
W minioną środę gościem Dyskusyjnego Klubu Filmowego była aktorka młodego pokolenia, odtwórczyni głównej roli w filmie "Córka trenera" Karolina Bruchnicka.
– Największym wyzwaniem dla mnie było to, żeby zdobyć rolę w filmie "Córka trenera", ponieważ byłam debiutantką, studentką trzeciego roku Łódzkiej Szkoły Folmowej, ale przede wszystkim nigdy nie grałam w tenisa, a to był wymóg reżysera – opowiada Karolina Bruchnicka. – W roli głównej reżyser chciał obsadzić tenisistkę i zastanawiał się, czy lepiej nauczyć tenisistkę aktorstwa czy aktorkę gry w tenisa. Ja przez kilka miesięcy reżysera usilnie do siebie przekonywałam, przyjeżdżałam z Łodzi do Warszawy na treningi i na zdjęcia próbne z Jackiem Braciakiem. Najtrudniejsze było tempo tej pracy, ale bez tego ten film by się nie wydarzył. Chodziło o to, byśmy z Jackiem Braciakiem oswoili się i żebym nie krępowała się, bo przecież Jacek Braciak jest wielkim aktorem.
Reżyserem "Córki trenera" jest Łukasz Grzegorzek. Propozycja współpracy z Karoliną Bruchnicką padła z ust reżysera w grudniu, a zdjęcia próbne ruszyły w czerwcu. Od stycznia więc aktorka trzy razy w tygodniu zjawiała się w Warszawie i trenowała tenisa i sprawność na salce bokserskiej. Same zdjęcia trwały trzy miesiące, do września, przy filmie pracowało tylko 20 osób.
– A kiedy nastał wrzesień i padał deszcz, i ja wracałam do Łodzi, to miałam bardzo melancholijny nastrój i żałowałam, że to się już skończyło – mówi aktorka. – Na szczęście cały czas żyjemy tymi wspomnieniami i filmem. Mam bardzo dużo spotkań z widzami, festiwali.
Karolina Bruchnicka debiutując w "Córce trenera", była studentką trzeciego roku Łódzkiej Filmówki. Obecnie jest na ostatnim roku. W tenisa ziemnego grała wcześniej, ale bez wielkiego zaangażowania i sukcesów. Łukasz Grzegorzek natomiast jest laureatem wielu starć tenisowych, także mistrzostwa Polski. Trenerem Grzegorzka był... jego ojciec. Oszukać się więc nie dało i od odtwórczyni głównej roli wymagał rzeczywistej umiejętności na korcie.
– Film nie narzuca interpretacji, jedni widzowie mówią ojciec tyran, inni – córka nie spełniła nadziei ojca, i to jest najpiękniejsze – dodaje Karolina Bruchnicka. – Gdy widziałam ten film po raz pierwszy w całości, autentycznie wzruszyłam się reakcją ojca na rezygnację córki z tenisa. Dzisiaj myślę, że miałam wielkie szczęście, dostając tę rolę. Wymagało to ogromnej pracy, ale było warto.
Film dotyka relacji ojciec-córka, trener-sportowiec. To jest kompatybilne z życiem Karoliny Bruchnickiej, wychowanej tylko przez ojca, i to ojca z zacięciem sportowym w dziedzinie pływania, narciarstwa, jazdy konnej i tenisa ziemnego. Te dziedziny sportu zaszczepiał w Karolinie ojciec i dzięki niemu tych przygód ze sportem aktorka w dzieciństwie zaznała. Wybrała jednak sama, w wieku 14 lat wyjechała do pracy jako modelka w Tajlandii, potem próbowała aktorstwa. Za pierwszym razem nie udało się dostać, ale już za drugim tak i za chwilę Karolina Bruchnicka ukończy łódzką filmówkę.
– Z Jackiem Braciakiem znałam się od pół roku i rzeczywiście czułam się tak, jakby był moim ojcem – wspomina aktorka. – Jeden do jednego się w tej sytuacji odnalazłam. Mój tata oglądając film, dostrzegł w nim wiele cech wspólnych. Ja myślę, że chodzi mu o nasze sprzeczki, bo aktorstwo wybrałam sama, nigdy mnie do niczego nie pchał. Tata nadzorował mnie, ale nie był nigdy osobą dowodzącą.
Karolina Bruchnicka lubi eksperymentować w kuchni, lubi przede wszystkim smaki azjatyckie, próbuje nowych potraw, nawet gdy są to bardzo wyszukane oferty. Nie wyklucza wydania w przyszłości książki sportowo-kulinarnej.
– Byłam wychowywana przez tatę, ale głosem kobiecym w moim życiu była babcia – opowiada Karolina Bruchnicka. – Marzeniem babci było to, bym studiowała medycynę. Jestem jednak na ostatnim roku aktorstwa. A zaczęło się wszystko w kółku teatralnym przy Teatrze Dramatycznym w Wałbrzychu, skąd pochodzę. Później było roczne przygotowanie w Krakowie, wtedy gdy nie dostałam się za pierwszym razem do szkoły aktorskiej. Potem były zaliczone kolejne etapy egzaminów. Byliśmy rokiem selekcyjnym, cztery osoby odpadły, więc stres cały czas mi towarzyszył. Cały czas pojawiały się kolejne trudności. Teraz szkołę kończę i pojawiają się kolejne problemy związane z pracą zawodową. Cały czas wspinam się.
Tekst i fot. Lidia Jagielska
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie