
Nie będzie wyższych dodatków motywacyjnych ani kolejnych bonusów dla nauczycieli w Dobrzyniu nad Wisłą. Sprawa ich pensji wzbudza więcej kontrowersji niż reforma szkół
Pomysł dopieszczenia nauczycieli rzucił na sesji rady miasta w listopadzie ubiegłego roku radny Grzegorz Raszkiewicz. Chodziło o dodatkowe bonusy dla tych belfrów, których podopieczni osiągają znaczące wyniki w zawodach i konkursach rangi wojewódzkiej. – Myślę, że nagroda dla takiego nauczyciela powinna być przewidziana. Taki człowiek również musi poświęcić wiele czasu po godzinach, by przygotować ucznia. Mogłaby to być dodatkowa, jednorazowa gratyfikacja dla tych, którzy chcą pracować. Oni powinni zostać docenieni – powiedział Raszkiewicz przy okazji dyskusji nad uchwałą dotyczącą stypendiów burmistrza dla uzdolnionej młodzieży.
Za mało pieniędzy
Taki koncept spodobał się niektórym radnym w Dobrzyniu nad Wisłą i, co nie dziwi, wywołał zainteresowanie środowiska nauczycielskiego. Sprawa wróciła na ostatnim posiedzeniu komisji oświaty, w którym udział brali również dyrektorzy dobrzyńskich szkół i przedstawiciel związków zawodowych. Zdaniem szefów szkół, do ich dyspozycji jest zbyt mało pieniędzy na dodatki motywacyjne dla nauczycieli, które mogłyby np. być dodatkowym wynagrodzeniem za sukcesy uczniów w olimpiadach i konkursach. – Od 2009 roku to jest tylko 2 procent puli na zasadnicze wynagrodzenia. W innych miastach i gminach to średnio 5 procent. My mówimy o groszowych dodatkach dla nauczycieli, to dla nich żadna motywacja – argumentują dyrektorzy.
Dodatek motywacyjny naliczany jest co semestr. Z relacji dyrektorów wynika, że najczęściej pieniądze rozdzielane są po równo na wszystkich nauczycieli. Jak mówią szefowie szkół, każdy belfer jest aktywny, wyróżnia się nie tylko na lekcjach i każdemu należy się nagroda. Dlatego przydałoby się więcej pieniędzy na dodatki motywacyjne.
40 zł to żenada
Niektórzy wprost mówią, że poziom obecnych dodatków jest śmiesznie niski. – Ja się mogę swojego zrzec. 40 złotych to żadne pieniądze, to jest żenada. Takie dodatki są nieadekwatne do nakładu pracy – uważa Maria Pruchniewska, nauczycielka z dobrzyńskiej podstawówki i jednocześnie prezes lokalnych struktur związków zawodowych nauczycieli.
– Proszę powiedzieć emerytowi, który na skutek waloryzacji swojego świadczenia dostaje 7 zł miesięcznie podwyżki, że 40 zł to żenada – odbija piłeczkę radny Jerzy Wasiołek. – Jak sama nazwa wskazuje, dodatek motywacyjny ma motywować. Zamiast dzielić w myśl zasady „czy się stoi, czy się leży”, tylko najlepsi powinni dostać więcej pieniędzy. Gdy wszyscy dostają po równo, to co to za motywacja?
Burmistrz na nie
Chodzi właśnie o sposób przyznawania bonusów przez dyrektorów. Jeżeli szef placówki chce nagrodzić dodatkiem motywacyjnym każdego ze swoich nauczycieli, wychodzi niewielka kwota na osobę. Przeciwnicy pomysłu dodatkowego honorowania belfrów wskazują, że lepiej bonusy zróżnicować, by pieniądze były większe, ale tylko dla wybranych nauczycieli. Dlatego podwyższania puli na dodatki motywacyjne raczej nie będzie. –
Nie ma zasadności podnoszenia tych dodatków. Zgadzam się z tym, że dodatek motywacyjny ma motywować i powinien być zróżnicowany – mówi burmistrz Jacek Waśko.
Sprawa prawdopodobnie wróci na najbliższej sesji rady miasta. Czy nauczyciele mogą mieć nadzieję na większe pieniądze? Dowiemy się niebawem.
(ak)
fot. internet
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie