
8 listopada kujawsko-pomorski wicekurator oświaty Maria Mazurkiewicz spotkała się z nauczycielami i samorządowcami z miasta i gminy Lipno, by przekonać ich do planowanej reformy edukacji
– Oczekujemy, że nauczyciele będą chcieli się zmienić – podkreślała Maria Mazurkiewicz. – Ja sama jestem nauczycielem i wiem jak ważna jest zmiana i rozwój. Od 1989 roku staramy się walczyć ze skostniałym systemem, w 1999 roku nastąpił kolejny etap zmian i też spowodował opór społeczny. Niechęć wobec zmian wynika z braku wiedzy.
Zmiany, które zafunkcjonują od nowego roku szkolnego mają być konieczne, bo wskazują na to i założenia Unii Europejskiej, i wyniki ankiet, i obserwacje. Zdaniem wicekurator, gimnazja wprowadziły problemy wychowawcze, dzieci zbyt długo były uczone wiedzy ogólnej, a nie branżowej. Niezbyt trafne było wycofanie ze szkół mundurków, rodzice zbyt mało włączali się w procesy edukacyjne, za mało wykorzystywano też potencjał nauczycieli. – Badania z 2009 roku wykazały, że nauczyciele nie mieli wiedzy o reformie i zmianach – informuje Mazurkiewicz. – Teraz wszyscy mają szansę na wypowiedzenie się, udział w debacie oświatowej.
Powrót do PRL-u?
– Ta zmiana to powrót do PRL-u – uważa lipnowska radna Maria Wojtal. – Ja myślałam, że reforma pójdzie w kierunku szkolnictwa zawodowego, a nie likwidacji gimnazjów. Za dwa lata nauczyciele będą na bruku, z tym niewątpliwie kojarzy się przywrócenie 8-klasowej szkoły podstawowej i 4-letnich liceów oraz 5-letnich techników. Ale to, zdaniem rządzących, tylko jeden punkt nawiązujący do czasów sprzed reformy z 1999 roku. I to spowodowany tym, że czasu na naukę w szkołach średnich czy zawodowych jest teraz za mało.
– Nauczyciele znajdą pracę w klasach siódmych i ósmych. W 2019 roku w szkołach średnich będą dwa roczniki i nauczycieli będzie potrzeba więcej także tam – mówi wicekurator. – Fachowcem jest nauczyciel po magisterskich studiach uniwersyteckich z fizyki, biologii, itp. I on może uczyć na każdym poziomie. Nauczyciele po studiach podyplomowych, np. z przyrody nie będą mogli uczyć np. biologii. Przejście z gimnazjum do podstawówki to nie jest degradacja i nie można tego tak traktować.
O pracownikach administracji i obsługi szkół będą decydować samorządy. Baza zwolnionych belfrów powstanie w kuratorium po to, by łatwiej było znaleźć pracę w nowej szkole. Na bazie budynków i nauczycieli mają zostać stworzone szkoły podstawowe, ale to wszystko stopniowo. Uczeń pierwszej klasy gimnazjum, który nie zda do następnej klasy, będzie się uczył w klasie siódmej szkoły podstawowej.
Większa rola kuratorów
Przywrócona zostanie rola wspierająca kuratoriów oświaty. Kurator będzie informowany o każdym zwolnionym nauczycielu, likwidowanej szkole. Wrócą rejony wizytatorskie, a ewaluacje będą tylko przedmiotowe, a nie całościowe. – Będzie brana pod uwagę opinia związków zawodowych, dlatego każdy musi wybrać związek zawodowy i iść do niego po pomoc, gdy dzieje się mu krzywda – mówi Mazurkiewicz.
Ustawa ma być zatwierdzona do końca grudnia. – Mam nadzieję, że wejdzie w życie od 1 stycznia – dodaje Maria Mazurkiewicz. – Czekam na wszelkie propozycje. Jeśli rozwiązań będziemy szukać razem, osiągniemy dobro. A to, że się boimy, to normalne.
Co na to samorządowcy?
Obecni na wtorkowym spotkaniu samorządowcy apelowali o przesunięcie wejścia w życie zmian. Do końca lutego muszą ustalić sieć szkół i wszystko wskazuje na to, że trzeba będzie pracować na ostatnią chwilę z zupełnie nową ustawą. Jest też kwestia podręczników i programów. – Ja w 1999 roku zostałem dyrektorem gimnazjum i pamiętam, jak podręczniki były publikowane dopiero w drugim półroczu – przypomina wójt gminy Lipno Andrzej Szychulski. – Tempo jest ponownie zbyt duże. Poza tym oczekuję więcej szczegółów dotyczących ochrony nauczycieli i zapewniam, że organ prowadzący zawsze miał na uwadze ich dobro. W przypadku gminy Lipno poprzednia reforma skutkowała rozbudową trzech szkół na potrzeby gimnazjów. Teraz dzieci zostaną w szkołach podstawowych, a w szkołach wiejskich będzie dochodziło do łączenia klas. Do 1999 roku w gminie mieliśmy 12 szkół, teraz mamy 6. Dokładamy 2,7 mln złotych i jeśli nie zmienią się standardy, to w 2017 roku otrzymamy ponad 10 mln subwencji, a wydamy 16 mln złotych.
O opóźnieniu wejścia w życie zmian nie ma mowy. Zdaniem wicekurator, można porównać to tempo do ruchu ulicznego. U podstaw narzekań leży natomiast nie reforma, ale demografia. To mała liczba urodzeń wymusza zmiany. – Mam nadzieję, że organy prowadzące znajdą najlepsze rozwiązania i przejdą zadowolone przez tę reformę – podsumowuje Mazurkiewicz.
A samorządowcy i dyrektorzy szkół zwracają uwagę na coś jeszcze. Otóż wszelkie projekty na zakup pomocy naukowych i wyposażenie szkół nie zakładają istnienia klas siódmych w najbliższym roku szkolnym. A to, jak widać, efekt rozbieżności czasowej prawa.
Lidia Jagielska
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie