
Falstart Tłuchowii w lidze. Mistrz jesieni niespodziewanie przegrał u siebie 1:2 z walczącym o utrzymanie Kujawiakiem Kowal i spadł na trzecie miejsce w tabeli. Teraz zespół trenera Arkadiusza Batora czekają derby z Wisłą, która z kolei wygrała swój mecz 5:2 w Pruszczu. Różnica między obiema naszymi ekipami zmalała do 6 punktów.
Tłuchowia przysłowiowe przetarcie przed ligą miała tydzień wcześniej, gdy w meczu Pucharu Polski pokonała 2:0 Łokietek Brześć Kujawski. W sobotę 8 marca przyszedł czas na pierwszy mecz ligowy rundy wiosennej. Na stadionie w Sierpcu faworyt mógł być tylko jeden. Gospodarze z nowym trenerem oraz kilkoma piłkarzami mierzyli się z Kujawiakiem Kowal, z którym na jesieni wygrali aż 6:1 i który zajmuje w tabeli miejsce trzecie od końca.
W pierwszym składzie Tłuchowii było pięciu zawodników, których klub sprowadził zimą. To bramkarz Jan Lechowid, obrońcy Maksymilian Brejnak oraz Kamil Lipka i pomocnicy: Gabor Grabowski i Tamazi Babunadze z Gruzji. Początek zgodnie z założeniami należał do Tłuchowii. Goście ustawili szczelną defensywę, gospodarze raz za razem atakowali. Brakowało jednak dokładności, a gdy już dochodzili do sytuacji strzeleckich, świetnymi interwencjami popisywał się bramkarz Kujawiaka Hubert Borowy, jak choćby przy uderzeniu Donavana Ferreiry.
I gdy wydawało się, że pierwsza połowa nie przyniesie bramek, w ostatniej minucie najprzytomniej pod bramką rywali zachował się Robert Żolik, który z bliska wepchnął piłkę do siatki. Po 45 minutach Tłuchowia prowadziła 1:0.
Drugą połowę dobrze rozpoczęli tłuchowianie, jednak duża przewaga w grze pozycyjnej nie przyniosła kolejnego gola. Wraz z upływem czasu śmielej zaczynali grać goście, którzy wyrównali na 1:1 po strzale głową Kowalczyka w 66. minucie. Wtedy zaczęła się "nerwówka" po stronie gospodarzy, którzy chcieli za wszelką cenę wygrać. Po strzale rezerwowego Wiktora Walczaka było blisko, ale piłka uderzyła tylko w boczną siatkę.
Z dużej przewagi w grze niestety nic nie wynikało, za to goście w 90. minucie przeprowadzili groźną kontrę, po której mieli jeszcze rzut rożny. Ku rozpaczy kibiców Tłuchowii dośrodkowanie trafiło na głowę Lisieckiego i zrobiło się 1:2. Tłuchowia atakowała do końca, ale bez skutku i sensacja stała się faktem. Jeden z najsłabszych zespołów w lidze, przynajmniej patrząc na miejsce w tabeli, pokonał faworyta do wygrania ligi.
Po tej porażce Tłuchowia spadła na trzecie miejsce w tabeli (38 punktów), ze stratą 3 punktów do Unii Solec Kujawski i 2 do Chemika Bydgoszcz, a dodajmy, że nierozegrany mecz ma jeszcze mająca punkt mniej Pogoń Mogilno.
Teraz poprzeczka idzie jeszcze bardziej w górę, bo w drugiej wiosennej kolejce Tłuchowię czeka derbowy mecz w Dobrzyniu nad Wisłą. Różnica między obiema ekipami spadła do 6 punktów, po tym jak Wisła na inaugurację wygrała 5:2 ze Startem Pruszcz. Ten mecz ułożył się po myśli Wiślaków, bowiem już w 8. minucie z boiska za czerwoną kartkę wyleciał gracz gospodarzy, a chwilę później prowadzenie dał Dobrzyniowi Patryk Olewiński.
Start wyrównał w 30. minucie, ale po chwili debiutanckiego gola w Wiśle zdobył Kamil Kuropatwiński. W 68. minucie grający w osłabieniu miejscowi znowu wyrównali, ale końcówka należała już tylko do Wisły. Dwa gole zdobył rezerwowy Dawid Marciniak, jeszcze jednego dodał Kuropatwiński i Wisła zwyciężyła 5:2. Dobrzyń jest siódmy w tabeli (32 punkty).
Mecz derbowy już w sobotę od godz. 15.00 w Dobrzyniu nad Wisłą. Zapowiadają się wielkie emocje. Jesienią Tłuchowia wygrała 4:1, teraz gospodarze bardzo chcą się zrewanżować, za to goście nie mogą pozwolić sobie na kolejną stratę punktów, jeśli myślą o awansie do III ligi.
Tekst i fot. (ak)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie