
Piłkarze bywają przesądni, więc trzy porażki z rzędu od otwarcia wyremontowanego stadionu mogli już uznawać za małą klątwę. Na szczęście w ostatnim meczu rundy jesiennej Tłuchowia przełamała złą passę. I to w jakim stylu!
Na inaugurację zmodernizowanego za ponad 3 miliony złotych stadionu w Tłuchowie było 0:2 z Wdą Świecie. W drugim podejściu 1:2 z Cuiavią Inowrocław, a w trzecim już zupełnie sensacyjne 0:1 z Pomorzaninem Serock. A że na wyjazdach szło w ostatnich tygodniach Tłuchowii tylko nieco lepiej, to pozycja w tabeli poważnie podupadła, a posadę stracił trener Artur Wyczałkowski. Do końca rundy zespół prowadził dotychczasowy asystent Damian Cackowski i też nie miał łatwego życia, bo wyniki nie pomagały. Tydzień wcześniej Tłuchowii nie udało się nawet strzelić gola przedostatniemu w tabeli i już teraz bliskiemu spadkowi Pomorzaninowi Toruń. Nastroje były więc coraz gorsze...
Szansa na ich poprawę była w ostatnią sobotę, a na zakończenie rundy jesiennej do Tłuchowa przyjechał przeżywający odrodzenie Lech Rypin. Rywale mieli fatalny poprzedni sezon, gdzie niewiele brakowało, aby uwikłali się w walkę o utrzymanie. W tym jednak się ocknęli, od pewnego momentu wygrywali mecz za meczem i przed spotkaniem siedemnastej kolejki byli wyżej w tabeli niż Tłuchowia. Lech zajmował czwarte miejsce, Tłuchowo ósme.
Przed pierwszym gwizdkiem chyba mało kto spodziewał się aż takiej metamorfozy zawodników Damiana Cackowskiego. Wreszcie widać było radość z gry, nie brakowało akcji z polotem i przede wszystkim wróciła skuteczność. Choć nie tak od razu...
Pierwsze 40 minut było dość nerwowe. Gospodarze ciągle atakowali, stwarzając dobre okazje do zdobycia gola, ale pudłowali, bądź dobrze bronił bramkarz Lecha. Znowu pachniało remisem do przerwy, jednak końcówka pierwszej połowy wszystko zmieniła. Najpierw w 43. minucie impas przełamał Dawid Kieplin, a w 45. minucie na 2:0 podwyższył Donavan Ferreira.
Druga połowa rozpoczęła się świetnie dla miejscowych, bo po kilku chwilach znowu trafił Kieplin. Tłuchowii zaczęło wychodzić niemal wszystko, a dowodem na to był gol na 4:0 zdobyty... bezpośrednio z rzutu rożnego przez Donavana Ferreirę. Takie sytuacje zdarzają się w piłce nożnej bardzo rzadko. Nie ma statystyk, ale gdyby zaryzykować porównanie, pewnie wyszłoby, że gola z rogu strzela się raz na sto, może na dwieście meczów...
W 63. minucie hat-trick skompletował Kieplin, podwyższając na 5:0. Od tego momentu wiadomo było, że mecz jest rozstrzygnięty i gospodarze nieco spuścili z tonu, a trener mógł swobodnie wprowadzać zmiany i dać odpocząć podstawowym tego dnia zawodnikom. Lech właściwie przez całe 90 minut nie stworzył bardzo groźnej sytuacji bramkowej. Więcej zamieszania na tłuchowskim stadionie spowodowali... kibice przyjezdnych, którzy w pierwszej połowie odpalili racę, a boisko na kilka minut spowił gęsty dym. Mecz został przerwany. Później już takich incydentów nie było.
Dzięki tej wygranej Tłuchowia zrównała się punktami z Lechem (po 29). Nasz zespół awansował na szóste miejsce, ale do podium traci tylko trzy punkty. Pierwsza trójka będzie celem drużyny na wiosnę, ale z zaznaczeniem trzeciego, może drugiego miejsce, bo strata do Chemika Bydgoszcz wynosi 10 punktów. W sporcie nie można niczego przesądzać z góry, ale 19 punktów straty do liderującej Wdy Świecie redukuje szanse na pierwsze miejsce i awans praktycznie do zera.
Wiadomo natomiast, że na wiosnę Tłuchowię poprowadzi nowy trener. Jego nazwisko podamy wkrótce. Oprócz rozgrywek ligowych piłkarzy z Tłuchowa czeka jeszcze rywalizacja w Pucharze Polski. Teraz jednak przerwa zimowa. O sytuacji w klubie będziecie mogli na bieżąco czytać w CLI.
Tekst i fot. (ak)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie