
Coraz bliższa jest perspektywa powrotu na piłkarską mapę regionu Mienia Lipno. Klub po zapaści organizacyjnej i finansowej wycofał się z seniorskich rozgrywek i obecnie nie gra w żadnej lidze. Ma się to zmienić jeszcze w tym roku.
Przypomnijmy, że Mień Lipno ostatecznie nie przystąpił do rozgrywek piątej ligi bieżącego sezonu. Było to w sierpniu ubiegłego roku. Wtedy wyglądało to na śmierć piłki nożnej w Lipnie. Powodem były oczywiście pieniądze. Klub miał duże długi m. in. w ZUS, czy nierozliczone dotacje w urzędzie miejskim. Wtedy nic nie dało się zrobić. Po pewnym czasie ustąpił ze stanowiska prezes Jarosław Ciemiecki, a w tym roku klub próbuje ratować grupa zapaleńców. Na czele stoi Wojciech Jańczak, były dyrektor Zarządu Dróg Powiatowych w Lipnie, obecnie wybrany na przedstawiciela zarządu klubu. Prezesa póki co nie ma, ale ma się to zmienić już wkrótce.
– Kadencja zarządu kończy się w czerwcu. Na koniec miesiąca będzie zebranie i wybrane zostaną nowe władze. Nie zastanawiałem się jeszcze nad kandydowaniem na prezesa, bo nie jest łatwo. Staramy się wyprowadzić to na prostą. Jeździmy, rozmawiamy. Najgorsze było zadłużenie w ZUS. Poszliśmy na ugodę, rozłożono nam ten dług na raty. Mowa o ponad 30 tys. zł. Są to zaległości za lata 2006-2012. Dług jest też w Kujawsko-Pomorskim Związku Piłki Nożnej. Tutaj 6 tys. zł będziemy także spłacać na raty. Mień Lipno ma też zadłużenie w Wiśle Płock, gdzie zostały zaległości za wypożyczenia zawodników – mówi Wojciech Jańczak.
Dobrym pretekstem do rozmowy i przede wszystkim nadzieją na szybką reanimację klubu jest towarzyski mecz zawodników z Lipna rozegrany w ostatnią środę. Wynik nie był istotny. Ważna była spora frekwencja. Ale okazuje się, ze ratowanie klubu nie byłoby możliwe bez darczyńców.
– Cały dług tak naprawdę przejął na siebie Zbigniew Janiszewski i jako prywatna osoba będzie sponsorem. Zaległości jest wiele, ale z najgorszymi się uporaliśmy. Z urzędem miasta załatwiliśmy zobowiązania, byśmy mogli ubiegać się o dotację na ten rok. Spłaciliśmy ponad 14 tys. zł. Jesteśmy rozliczeni na czysto i otrzymaliśmy 29 tys. zł dotacji na nowy sezon. Od jesieni drużyna seniorska zagra w A-klasie. Mamy zapewnienie związku, że dopuszczą nas do tej klasy rozgrywkowej – dodaje Jańczak.
Być może od przyszłego roku uda się zorganizować grupę młodzieżową. Jeśli Mień Lipno chce grać choćby w A-klasie, taką grupę mieć musi. Zarys nowej drużyny już jest. Trenerem ma być pracujący obecnie w Orionie Popowo Tomasz Strzelecki. Problemem zdaniem wielu osób w Lipnie będą pieniądze. Ale klubowi działacze i tę kwestię rozwiązują.
– Wszyscy zawodnicy wiedzą, że nie ma mowy o płaceniu za granie. Ci, którzy będą grać, zgodzą się na grę bez pieniędzy. Jeśli ktoś nie będzie zainteresowany, to trudno. Chętnych do gry jednak mamy sporo, co widać choćby po tym meczu. Mimo złej pogody mamy dobrą frekwencję. Zawodnicy w innych klubach są na wypożyczeniach, powinni do nas wrócić. Czy będą chcieli grać, będziemy rozmawiać – mówił Jańczak.
Prywatnie Wojciech Jańczak jest już na emeryturze. Jak sam przyznaje, praca działacza wymaga mnóstwo czasu i wyrzeczeń. Klubowi włodarze złożyli również wniosek o dotację do starostwa. Podkreślają, że burmistrz chce im pomagać, jest zainteresowany losem klubu. – Byliśmy w wielu zakładach pracy, pytając o chęć wsparcia. Póki co jest grupa ok. 15 sympatyków klubu. Uzgodniliśmy sobie po 100 zł dobrowolnej składki od stycznia. Udało się zebrać ponad 3 tys. zł. Przeznaczamy to na bieżące koszty, których nie brakuje – kończy Jańczak.
Jak widać w Lipnie są ludzie, którzy wzięli się na poważnie za reanimowanie Mienia. Pytanie czy faktycznie uda się odbudować zespół i przystąpić do ligi, a potem wszystko utrzymać. Czas pokaże.
Tekst i fot. (ak)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie