicznych, skoro ten pan miał/ma takowe to czy jego koledzy ze służby tego nie zauważyli i nie zareagowali? Taki człowiek nie powinien być funkcjonariuszem publicznym.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo lipno-cli.pl




Reklama
Wróć do