Reklama

Powiatowy Zakład Transportu Publicznego przewiózł kilkanaście tys. pasażerów

Gazeta CLI
14/02/2017 11:19

W styczniu Powiatowy Zakład Transportu Publicznego przewiózł 11 tys. pasażerów kupujących pojedyncze bilety oraz sprzedał 576 biletów miesięcznych. Do kasy zakładu wpłynęło więc ok. 111 tys. zł.

Mercedesy z logo zakładu jeżdżą po powiecie lipnowskim, dowożąc mieszkańców gmin do Lipna i innych miejscowości już od ponad miesiąca. Z końcem stycznia pojawiły się pierwsze konkretne dane z działalności przewoźnika. - Mamy w ruchu 17 pojazdów. Byliśmy zmuszeni wypożyczyć dwa duże autobusy, które są wykorzystywane rano i popołudniu na krótkich odcinkach, tam gdzie obłożenie jest największe. Sprzedaliśmy w pierwszym miesiącu 576 biletów miesięcznych za średnio 127 zł oraz ok. 11 tys. biletów pojedynczych za średnią cenę 3,47 zł. Z tych informacji wynika, że jeden wóz średnio przewozi w ciągu dnia 40 pasażerów. Jeśli nasze busy mają 19 miejsc siedzących plus 4 stojące, to uważam to za dobry wynik. Personel oceniam bardzo dobrze. Kierowcy są zaangażowani, uprzejmi, dbają o swój wygląd zewnętrzny, troszczą się o sprzęt i pomagają pasażerom - mówi Andrzej Wasilewski, dyrektor Powiatowy Zakład Transportu Publicznego.

Budżet się zbilansuje?

Z rachunków wynika więc, że ze sprzedaży biletów miesięcznych w styczniu zakład zarobił 73 tys. zł. Za bilety jednorazowe do kasy przewoźnika wpłynęło 38 tys. zł. To daje 111 tys. zł. Choć PZTP jest zakładem budżetowym i przepisy dopuszczają dotowanie go przez powiat, to jednak pierwotna prognoza finansowa może nie zostać zrealizowana. Na rok 2017 przewidziano 1,2 mln zł dotacji dla zakładu. Jego budżet ma wynieść 3 mln zł. Tak więc pozostałe 1,8 mln zł przewoźnik musi zarobić sam. Jeśli przychód za styczeń pomnożyć przez 12 miesięcy, otrzymamy ok. 1,3 mln zł. Widać, że brakuje pół miliona. Oczywiście popularność PZTP może rosnąć, a co za tym idzie i wpływy, ale jest też druga strona medalu. - Są miesiące lepsze i gorsze w transporcie. Słabszy jest już czerwiec, najsłabsze lipiec i sierpień. Pozostałe są dobre - wyjaśnia Wasilewski. Pierwszy miesiąc pokazuje więc, że pracowników zakładu czeka jeszcze wiele pracy, by poprawić osiągnięcia.

Starosta pewny swego

Temat transportu wzbudził żywą dyskusję na ostatniej sesji rady powiatu. Wciąż pozostają kwestie, które trzeba wyjaśniać. - My na transporcie wyjdziemy bardzo dobrze. Wozimy tysiące pasażerów w komfortowych warunkach. Wykonujemy analizy i będziemy zmieniać rozkład jazdy. Dlatego bardzo proszę radnych o zainteresowanie tematem. Wasz udział w radach gmin i przekazywanie społeczeństwu informacji jest konieczne. Jeśli będzie trzeba, udzielę każdemu korepetycji w swoim gabinecie - zapewnia starosta Krzysztof Baranowski.

Największe kontrowersje budzi rozkład jazdy, bo są na mapie powiatu tzw. białe plamy, czyli miejscowości, które Powiatowy Zakład Transportu Publicznego omija. Kolejna sprawa, to komunikacja z innymi miastami. W tym przypadku starosta rozwiewa wątpliwości. - Naszą intencją było utworzenie transportu powiatowego na rzecz powiatu. Nie będziemy wozić ludzi do innych miast. Nie robiliśmy niczego po cichu, mówiliśmy o skomunikowaniu gmin z powiatem. Uruchomiliśmy nawet więcej kursów niż planowaliśmy. Były konsultacje. Teraz dziwię się, że niektóre gminy dopiero się obudziły. Dopiero, gdy ludzie zaczęli dopytywać, zaczęto się interesować tematem. Wystarczyło rozmawiać z nami i zawrzeć porozumienie na lekkie dofinansowanie. My pomagamy gminom, które od przyszłego roku wedle nowej ustawy same będą musiały zadbać o transport publiczny - dodaje Baranowski.

Będą rozmowy

Starosta zapewnia, że powiat jest otwarty na rozmowy. Ponadto będzie wnioskować do zarządu województwa o informację odnośnie KPT-S. Tutaj sprawa jest szczególnie istotna dla mieszkańców tych miejscowości, z których przewoźnik podległy marszałkowi województwa niemal całkowicie wyszedł. - Nasi pasażerowie są zadowoleni. Niezadowolenie jest tam, gdzie nie docieramy. W wyniku próśb mieszkańców Czarnego i okolic zdążyliśmy do końca grudnia wprowadzić tam kursy. KPT-S pozostał na tych liniach, na których mu się to opłaca. Na niektórych liniach spółka obniżyła nawet ceny, co jest korzystne dla ludzi - wyjaśnia Andrzej Wasilewski.

Na sesji o gminy Wielgie i Dobrzyń nad Wisłą zapytała radna Maria Kulig. To z nich płynie najwięcej głosów niezadowolenia. - Burmistrz Dobrzynia po miesiącu funkcjonowania transportu widzi być może lepiej potrzeby swojej gminy i po dokonaniu oceny będzie bardziej aktywnie interesował się współpracą. Wójt gminy Wielgie także umawia się ze mną na spotkanie. To jest najwyższy czas na rozmowy, jeśli chcemy zmieniać rozkład jazdy. Możemy to robić raz na kwartał. Pierwszą zrobimy w marcu, a ostateczną w czerwcu. Wtedy też podejmiemy decyzję o likwidacji niektórych kursów na wakacje - twierdzi Wasilewski.

Co z Olesznem i Łąkiem?

Największy problem w gminie Wielgie mają mieszkańcy Oleszna, o czym już wielokrotnie pisaliśmy. Dojazd do Włocławka ograniczono im do jednego porannego kursu w dni nauki szkolnej. Do Lipna nie mają ani jednego autobusu. Tutaj pewne działania podejmuje sama gmina. - W tym roku nikt z PZTP się do mnie w sprawie rozmów nie zgłosił. To prawda, że przychylono się do naszego wniosku i są kursy obejmujące Czarne, ale zostaje problem Oleszna, Zakrzewa, czy Orłowa. Dla wielu mieszkańców gminy nasilił się problem dojazdu do Włocławka. Rozmawiamy z KPT-S, by uzupełnić kursy - wyjaśnia wójt Tadeusz Wiewiórski.

Wójt dodaje, że w budżecie gminy na ten rok nie ma pieniędzy na dopłacanie do kursów dla PZTP. Jeśli jednak do rozmów dojdzie, przedstawi on radnym sytuację. Podobnie jest w Skępem, gdzie na słabą komunikację narzekają mieszkańcy Łąkiego i Czermna. Burmistrz Piotr Wojciechowski ma nadzieję na porozumienie, ale o dotowaniu także nie chce mówić.

Co na to szef PZTP? - Na pewno nie rozwiążemy problemu dojazdu mieszkańców Oleszna do Włocławka, ale możemy ich dowieźć do Wielgiego i Lipna. Tutaj kluczem jest czas, bo krążenie po gminie, by zebrać ludzi, pochłania więcej czasu. Podobny kłopot jest w Łąkiem k. Skępego. Z burmistrzem Wojciechowski także będę rozmawiał. Możemy puścić kurs do Łąkiego, ale trzeba go urentownić - kończy Wasilewski.

Jak widać, do działalności PZTP nadal jest sporo uwag. Z pewnością za kilka miesięcy zarówno zarządcy zakładu jak i włodarze gmin będą mądrzejsi o kolejne doświadczenia. Mieszkańcy mają nadzieję na poprawienie rozkładów jazdy. Ludzie przypominają, że przecież przewoźnik jest dotowany z publicznych pieniędzy.

 

Tekst i fot. (ak)

 

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    Eska - niezalogowany 2017-02-22 11:05:29

    Już dawno gminy powinny zainteresować się tymi biednymi babciami, które na pieszo pokonują trasę z odległych wiosek do gminy. Nic żadna gmina nie zrobiła w tym kierunku, bo naszym włodarzom na biednych, starych ludziach nie zależy, aż do czasu końca kadencji.Uruchamiają się na krótko przed wyborami z obietnicami bez możliwości ich spełnienia. W obecnej sytuacji, kiedy w połowie wyręczył ich powiat, powinni zrobić wszystko, żeby z tych mniejszych wiosek ludzie mogli chociaż dojechać do wioski gminnej.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Eska - niezalogowany 2017-02-22 11:07:49

    Już dawno gminy powinny zainteresować się tymi biednymi babciami, które na pieszo pokonują trasę z odległych wiosek do gminy. Nic żadna gmina nie zrobiła w tym kierunku, bo naszym włodarzom na biednych, starych ludziach nie zależy, aż do czasu końca kadencji.Uruchamiają się na krótko przed wyborami z obietnicami bez możliwości ich spełnienia. W obecnej sytuacji, kiedy w połowie wyręczył ich powiat, powinni zrobić wszystko, żeby z tych mniejszych wiosek ludzie mogli chociaż dojechać do wioski gminnej.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo lipno-cli.pl




Reklama
Wróć do