Reklama

Przedszkole Miejskie nr 2 w Lipnie chwilowo ocalone

Gazeta CLI
11/02/2016 12:18

3 lutego sześcioro radnych opowiedziało się przeciwko temu, by zlikwidować Przedszkole Miejskie nr 2 w Lipnie, czworo wstrzymało się od głosu, a pięcioro poparło wniosek władz miasta

W środę lipnowscy radni, władze, rodzice i dyrektor placówki długo debatowali nad losem „dwójki” i ofertą dla najmłodszych mieszkańców. Władze miasta, po analizie ekonomicznej placówki, wnioskowały o jej zlikwidowanie. To najdroższe w utrzymaniu przedszkole publiczne, z wolnymi miejscami dla dzieci, mimo doskonałych warunków lokalowych.    

Placówki w liczbach

W przedszkolu nr 2 opiekę znajduje obecnie 41 milusińskich (jest tam co najmniej 50 miejsc), pracuje pięciu nauczycieli, sześciu pracowników obsługi, w tym księgowa na pół etatu. Utrzymanie jednego dziecka kosztuje w „dwójce” 997 złotych, w „trójce” 875 zł, a w „czwórce” 620 zł.  
„Dwójka” to jedno z trzech przedszkoli publicznych w Lipnie (w „trójce” jest obecnie 50 przedszkolaków, a w „czwórce” 123). Z budżetu miasta dotowana jest jednak także działalność dwóch punktów przedszkolnych i trzech przedszkoli niepublicznych. W „Przedszkolu w parku” z opieki korzystają 93 maluszki, w „Przedszkolu rodzinnym” 66, w „Promyczku” 11, w „Klubie malucha” 10 i w „Domowej akademii” 8. 
Obecnie na każde dziecko w punkcie przedszkolnym z budżetu miasta płynie miesięcznie 255 złotych (40 procent kosztów utrzymania dziecka w przedszkolu miejskim), a w przedszkolu niepublicznym 478 złotych (75 procent).
W mieście na dzieci czekają obecnie (na koniec stycznia 2016 r.) jeszcze 83 wolne miejsca (w tym 11 w placówkach publicznych). 

Zdaniem burmistrza

– Jestem człowiekiem dużej wrażliwości na sprawy społeczne i jest to dla mnie najtrudniejsza uchwała, którą muszę podjąć – mówił Paweł Banasik. – Trzy lata temu też była próba zamknięcia tego przedszkola, ja byłem wtedy przeciwny. Rok temu, kiedy zostałem burmistrzem całego miasta i wszystkich mieszkańców, a więc nie tylko tych interesujących się oświatą, ale też drogami, inwestycjami, rozwojem miasta, przyglądałem się i analizowałem bieżącą sytuację. We wrześniu przedstawiłem komisji oświaty wnioski z dogłębnej analizy. Jestem strażnikiem budżetu, za chwilę będę miał problem z nauczycielami klas pierwszych. Nigdy bym się nie pokusił, żeby zlikwidować placówkę, gdyby brakowało miejsc. Dzisiaj mamy jeszcze 80 wolnych miejsc, od września jeden z właścicieli zamierza otworzyć kolejne przedszkole dla 60 dzieci. Do naszych przedszkoli miejskich uczęszczają też dzieci z  gminy Lipno. Tamci rodzice płacą tylko za pobyt dziecka, pozostałe koszty rozkładają się na każdego mieszkańca miasta.    

12 listopada 2015 r. komisja oświaty rady miejskiej w składzie czteroosobowym głosowała jednogłośnie za zamknięciem tego przedszkola. W styczniu do ratusza wpłynęła informacja o zamiarze utworzenia kolejnej placówki niepublicznej. 
Urząd miejski na jedno dziecko w budżetu państwa otrzymuje 1370 zł rocznie. Kilka lat temu została zniesiona opłata stała, powyżej 5 darmowych godzin edukacji przedszkolnej rodzice płacą 1 zł za godzinę, przedszkola miejskie straciły w znacznej mierze dochody. W przedszkolach publicznych są jeszcze wolne miejsca, a przyszłe lata nie napawają optymizmem, biorąc pod uwagę liczbę urodzeń. W 2015 roku przyszło na świat 130 dzieci. W tym roku przedszkola mogą zabiegać o 133 trzylatków, ale zapewne nie wszyscy rodzice zdecydują się na posłanie pociechy do przedszkola. Na koniec roku 2015 liczba mieszkańców Lipna spadła poniżej 14 tysięcy, a to znak, że miasto się wyludnia. 

Co jest nie tak z „dwójką”?

– W przypadku szkół za dzieckiem idzie subwencja w kwocie 5300 złotych, z przedszkolami jest gorzej, bo ta kwota 1370 złotych nie wystarcza – wyjaśnia sekretarz Renata Gołębiewska. – Nauczyciel w szkole czy przedszkolu zarabia tyle samo. W przedszkolu nr 2 od wielu lat mamy problemy z pełną obsadą miejsc. Na ten rok planujemy budżet 490 tysięcy złotych, ale jeszcze zabraknie do tej kwoty 28 tysięcy na wynagrodzenia i koszty osobowe. Wydamy więc pół miliona zł na utrzymanie 41 wychowanków. Do pozostałych przedszkoli jest zawsze więcej kandydatów, ale co się dzieje, że dzieci, które nie dostają się do np. trójki i tak nie trafiają do dwójki. Musimy odpowiedzieć sobie na pytanie: co jest nie tak? 
Władze widzą potrzebę przyszłej modernizacji i ewentualnego powiększenia przedszkola nr 4, o ile będzie za tym szło zainteresowanie rodziców. Remont dachu w „czwórce” jest konieczny już, pieniędzy na to nie ma. 
– Radni zmuszają mnie do finansowania przedszkola, które nie daje mi gwarancji, że więcej dzieci się tam pojawi – mówi burmistrz Banasik. – Ja zamiast inwestować tu, powinienem wyremontować przedszkole nr 4, ale nie mam na to pieniędzy. Jeżeli trzy lata temu była już podejmowana próba likwidacji „dwójki”, to był to sygnał, że coś złego się dzieje. Ja już wtedy bym próbował i starał się naprawiać tę sytuację. Będę cenił takich dyrektorów, którzy zabiegają o jak największą liczbę dzieci, odpowiednią organizację szkoły czy przedszkola. I tacy są wśród nas. Do jednej ze szkół np. przywożone są dzieci ze Steklina. A moim zadaniem jest pilnowanie budżetu. 

Akcja prywatyzacja

Burmistrz w przeddzień sesji zaproponował pracownikom Przedszkole Miejskie nr 2 w Lipnie udostępnienie im obiektu na kontynuowanie misji edukacyjnej w ramach działalności gospodarczej. Kapitałem najważniejszym jest kadra i dzieci. Jeżeli zaufanie do placówki i nauczycieli jest ogromne, to zdaniem władz miasta, takiego startu pozazdrościć mogą inni właściciele przedszkoli prywatnych. Paweł Banasik zapewnił też, że zrobi wszystko, aby pracownicy „dwójki” nie zostali bez pracy w razie likwidacji. 

Ustawowy obowiązek przyjęcia do przedszkoli dzieci 3-letnich samorządy będą miały dopiero w roku 2017. Teraz jest to możliwe tylko w przypadku wolnych miejsc w placówkach. 

– Zrobiłem analizę sumiennie, nie wywołałem uchwały miesiąc po objęciu stanowiska burmistrza, tylko po ponad roku – wyjaśnia Banasik. – Przewodnicząca komisji oświaty Maria Wojtal była informowana na bieżąco o sytuacji. Pani Wojtal przyznawała nam rację i wnioskowała o utworzenie w pomieszczeniach po przedszkolu miejskiego klubu seniora i przeniesienie tam filii bibliotecznej. I to mamy udokumentowane. Dzisiaj zmieniła zdanie.     

Głos rodziców

– Przedszkole nr 2 posiada bardzo dobrą opinię, ma ładne i ostatnio odnowione pomieszczenia, w których codziennie pobierają naukę nasze dzieci. Grupy są małe, kameralne, a w związku z tym każde dziecko jest dopilnowane, a jego potrzeby zauważone – mówi Ewelina Greszkiewicz. – Współpraca z panią dyrektor i pracownikami należy do przyjemności. Jedzenie w tym przedszkolu jest smaczne i zdrowe, a dzieci chwalą się wieloma osiągnięciami w konkursach. Nie zgadzamy się więc z zamiarem likwidacji przedszkola, bo wielu rodziców nie stać na ponoszenie wyższych opłat w placówkach prywatnych. Teraz płacimy 150 złotych, a koszty w prywatnych placówkach wynoszą 600 złotych. Nasze dzieci mówią, że kochają te panie nauczycielki i nie chcą wracać do domów. 
Rodzice zebrali 300 podpisów mieszkańców w kilka dni. Przypominają, że w 2014 trzeba było czekać na miejsce w tej placówce wiele miesięcy. Za utrzymaniem „dwójki” jednogłośnie opowiedzieli się rodzice, a nawet dziadkowie przedszkolaków. 

– Rok temu moje dziecko skończyło przedszkole nr 2, miałem nadzieję, że za rok poślę tam następne – mówi Błażej Będlin. – Ja nie chcę oddać go do przedszkola prywatnego, a władze do tego nas zmuszają. 

– W przedszkolach prywatnych nauczyciele pracują po 8 godzin, nie obowiązuje Karta Nauczyciela, czy to jest bezpieczne? – pytała babcia przedszkolaka. 

Radni zmiennymi są

– 12 listopada byłam innego zdania, ale teraz wchodzi reforma oświaty – tłumaczy radna Maria Wojtal. – Do 12 listopada nie wiedziałam, że dzieci 6-letnie mają prawo pozostać w przedszkolu. Jeżeli tak się stanie, nie będzie miejsc dla trzylatków. 

– Przedstawicielka rodziców mówi nam, że płaci 150 złotych, a utrzymanie dziecka wynosi ponad 900 złotych, a więc koszt utrzymania bierze na swoje barki całe miasto i trzeba tu wyważyć wszystkie racje – mówi radna Maria Turska. – Miasto płaci placówkom prywatnym 75 procent utrzymania dziecka. Jeśli ponad 900 zł kosztuje utrzymanie dziecka w tym przedszkolu, to o tyle więcej musimy zapłacić placówkom prywatnym? Są też mieszkańcy, którzy mają dzieci dorosłe albo nie mają ich w ogóle i oni pytają, z jakiej racji mają płacić na utrzymanie cudzych dzieci? Jeśli nie podejmiemy dzisiaj tej uchwały, to za rok być może dowiemy się, że koszty te wzrosły jeszcze bardziej. Jeżeli podejmiemy uchwałę, pracownicy będą mogli placówkę prowadzić. Podobnie było z przedszkolem nr 1. Znalazł się właściciel, swoją własność odzyskał. „Przedszkole w parku” funkcjonuje, rodzice zapisali tam swoje dzieci. Dajmy więc szansę i tej załodze, niech kontynuuje swoją pracę tak, jak w „Przedszkolu w parku” (czyli na zasadach rynkowych w placówce prywatnej – red.). Potrzeby ma przedszkole przy Włocławskiej (między innymi remont kuchni – red.), przedszkole nr 4 (remont dachu – red.), Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej (remont dachu – red.), gdzie pracownikom leci na głowę. 

– Temat likwidacji „dwójki” pojawił się trzy lata temu. Mam pytanie do pani dyrektor przedszkola, co przez te trzy lata zostało zrobione, zmienione, jakie zabiegi wykonała kadra w sprawie rekrutacji? –chciała wiedzieć radna Maria Bautembach. – Ja jestem pediatrą i mam do czynienia z dziećmi, wiem że wiele z nich nie mogło dostać się do miejskich przedszkoli, a okazuje się, że tu zostały wolne miejsca. Czy robiliście nabór dla 2-, 5-latków? W przedszkolu jest jeszcze wolna sala i można było przyjąć więcej dzieci (nawet 75 – red.) Samorząd przede wszystkim zabiegał o rekrutację, a nie pracownicy przedszkola. Nie można się zamykać, bo miesiąc mija, pensja wpływa, a tu trzeba robić wszystko, żeby przedszkole było rentowne. Trzeba prowadzić szeroką agitację, bo czasy się zmieniły i trzeba o swoją placówkę zawalczyć. 

– Czy 170 dzieci dostanie się do przedszkoli? – pyta radna Ewa Urbańska. – Wiemy już, że przedszkole z Włocławskiej nie przyjmie żadnego trzylatka, bo nie odejdzie żaden sześciolatek (jest ich 16 i zgodnie z obecnymi deklaracjami rodziców wszystkie zostaną w przyszłym roku w przedszkolu – red.). W „czwórce” przyjmą maksymalnie 17 dzieci. W myśl prorodzinnej polityki chcę, aby nasze dzieci mogły uczęszczać do naszych, miejskich przedszkoli. Nie opierajmy się tylko na przedszkolach prywatnych. Przedszkole nr 2 jest najlepsze pod względem wyposażenia, ma piękne sale. A przecież program 500+ przyniesie być może wyż demograficzny, czy damy wtedy radę? 

– Kiedy trzy lata temu stanęła sprawa likwidacji placówki, byłem przeciwnikiem – dodaje radny Dariusz Kamiński. – Ale przez ten czas pracownicy, rodzice i dyrektor mieli szasnę na wprowadzenie programu naprawczego. W tym przedszkolu jest jeszcze jedna sala i dyrektor mogła wystąpić do burmistrza o utworzenie jeszcze jednej grupy. Wtedy by była szansa na utrzymanie placówki. Promocja przedszkola nie jest prowadzona. Do przedszkola na ulicy Włocławskiej zgłosiło się 70 dzieci i wtedy dyrektor „dwójki” powinna zabiegać o te dzieci, przyciągnąć do siebie. Znam kilka osób, których dzieci nie dostały się na Włocławską, ale do „dwójki” nie poszły. Wybrały prywatną placówkę. W „dwójce” jest miejsce na 75 dzieci. Rodzice dzisiaj protestują przeciwko zamknięciu przedszkola, a przecież miejsc w innych placówkach nie brakuje. Do budżetu miasta nikt nie dołoży i jeżeli będziemy dalej utrzymywać to przedszkole, to nie będzie pieniędzy na drogi, chodniki. 

– Pani dyrektor przedszkola mówi, że nie miała żadnych monitów od władz, ale sama jako dyrektor powinna być zorientowana, że w interesie kadry jest zapobieganie likwidacji przedszkola – zauważa Jerzy Piechocki. – A w tym przedszkolu była taka sytuacja, że rodzice nie płacili 12 miesięcy. Pani dyrektor naciągnęła na koszty swoją placówkę, należało zwrócić się po trzech miesiącach do MOPS-u czy burmistrza, a nie dopiero po roku występować do burmistrza o umorzenie. Jeśli jest rekrutacja do przedszkola np. nr 3, to jest ogłoszenie w telewizji kablowej i nie tylko. Nie robicie tego, nie zachęcacie, nie macie nawet strony internetowej, a na komitet rodzicielski zbieracie. Można ogłaszać się na portalach społecznościowych bezpłatnie. Ja nie jestem za likwidacją przedszkola nr 2, ale za daniem szansy tej placówce. Może w wolnej sali zorganizować grupę żłobkową. Wtedy by było pełne obciążenie.

– Od 26 lat jesteśmy państwem kapitalistycznym i ekonomia jest ważna – mówi radny Grzegorz Koszczka. – W gminie Lipno od 2000 roku zlikwidowano sześć szkół i to dało szansę gminie na modernizację i wyposażenie pozostałych sześciu. Sam fakt 1370 zł subwencji na przedszkolaka,  a ponad 5 tysięcy na ucznia wprowadza dysproporcje, bo koszty utrzymania są podobne. Dzisiaj uchwala intencyjna jest potrzebna. 

– Jeśli nie podejmiemy dzisiaj uchwały intencyjnej istnieje ryzyko, że zostaniemy na rok z pustym przedszkolem – zauważa radny Zbigniew Napiórski. – A nic tak nie otwiera oczu, jak pusty portfel. Ja jestem za uchwałą. Ja pracuję w szkole, która pozyskuje dzieci z zewnątrz (Zespół Szkół w Karnkowie –red.) i wiem, że można to zrobić. Fakt, że to jest moja praca dodatkowa, za którą nikt mi płaci, ale ja aktywizuję się po to, żeby te dzieci pozyskać i mieć kogo uczyć. 

Dyrektorka nie wiedziała

– Nasze przedszkole robi wszystko, żeby dzieci u nas czuły się dobrze i na ten temat najwięcej mogą powiedzieć rodzice – mówi dyrektor przedszkola nr 2 Danuta Szczepańska. – Jest mi przykro, że muszę zabierać głos w takiej sprawie. Nabór prowadziliśmy tak jak co roku, ogłaszając to na stronie internetowej i w przedszkolu. Na komisje oświaty powinni być zapraszani dyrektorzy, a my w ogóle nie byliśmy powiadomieni, że są jakieś zakusy odnośnie przedszkola. Jeśli było coś nie tak, to  dlaczego nie powiedziano mi tego po ludzku, tylko teraz kara spotyka nas, dzieci, rodziców, pracowników? Przykro mi, że nikt ze mną na ten temat nie rozmawiał. 

Ceny kością niezgody

Wysokie opłaty za przedszkola prywatne były argumentem rodziców przeciw likwidacji „dwójki”. Okazuje się jednak, że ceny w niepublicznych placówkach są różne i konkurencyjne, o czym świadczy liczba dzieci w tych przedszkolach.  

– W naszym przedszkolu czesne, czyli opłata stała, wynosi 100 zł – mówi dyrektor „Przedszkola w parku” Katarzyna Grabowska. – Stawka żywieniowa dzienna to 6 złotych. Dzieci mogą uczestniczyć w dobrowolnych zajęciach dodatkowych za 10 złotych miesięcznie. Są to zajęcia prowadzone przez fachowców np. od rytmiki czy tańca. Język angielski jest bezpłatny. Mamy dwóch logopedów i psychologa, salę terapeutyczną, nowoczesne wyposażenie. Opłata za cały miesiąc, z uwzględnieniem zajęć dodatkowych, wynosi maksymalnie 250 złotych. 
W przypadku nieobecności dziecka odliczana jest stawka żywieniowa. Prywatne „Przedszkole w parku” opiekuje się około setką dzieci. Obecnie ma 94 przedszkolaków, tak też było w czasach, gdy było placówką publiczną. Istnieje możliwość utworzenia jeszcze jednej grupy, ponieważ pozwalają na to warunki lokalowe. Rekrutacja trwa cały rok. Opiekę znajdują tu dzieci od 2,5 roku do 6 lat. 

– U nas opłata maksymalna wynosi 300 złotych miesięcznie – mówi właścicielka „Klubu malucha” Iwona Kwaśniewska. – Za każdy dzień nieobecności odliczamy 5 złotych. 
Klub malucha to punkt przedszkolny i tu dzieci mogą liczyć na kameralną atmosferę. Kilkorgiem dzieci opiekują się dwie pracownice, dzieci uczestniczą w zajęciach dodatkowych z fachowcami od np. rytmiki, języka angielskiego, z logopedą, a czas pracy punktu jest dostosowany do potrzeb rodziców. Punkt tej sieci z powodzeniem działa też w Skępem.  

Przełom

Po półtoragodzinnej, bardzo merytorycznej dyskusji nastąpił przełom. Jego autorką była radna Bautembach. 

– Ja mam propozycję, by odłożyć decyzję na rok – zaapelowała Maria Bautembach. – Rok nas nie zbawi, cyfry są nieubłagane, ale ja jestem z krwi i kości pediatrą i jeśli trzeba, jestem za zdjęciem pieniędzy z dróg z przeznaczeniem na przedszkole. To jest moje zdanie, ktoś może chcieć jeździć lepszą drogą, ale są rzeczy ważniejsze, priorytetowe. Są dzieci zdrowe, inteligentne, ale emocjonalnie nie są przygotowane do pójścia do szkoły. Ja to wiem, bo do mnie przychodzą rodzice z takim problemem. 

– Tych ludzi (pracowników przedszkola nr 2 – red.) z pensji pracowniczych nie stać na założenie działalności gospodarczej – zauważa Jerzy Piechocki. – Za lokal trzeba zapłacić, pozwolenia kosztują. Zlikwidować jest łatwo, założyć jest trudniej. Dajmy szansę tym rodzicom. 

– Dajmy rok na obserwację – apelowała Ewa Urbańska. – Sześciolatki nie muszą iść do szkół, to jest jedyny rok, kiedy one zostają. W przyszłym roku obraz w przedszkolu zmieni się. W marcu dowiemy się, jak będzie wyglądać rekrutacja. Ta dyskusja pokazała kadrze przedszkola, jak mają pracować, a ja szansę na rok chcę dać. 

W środę nie udało się rozpocząć procedury likwidacji przedszkola nr 2. Pewne jest więc, że przez kolejny rok ratusz będzie organem prowadzącym dla trzech przedszkoli i będzie finansował ich działalność. Bo czas na podjęcie uchwały intencyjnej ustawodawca daje do końca lutego. Czy samorządowcy wrócą do tematu za rok? Zobaczymy. 
Za zamiarem likwidacji głosowało 5 radnych, przeciw 6, wstrzymało się od głosu 4. 

Komentarze 

– Czy radni są świadomi, do czego doprowadzili w tym momencie? Zapewniam, że będzie gorzej niż było, a znam się na tym, bo pracuję w oświacie 20 lat – komentuje Czytelniczka. – Przecież żaden świadomy rodzic nie zapisze swojej pociechy do przedszkola, które ma bilet tylko na rok. Bo nie będzie chciał narażać dziecka na zmianę miejsca i towarzystwa chwilę po tym, jak przyzwyczai się do rówieśników i nauczycieli. Przedszkolaków może w wyniku tego być tam jeszcze mniej w przyszłym roku szkolnym, utrzymanie placówki będzie więc jeszcze droższe, budżet naszego bardzo biednego miasta ucierpi, a w rozliczeniu nikt nie zyska. Współczuję też pracownikom „dwójki” i zastanawiam się, jak teraz przeżyją rekrutację. 

– Ja nie mam już dzieci w wieku przedszkolnym, ale jestem dziadkiem – mówi Czytelnik. – Mieszkam naprzeciwko przedszkola nr 2. To bardzo dobra placówka, lokal piękny, niedawno wykupiony przez ratusz od spółdzielni mieszkaniowej. Przedszkole jest małe, a co małe, to dobre. Może ogrzewanie tam jest drogie, ale to przecież PUK dostarcza ciepło i jako spółka miejska może obniżyć koszty. Zamiar likwidacji przedszkola przez burmistrza Banasika zdziwił mnie mocno, bo przecież mamy rok rodziny, w wyborach jego partia niosła na sztandarach hasła – po pierwsze rodzina, wprowadza się programy prorodzinne, za chwilę ruszy 500 +. Czy Lipno zawsze musi iść pod prąd? Przedszkola prywatne są dobre, przedszkolanki starają się, ale zarabiają mało, pracują dużo, nie chroni ich Karta Nauczyciela. Poza tym pamiętajmy, że wszędzie jest tak, że do obowiązków samorządu należy zapewnienie miejsc w szkołach, przedszkolach. 

– Dziękuję tym, którzy dali nam szansę i mam nadzieję, że do następnego spotkania uda się nam opracować plan, żeby zmniejszyć koszty i zwiększyć rentowność naszego przedszkola, a panu burmistrzowi udowodnić, że nam się uda – mówi mama przedszkolaka z „dwójki”. – Moje dziecko kończy, ale ja jestem wdzięczna za cztery lata opieki i będę pomagać. 

– Im więcej dzieci, tym mniejsze koszty, więc apeluję o pełne grupy w tym przedszkolu – dodaje sekretarz miasta Renata Gołębiewska. – W przedszkolu jest dodatkowa sala, jeżeli zbierzecie odpowiednią liczbę dzieci, ja dowiozę jeszcze swoje 3-letnie. I pomogę, bo nigdy nie odmówiłam nikomu pomocy. Ekonomia jest nieubłagana, nagrajcie film promocyjny, wyjdźcie ze swoją ofertą do społeczeństwa, zróbcie coś. Jeżeli jest tak dobrze, to pokażcie to.   

Tekst i fot. Lidia Jagielska

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo lipno-cli.pl




Reklama
Wróć do