Reklama

Awantura o przedszkole

Gazeta CLI
07/03/2017 07:49

Wielką wrzawę wywołał pomysł połączenia dobrzyńskiego Przedszkola Samorządowego z tamtejszą Szkołą Podstawową. Na sesji rady miejskiej starli się zwolennicy i przeciwnicy scalania placówek.

Ostatnia sesja rady miasta stała się areną prawdziwej batalii pomiędzy władzami miasta i gminy, a osobami, które martwią się o los placówek przedszkolnych na terenie miasta i gminy. Gorąca dyskusja, momentami nawet awantura, zaczęła się przy punkcie odnośnie podjęcia uchwały intencyjnej w sprawie połączenia dwóch dobrzyńskich placówek w zespół szkolno-przedszkolny. Temat był już omawiany na komisji oświaty, o czym szczegółowo pisaliśmy przed tygodniem. Wtedy większych protestów ze strony radnych nie było. Zupełnie inny obrót sprawa przybrała w poniedziałek.

- Nie jestem przekonany co do tego pomysłu. Powinniśmy wysłuchać opinii ludzi z przedszkoli działających w mieście i gminie - rozpoczął dyskusję radny Henryk Domeradzki.

Ekspert z zewnątrz

Na sesję dotarły szefowe przedszkoli niepublicznych z Dobrzynia nad Wisłą i z Krojczyna, zabrakło jedynie szefostwa placówki z Chalina. Ale dwie dyrektorki głosu nie zabierały. Miały za to mocną reprezentację w postaci Beaty Kurek - osoby, która przedstawiła się jako zewnętrzny ekspert w dziedzinie finansów. Na początku objaśniła system naliczania dotacji od gminy dla placówek niepublicznych.

- Przedszkola prywatne otrzymują od urzędu 75% wartości wydatków bieżących Przedszkola Samorządowego, w przeliczeniu przez liczbę dzieci. Te wyniosły w ubiegłym roku ok. pół miliona zł. I tak wszystkie trzy placówki kosztowały gminę w 2016 r. około milion złotych. Są tańsze, a ich dodatkowym źródłem utrzymania jest opłacane przez rodziców czesne - wyjaśnia Beata Kurek.

Strach przed likwidacją

Omówione zostało też przeznaczenie dotacji. Nie może być mowy o wydatkach inwestycyjnych, w grę wchodzą jedynie te bieżące, dotyczące potrzeb dzieci. Właściciele placówek prywatnych obawiają się, że po połączeniu przedszkola z podstawówką spadną sumy dotacji. To może ich zdaniem prowadzić nawet do upadku przedszkoli niepublicznych.

- Jeśli do tego dojdzie, stracą rodzice, bo z wiosek będą musieli dowozić na własny koszt dzieci do Dobrzynia. Utrudniony zostanie dostęp do edukacji przedszkolnej. Oszczędności, którymi kieruje się urząd, są pozorne. Ponadto moje wątpliwości budzi fakt zarządzania dwiema placówkami przez jednego dyrektora - kontynuowała Kurek, prosząc jednocześnie radę o zawetowanie uchwały.

Na tak mocny cios w imieniu urzędu odpowiadał sekretarz Ryszard Machnowski. Przekonywał radnych do słuszności konceptu i dowodził, że w sprawie jest drugie dno.

- Czy mamy rezygnować z optymalizacji, by prywatnym podmiotom żyło się dostatnio? Łączenie placówek jest zasadne i jestem pewien, że się uda. A proponowana uchwała jest intencyjną, a więc dopiero po jej przyjęciu rozpoczniemy dialog ze środowiskiem - przekonywał Machnowski.

Głos rodziców

Pomiędzy stronami trwała wymiana ciosów. Ale przedszkola niepubliczne wyciągały kolejne asy z rękawa. Na sesji pojawili się rodzice, których zdaniem łączenie placówek może skutkować likwidacją Przedszkola Samorządowego w przyszłości.

- Nie rozumiemy jak nasz burmistrz i radni, ludzie którym zaufaliśmy, podejmują tak istotne decyzje bez wcześniejszych rozmów z nami. Zasługujemy na konkretną i szczerą informację. Czy o przyszłości naszych dzieci musimy dowiadywać się z gazety? Rozumiemy, że kwestie ekonomiczne są istotne. Musimy jednak zdecydować, czy są ważniejsze niż rozsądek i dobro dzieci. Obawiamy się, że w przyszłości może zostać zlikwidowana przedszkolna kuchnia. Boimy się, że pod pretekstem tworzenia zespołu podejmujecie wstępne kroki do likwidacji naszego przedszkola. Nie udzielamy na to zgody - powiedział Piotr Kaczmarek, rodzic dziecka, które uczęszcza do Przedszkola Samorządowego.

Państwo lobbyści

Wówczas głos zabrał Jacek Waśko. Zdaniem burmistrza chodzi po prostu o pieniądze. Nic więc dziwnego, że zwracając się do oponentów, użył zwrotu "państwo lobbyści".

- Dotacje w naszej gminie na przedszkola prywatne są za wysokie. Biorąc pod uwagę troskę radnych o deficyt, zasadne jest łączenie placówek. Nie wiem kto i dlaczego manipuluje rodzicami. Przedszkole Samorządowe istniało, istnieje i będzie istnieć łącznie z kuchnią. Nie ma żadnych przesłanek, by je likwidować. Tutaj chodzi wyłącznie o interes przedszkoli prywatnych, bo jeśli obniżymy koszt funkcjonowania naszego przedszkola, wówczas spadną i dotacje. My nie jesteśmy zainteresowani dbaniem o finanse prywatnych firm. Zobligowani jesteśmy, by publiczne pieniądze wydawać racjonalnie - stwierdził Waśko.

Sprawa utknęła

Po wysłuchaniu stron w dyskusję włączyli się radni. Dochodziło do utarczek... nawet między nimi samymi, bo wiceprzewodnicząca Jadwiga Grudzińska oficjalnie i niejednokrotnie przywołała do porządku przewodniczącego Jerzego Żurawskiego. Najwięcej do powiedzenia miał Grzegorz Raszkiewicz.

- Mam wrażenie, że ta uchwała nie jest dobrze przygotowana. Brakuje konkretnych wyliczeń co do oszczędności. Skoro nie wiemy, nad czym właściwie mamy głosować, stawiam wniosek o odsunięcie sprawy na komisję oświaty. Sprawę trzeba ponownie przedyskutować - mówi Raszkiewicz.

I ta opinia przekonała wszystkie strony. Wniosek przegłosowano i ostatecznie temat utknął w miejscu. Sprawa wróci pod obrady komisji oświaty. Burmistrz mimo wszystko planów nie zmienia. Przygotowany zostanie nowy projekt uchwały oraz wyliczenia co do oszczędności jakie przyniesie łączenie placówek. Gmina dopłaca obecnie ok. 680 zł miesięcznie do każdego dziecka, które chodzi do placówek prywatnych. Dlatego jeśli zespół jednak zostanie utworzony, oszczędności popłynął z dwóch stron. Obniżenie kosztów funkcjonowania własnego przedszkola przełoży się bezpośrednio na zmniejszenie dotacji dla podmiotów prywatnych.

Tekst i fot. (ak)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo lipno-cli.pl




Reklama
Wróć do