
Przewodniczący rady miejskiej Ryszard Szewczyk padł ofiarą anonimowej osoby, skarżącej się na działanie samorządu. – Ktoś podpisał skargę moim imieniem i nazwiskiem, a wojewoda wezwał mnie, żebym się tłumaczył – mówi Szewczyk
Ryszard Szewczyk został wezwany do wojewody w celu uzupełnienia skargi, a właściwie sprostowania swoich danych adresowych (numer domu był błędny). Wtedy dowiedział się, że... skargę napisał. Jego zdumienie i oburzenie było ogromne. Pismo było opatrzone jego danymi osobowymi i adresowymi.
– Nie wiem, co to za nowe metody stosuje się w naszym mieście – nie kryje oburzenia przewodniczący Szewczyk. – Pisze się skargę, paszkwil do wojewody, ale osoba pisząca jest na tyle bezczelna, że nie ma odwagi podpisać się swoim imieniem i nazwiskiem i posługuje się moimi danymi. Ale przecież każdy doskonale wie, że dana skarga płynie z powrotem do rady. Jest jeszcze jedno: oprócz maszynowego czy komputerowego podpisu, trzeba złożyć też odręczny. Tego już ta osoba nie zrobiła. Musiałem pojechać i wyjaśnić tę sprawę. Do czego dochodzimy? Wracamy do czasów, kiedy sąsiad na sąsiada donosił. Jeżeli masz odwagę pisać skargę, podpisz się. To jest przykre. Miejmy na tyle cywilnej odwagi, żeby używać własnego imienia i nazwiska.
Szewczyk zapewnia, że skargi nie napisał. Kto to zrobił ? Nie wiadomo. Organów ścigania nie zawiadomił, bo na piśmie nie było własnoręcznego podpisu umożliwiającego identyfikację grafologiczną.
– To jest zorganizowana, dla mnie tchórzowska grupa, bo to nie jest tylko skarżenie do wojewody, ale też do Najwyższej Izby Kontroli, Rzecznika Praw Dziecka, CBA – komentuje sprawę burmistrz Piotr Wojciechowski i wspólnie z przewodniczącym Szewczykiem apeluje do naszej redakcji o zajęcie się sprawą: – Wciągani są w to też inni mieszkańcy, nie tylko pan przewodniczący.
Sprawa jest więc nieprzyjemna i poważna. Jedynym wyjściem z sytuacji jest jednak zainteresowanie sprawą prokuratury i podzielenie się z nią przemyśleniami, bo działanie danej osoby czy nawet grupy wypełnia znamiona przestępstwa przeciwko wiarygodności dokumentów. Zgodnie z kodeksem karnym, dokumentem jest każdy przedmiot lub zapis na nośniku komputerowym, z którym jest związane określone prawo albo który ze względu na treść w nim zawartą stanowi dowód prawa. Decydujące znaczenie dla uznania przedmiotu za dokument ma więc nie jego forma czy materialny substrat (dokument pisemny, komputerowy nośnik informacji), lecz aspekt prawny. Spreparowanie dokumentu w imieniu innej osoby lub podpisanie go cudzym nazwiskiem jest podrobieniem dokumentu i grożą za to odpowiednie sankcje.
Samorządowcom radzimy więc niezwłoczne zainteresowanie sprawą organów śledczych, a do mieszkańców apelujemy o przestrzeganie prawa i dobrego obyczaju. Tym bardziej, że ujawnienie procederu już wzbudziło niepokój wśród uczestników sesji rady miasta.
– Jeśli sprawa nie zostanie wyjaśniona, a sprawca ukarany, to każdy z nas może być uznany za potencjalnego autora pisma, o którym powiedział pan przewodniczący – mówi obecny na środowej sesji Wojciech Budzyński. – Domagam się w tej sytuacji wszczęcia postępowania, przecież każdy podejrzany z tej zorganizowanej, tchórzowskiej grupy będzie musiał udostępnić swój komputer organom ścigania i sprawa wyjaśni się. Ja osobiście nie wyobrażam sobie występowania pod cudzym nazwiskiem, to jest ohydne.
Mamy nadzieję, że sprawcę lub sprawców niegodziwego procederu ujawnią organy ścigania, a każdy mieszkaniec mający zastrzeżenia do pracy samorządu wymagające zainteresowania nimi instytucji zewnętrznych będzie skarżył w swoim imieniu i pod swoim nazwiskiem. Tylko wtedy może liczyć na ochronę prawną i informację zwrotną o sposobie załatwienia skargi.
Tekst i fot. Lidia Jagielska
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie