Reklama

Biegnę w dobrych zawodach - wywiad z burmistrzem Lipna

Gazeta CLI
06/02/2017 14:09

O budżecie, planach inwestycyjnych i dotychczasowych dokonaniach z burmistrzem Lipna Pawłem Banasikiem rozmawiała Lidia Jagielska

- Zacznijmy rozmowę od tematu smogu. Jak to wygląda w Lipnie?

- Nie mamy takich badań i trudno mi powiedzieć, jak ta sprawa się przedstawia, chociaż też jestem przerażony. Jeśli mielibyśmy zlecić takie badania, zyskalibyśmy świadomość zagrożenia. Teraz tej wiedzy nie mamy, bo badania nigdy w Lipnie nie były przeprowadzane, ale czujemy to złe powietrze.

- A gdyby doszło do rozwiązań wstępnie proponowanych przez rząd, czyli w miastach rozbudowa sieci ciepłowniczej i podłączanie do niej jak największej liczby budynków?

- Jestem za takim rozwiązaniem. PUK jest miejską spółką i dla wszystkich byłoby korzystne podłączenie jak największej liczby mieszkańców do sieci, bo wtedy cena energii cieplnej by nie rosła, a może nawet zostałaby obniżona. Tym bardziej, że żywotność pieców centralnego ogrzewania jest ograniczona i uważam, że jeśli będzie infrastruktura ciepłownicza, to właściciele pieców będą rozważać podłączenie. Wymiana pieca to też przecież koszt, a hamulcem przed podłączeniem do sieci są zwykle pieniądze.

- Czyli rozbudowa sieci wchodzi w grę?

- Tak. Cały czas tak robimy. Jeśli realizujemy inwestycje, to też już z zamysłem rozbudowy sieci ciepłowniczej. Ostatnio na osiedlu Kwiatów nawet świadomie została zwężona ulica w tym celu.

- Czyli mieszkańcy kolejnych ulic mogą liczyć na ciepłociąg w pobliżu swoich domów. Przejdźmy teraz do budżetu na 2017 rok. Czy jest pan z niego zadowolony?

- Tak. Uważam, że z tego budżetu należy się cieszyć, bo mamy na inwestycje dwa razy więcej pieniędzy niż w ubiegłym roku. Pierwszy raz od wielu lat mamy pozytywną opinię RIO bez żadnych zastrzeżeń i uwag. To są już dwa czynniki świadczące o tym, że i burmistrz, i radni powinni być zadowoleni.

- Dla mieszkańców najważniejsze są inwestycje i o tym porozmawiajmy.

- Budżet jest żywym organizmem, nad którym pracujemy na każdej sesji. Na 15 listopada, kiedy był tworzony, zamykał się kwotą 51,6 mln złotych.

- Zwiększyły się wpływy. Skąd?

- Z programu Rodzina 500 plus. Dlatego budżet zwiększył się o 20 procent.

- A jak funkcjonuje w Lipnie ten program?

- Bardzo dobrze. Nie mam żadnych sygnałów ani od mieszkańców, ani od dyrektor MOPS-u o opóźnieniach czy zastrzeżeniach.

- Podwyższyliście na ten rok podatki. Dlaczego?

- Niewiele, ale zawarliśmy na początku tej kadencji taką umowę, że będziemy sukcesywnie o wskaźnik inflacji te podatki podnosić. To nie są wielkie kwoty, a i tak mamy podatki lokalne poniżej maksymalnych stawek. Jeśli nie podnosimy podatków, to dostajemy subwencję pomniejszoną o kwotę, którą obniżamy od stawek maksymalnych. Ministerstwo Finansów uznaje, że gmina jest tak bogata, że może sobie pozwolić na obniżki. Za 2015 i 2014 rok subwencje mieliśmy obniżone o 1,7 mln zł właśnie z tego tytułu.

- Trzeba też pamiętać, że Lipno to nie Warszawa.

- Podwyżka podatków nigdy nie będzie popularna, ale też musimy wziąć pod uwagę choćby program Rodzina 500 plus. Dotyczy on prawie każdej rodziny, stopa się podnosi, a Lipno też ma swoje potrzeby.

- Przejdźmy wreszcie do inwestycji.

