
Pielęgniarka, która codziennie podawała leki 74-latkowi, w sobotę (06.10) rano zastała pusty, otwarty dom. Natychmiast powiadomiła syna podopiecznego, który zgłosił zaginięcie. W lipnowskiej komendzie ogłoszono alarm i zarządzono poszukiwania.
Jak co dzień w sobotę rano do domu 74-latka przyszła pielęgniarka, by podać mężczyźnie niezbędne leki. Gdy poprzedniego wieczora była u niego w tym samym celu, wszystko było w porządku. Sobotniego ranka zastała jednak pusty dom.
Oprócz zagrożenia zdrowia zachodziła obawa, że mieszkaniec gminy Wielgie nie odnajdzie drogi do domu, gdyż miał też problemy z pamięcią. Czas grał rolę decydującą wobec konieczności podania leków, dlatego kobieta natychmiast zaalarmowała jego syna, który zgłosił zaginięcie.
- W związku z zagrożeniem życia mężczyzny dyżurny lipnowskiej jednostki ogłosił alarm. Ponad dwudziestu policjantów rozpoczęło pilne poszukiwania. Do akcji włączyło się także trzynastu strażaków z OSP w Suradówku, Wielgiem i Zadusznikach - mówi podkom. Małgorzata Małkińska z KPP Lipno.
Funkcjonariusze ustalili, że mężczyzna był widziany, gdy szedł pieszo bez obuwia w kierunku lasu. Wszyscy poszukiwacze udali się we wskazany rejon i rozdzielili, aby przeszukać jak największy obszar. Około godziny 13.30 sierż. szt. Krzysztof Kośmider, który zapuścił się w podmokły teren przy leśnym zbiorniku wodnym, zauważył leżącego w krzakach twarzą do ziemi mężczyznę.
- Policjant podbiegł do niego i odwrócił na plecy. Na pomoc pospieszył będący w pobliżu mł. asp. Wojciech Piotrowski. Gdy zaczęli sprawdzać czynności życiowe mężczyzny, ten ocknął się, jednak kontakt z nim był bardzo utrudniony. Funkcjonariusze natychmiast powiadomili innych o znalezieniu mężczyzny, który rysopisem odpowiadał zaginionemu - dodaje Małkińska. W związku z koniecznością udzielenia mężczyźnie pomocy medycznej na miejsce wezwana została załoga karetki pogotowia. Po badaniach 74-latek został przekazany rodzinie.
(ak), fot. KPP Lipno
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie