Reklama

Kapitalne widowisko na remis. Tłuchowia - Elana w obiektywie

Gazeta CLI
04/11/2022 10:16

Choć solą piłki nożnej są bramki, to zdarza się również, że spotkania w których kibice goli nie oglądają, stoją na wysokim poziomie. Tak właśnie było w sobotę w Sierpcu, gdy Tłuchowia podejmowała lidera tabeli – zespół Elany Toruń.

O słabszym okresie beniaminek czwartej ligi chce jak najszybciej zapomnieć. Po trzech porażkach z rzędu było już przełamanie i pewna wygrana 3:0 w Łabiszynie. W trzynastej kolejce natomiast Tłuchowię czekała prawdziwa weryfikacja, bo do Sierpca przyjechał lider rozgrywek i jeden z głównych faworytów do walki o awans, czyli Elana Toruń. Mecz zapowiadał się ekscytująco i taki był. Rozgrywanie późnym popołudniem, przy sztucznym oświetleniu, w obecności dużej liczby kibiców, także przyjezdnych oraz wobec transmisji na żywo w telewizji internetowej KP Sport dodatkowo podnosiło rangę wydarzenia.

Początek należał do gości, którzy będąc ekipą bardziej ograną, wyszli z mniejszą tremą i w ciągu kilku minut dyktowali warunki gry, choć bez klarownych sytuacji do zdobycia gola. Im dalej, tym śmielej grała jednak Tłuchowia, bo okazało się, że lider wcale nie jest taki straszny. Piłkę meczową miał jeszcze w pierwszej połowie Dawid Kieplin. Napastnik Tłuchowii dostał trochę niespodziewane podanie od Dawida Klepczyńskiego i będąc przekonany, że jest na spalonym, uderzył jakby od niechcenia, dlatego jego strzał obronił bramkarz Elany. Gdyby nie doza niepewności, zapewne strzał byłby mocniejszy... To powinien być gol, ale tak się nie stało. Goście także próbowali, ale do przerwy nie było bramek.

W drugiej połowie mecz stał na jeszcze lepszym poziomie, było jeszcze więcej walki i podbramkowych sytuacji, a stroną dominującą była Tłuchowia. Najlepszą sytuację miał Jakub Brandt, który był bliski pokonania bramkarza Elany ładnym strzałem z woleja, ale jednak chybił. Goście nastawili się na grę z kontry, kilka razy zagrażając naszej bramce, ale skutecznie bronił Klaudiusz Kurek. W końcówce mecz się zaostrzył, sędzia musiał pokazać kilka kartek, m.in. w jednej z akcji goście dwukrotnie ostro faulowali zawodników Tłuchowii, za co zobaczyli dwie żółte kartki.

Tłuchowia niesiona dopingiem kibiców próbowała do samego końca, ale zdobyć gola się nie udało. Mimo to był to bardzo dobry mecz w wykonaniu podopiecznych Damiana Cackowskiego. Remis z faworytem wstydu na pewno nie przynosi. Tłuchowia ma na koncie 23 punkty i awansowała na siódme miejsce w tabeli. Do prowadzącej Cuiavii Inowrocław traci jednak tylko 4 punkty. Następny mecz nasz zespół rozegra 5 listopada w Brodnicy, z zajmującą dziesiąte miejsce w tabeli Spartą.

Tekst i fot. (ak)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo lipno-cli.pl




Reklama
Wróć do