- Mamy na to ponad 1,2 mln zł. Konkretne kwoty na poszczególne wydatki poznamy po przetargach. Na pewno będzie budowana ulica Bukowa, bo ona jest teraz ważnym ciągiem komunikacyjnym. Łączy dwie drogi wojewódzkie, ulicę Dobrzyńską z Okrzei. Korzysta z niej bardzo dużo mieszkańców miasta, ale też rolników dowożących swoje plony np. z okolic Wielgiego, bo ulica Piłsudskiego jest dla nich praktycznie zamknięta (do 3,5 ton - red.).

- Bukowa będzie zrobiona w całości?

- Nie, wykonamy 360 metrów. W ubiegłym roku próbowaliśmy wpisać ją do tzw. schetynówki, ale nie udało się. Brakowało nam punktów, ale teraz są punkty za kontynuację czegoś, więc jeśli rozpoczniemy teraz Bukową, to będziemy mogli się starać o dofinansowanie w kolejnych latach. Ubolewam nad tym, że jako małe miasteczko nie mamy warunków preferencyjnych, nie możemy korzystać z PROW-u.

- A jak te 360 metrów ma się do całości ulicy?

- To będzie około połowa ulicy. Skończymy teraz na wysokości ulicy Klonowej. A tak naprawdę powinienem zacząć od ulicy Akacjowej, bo ją sobie mieszkańcy sami wybrali. Akacjowa to około 130 - 140 metrów, czyli też nie zrobimy jej do końca, z dwóch powodów. W budżecie obywatelskim przeznaczyliśmy na ten cel 100 tysięcy złotych, a także dlatego, że część jej jeszcze nie nadaje się do wykonania. Chodzi o miejsce po bagnie. Klonowa też będzie zrobiona, bo łączy Bukową i Akacjową.

- Bukową pokryje asfalt, a Klonową i Akacjową kostka?

- Tak. Wyłożymy też kostką kolejne 80 metrów ulicy Kusocińskiego, 650 metrów Bulwarów – do Korczaka oraz odcinek od Łącznej do Cegielnej łącznie z mostkiem. Inwestycje to też monitoring.

- Co przybędzie, gdzie?

- Przeznaczone mamy 10 tysięcy złotych, ale jeszcze nie sprecyzowaliśmy lokalizacji. Chcę to ustalić wspólnie z radnymi. W ubiegłym roku zrobiliśmy np. w szkole nr 3, gdzie założyliśmy 12 kamer. Dyrektor już wyjaśniał zdarzenia dzięki temu monitoringowi. Jeśli uda się, to będziemy chcieli monitorować kolejne szkoły. Konieczne będzie zmonitorowanie bulwarów tym bardziej, że dzień przed wigilią 24 lampy zainstalowaliśmy na tym odcinku do ulicy Cegielnej. Jeśli chodzi o oświetlenie, to na ten rok mamy 20 tys. złotych na ten cel. I też okaże się, gdzie lampy zainstalujemy. W minionym roku przybyło lamp na ulicy Różyckiego, Armii Krajowej, na osiedlu Jagiellonów. W tym roku w porozumieniu ze Spółdzielnią Mieszkaniową będziemy chcieli wymienić sprzęt na energooszczędne lampy na osiedlu Sikorskiego. Po wymianie żarówek płacimy jedną trzecią tego, co dotychczas. Zaoszczędzone pieniądze można zainwestować na oświetlenie w kolejnym miejscu. Będziemy realizować ścieżkę pieszo-rowerową do Kamienia Kotowego. W inwestycjach mamy też budowę boiska przy szkole nr 5. Mamy na to przeznaczone 110 tys. zł i będziemy realizować z projektu przez Lokalną Grupę Działania. No i bardzo ważna rzecz to basen. Mamy przeznaczone 100 tysięcy zł, będziemy wysyłać zapytanie cenowe, bo chcemy przebudować dużą nieckę, wymienić wadliwą technologię, czyli folię i wyłożyć płytkami nieckę. Minęło 10 lat funkcjonowania basenu i musimy go doinwestować.

- W ubiegłym roku wnioskowaliście o dofinansowanie. Nie udało się?

- Nie, ponieważ musielibyśmy spełniać określone warunki. W tym roku będziemy starać się o dofinansowanie, bo dodatkowe pieniądze pozwoliłyby na wymianę zbiorników pod dużą niecką, czyli na to, co zrobiliśmy już w małej niecce w ubiegłym roku.

- Mam wrażenie, że z pozyskiwaniem funduszy unijnych idzie ratuszowi chyba nie najlepiej?

- Idzie tak wszystkim. Podczas forum samorządowego w Przysieku pojawiły się wnioski, że województwo kujawsko-pomorskie pozyskuje środki na poziomie 2 procent, gdy inne województwa osiągają poziom 20 procent. Nie ruszyło też jeszcze nic ze strategii rozwoju powiatu lipnowskiego, a każda gmina składała swoje wnioski.

- A dlaczego tak się dzieje?

- Tutaj wydaje mi się, że wina leży po stronie urzędu marszałkowskiego. Nigdy nie możemy się dowiedzieć, czy z czegoś skorzystać, czy coś wpisać. Tak było np. z termomodernizacją. Najpierw był koncert życzeń, a potem dopiero dowiedzieliśmy się, że żeby otrzymać dofinansowanie na poziomie 70 czy 80 procent, musielibyśmy wypracować pewne wskaźniki. Wcześniej nikt o tym nie mówił, my wpisaliśmy wszystkie placówki oświatowe, ale wskaźników nie osiągniemy, bo dachy i okna mamy już wymienione. Chodziło nam tylko o docieplenie budynków.

- Szkoda, bo jeśli teraz nie skorzystamy ze środków pomocowych, to za chwilę może być za późno.

- Będziemy składać i składamy wnioski i zapytania. Czekamy na pewne kryteria. Wielokrotnie np. wysyłaliśmy zapytania, czy można połączyć strażnicę z domem dziennego pobytu dla emerytów i rencistów. Na ustalenie czekaliśmy, ale już teraz jest pewne, że można i jesteśmy na etapie projektowania.

- Kto w ratuszu jest odpowiedzialny za pozyskiwanie środków zewnętrznych?

- Daniel Świdurski.

- W takim razie przejdźmy do rewitalizacji i do słynnych konsultacji bez udziału mieszkańców. Dlaczego odzew społeczeństwa jest tak mały?

- Trudno jest zaktywizować mieszkańców, chociaż budżet obywatelski pokazał, że można się zorganizować i o czymś zdecydować. Na ulicę Akacjową głosowali przecież nie tylko jej mieszkańcy, ale też ich znajomi z innych części miasta. I dzięki temu wygrali.

- Czy budżet obywatelski będzie kontynuowany?

- Tak.

- Rok 2017 to ważny czas dla oświaty, bo rozpocznie się reforma skutkująca wygaszaniem gimnazjów. Jak pan to widzi?

- Bardzo dobrze i jestem zadowolony. Dzieci opuszczające nasze szkoły podstawowe odchodziły często do gimnazjum w Karnkowie. Teraz cieszę się, że zostaną u nas. Ja wiem, że każda reforma budzi obawy, ale jestem pewny, że wszystko się dobrze ułoży. 9 stycznia czekałem na podpis prezydenta z niecierpliwością. Dostajemy 10 mln zł subwencji, wydajemy 17 mln zł. Wiem, że nigdy nie będzie to tak, że samorząd nie będzie dokładał, ale niech to będzie na poziomie 30 procent, a nie 70. Postaramy się zrobić wszystko, żeby nikt z nauczycieli nie stracił pracy. Mówimy o likwidacji gimnazjów, a nie mówimy o tym, że coraz mniej dzieci trafia do klas pierwszych. Liczba urodzeń spada, w 2016 roku w Lipnie urodziło się 134 dzieci.

- Niektórzy samorządowcy zastanawiają się, co z budynkami gimnazjów, często specjalnie na ten cel wybudowanych. Jak ta sytuacja wygląda w Lipnie?

- U nas nie ma tego problemu. Dzisiaj mamy trzy szkoły podstawowe. Najmniejszą szkołą jest „piątka” i podkreślam, że nie będzie ona zlikwidowana. Jeśli wszystkie dzieci będą nam się mieścić w szkole nr 5 bez konieczności nauki dwuzmianowej, to zostanie obecna lokalizacja. Jeśli nie, to będziemy rozważać przeniesienie „piątki” do budynku obecnego gimnazjum. Ale to są plany dalekowzroczne, bo trudno jest mi dzisiaj przewidzieć, co będzie za trzy lata. Podkreślam, że przeniesienie nie wiązałoby się ze zmianą struktury szkoły, tylko lokalizacji.

- Czy budynek gimnazjum powstał w ramach reformy z 1999 roku?

- Nie. W tym budynku była wcześniej szkoła nr 1. I przypomnę, że wtedy reforma też budziła emocje. Nie było wygaszania, tylko od razu powstały gimnazja, a zlikwidowana została szkoła nr 1.

- W minionym roku powołał pan Jolantę Zielińską na stanowisko wiceburmistrza. Czy to była dobra decyzja?

- Tak, jestem bardzo zadowolony, bo przede wszystkim odciążyła mnie. Dzielimy się obowiązkami, jeśli chodzi o udział w spotkaniach, imprezach. Poza tym wiceburmistrz zajmuje się oświatą, a okres mamy teraz bardzo trudny ze względu na reformę. Praca burmistrza jest absorbująca, a ja byłem pierwszym burmistrzem, który pracował bez zastępcy.

- Dokonał pan też na początku kadencji zmian kadrowych w domu kultury, ośrodku sportu. Czy jest pan zadowolony z tych zmian?

- Tak, uważam że panowie sprawdzają się na swoich stanowiskach. Mnie bardzo cieszy też to, że są pozytywnie oceniani przez mieszkańców.

- Współpraca z radnymi też układa się bardzo dobrze, to widać. Proszę więc powiedzieć, czy już widzi siebie pan na tym stanowisku w kolejnej kadencji?

- Za wcześnie o tym mówić. Teraz robię wszystko, żeby zostawić po sobie jak najlepsze wrażenie z tych czterech lat. W dniu zaprzysiężenia przywołałem słowa z listu świętego Pawła „w dobrych zawodach wystąpiłem, bieg ukończyłem, wiarę ustrzegłem”. Dla mnie te cztery lata to pewna forma dobrych zawodów, w których biorę czynny udział. Jeżeli jak najwięcej po sobie zostawię, to będzie wspaniale. Pewnych rzeczy na pewno nie zdążę zrobić przez cztery lata. Staram się rozmawiać z radnymi, na początku było to dość trudne. Teraz pewnym świadectwem dobrej oceny jest to, że radni opozycji wnioskowali o podwyższenie mojego uposażenia. Byłem szczerze zaskoczony. Ważne jest dla mnie to, żeby rozwój miasta nie był skierowany w dany okręg wyborczy, tylko żeby to było równomierne, żeby całe miasto rozwijało się. Wszyscy mieszkańcy mają odczuć poprawę.

- Półmetek kadencji to dobry moment na podsumowania.

- Uważam, że sporo przez te dwa lata zrobiliśmy. Bardzo ważne jest to, że nie zaciągnęliśmy żadnych kredytów na nasze inwestycje. Mało tego, płacimy zobowiązania z obligacji. Stąd ocena RIO. Nie planujemy zadłużania miasta, będziemy nadal realizować nasze zamierzenia przy istotnym współudziale mieszkańców, czyli podatków.

- To były dobre dwa lata dla Lipna?

- Moim zdaniem tak i to nie tylko przy realizacji zadań większych, ale też tych drobnych. Choćby poprawia się z roku na rok wystrój bożonarodzeniowy. Z satysfakcją odbieram telefony, że pięknie wygląda teraz plac Dekerta. Wyzwaniem dla mnie jest Nowe Centrum Lipna. Marzeniem byłoby oddanie całej inwestycji jednocześnie, ale tak się nie da. Budki z chlebem już działają, ale okres zimowy uniemożliwia zazielenienie miejsca wokół. Korzystając z okazji, dziękuję wszystkim moim pracownikom i pracownikom poszczególnych jednostek za zaangażowanie i realizację tego budżetu oraz wszystkie zadania inwestycyjne. A pracownikom spółki PUK, której właścicielem jest miasto, dziękuję za zaangażowanie w prace wykonane szczególnie pod koniec roku kalendarzowego. Żeby oddać na czas dworzec pracowali nawet do północy. Ja to dostrzegam i doceniam. Nowe Centrum Lipna to zadanie realizowane przez PUK, ale właścicielem spółki jest miasto. Sukces NCL będzie też moim sukcesem. NCL też budzi emocje, szczególnie u osób pracujących na targowisku, ale nam zależy na powodzeniu tej inwestycji i na stworzeniu dobrych warunków dla ludzi tam pracujących. Zgłosił się np. podmiot gospodarczy z zewnątrz, który chciał prowadzić działalność na targowisku, ale w efekcie tego pięć podmiotów z naszego miasteczka straciłoby pracę. A na to nie ma mojej zgody. Moim zdaniem NCL jest skazane na sukces.

- Dziękuję za rozmowę i życzę ukończenia tego biegu w dobrych zawodach dla Lipna.

Tekst i fot. Lidia Jagielska

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo lipno-cli.pl




Reklama
Wróć do