Reklama

Święta minęły nam w domach

Gazeta CLI
18/04/2020 01:38

Tegoroczne święta wielkanocne spędziliśmy w domach. Bez udziału w nabożeństwach, bez wiosennych spacerów i spotkań z rodzinami...

– Święta wielkanocne są wspólnym przeżyciem religijnym i duchowym, ale w tym roku, w czasie epidemii, kontakty są ogromnym zagrożeniem – apelował do lipnowian burmistrz Paweł Banasik. – Tegoroczną Wielkanoc spędzam inaczej niż zwykle, nasze wspólne uczestnictwo w przeżywaniu tego rodzinnego okresu zostało mocno ograniczone. Wykorzystajmy mądrze ten niełatwy czas, nie lekceważmy komunikatów. Nie pozwólmy, aby ciężka praca personelu medycznego z ostatnich tygodni poszła na marne.

Włodarz Lipna tuż przed świętami zaapelował do mieszkańców swojego miasta o pozostanie w domach. I rzeczywiście lipnowianie posłuchali próśb i komunikatów. Pomagali im w tym mundurowi z policjantami i strażnikami miejskimi na czele.

– Ja tylko sama wybieram się na cmentarz do taty, na grób, bo nie wyobrażam sobie świąt bez odwiedzin grobu – mówi pani Ania z Lipna. – Poza tym zostanę w domu z córką i mężem. Nie pojadę nawet do mamy, bo nie chcę jej narażać na kontakt. To będą inne święta, ale jeszcze gorzej by było, gdyby to chodziło o Boże Narodzenie. Boję się zakażenia i zostaję w domu.

Większość lipnowian zrezygnowało nawet z nawiedzania kościołów w wielką sobotę. Zakupów też robili mniej, bo nie było rodzinnych spotkań. Tradycyjne śniadania Polacy spędzili w gronie najbliższych lub samotnie.

– Ja zostaję sam w mieszkaniu w Warszawie, nie przyjeżdżam do domu, bo boję się, że mógłbym zakazić córki i całą rodzinę – mówi pan Andrzej pracując w służbach mundurowych w Warszawie. – Mam ciągły kontakt z ludźmi w pracy i oczywiście chronimy się, ale gdyby okazało się nawet, że miałem styczność z chorym i potrzebna będzie kwarantanna, to dotknie tylko mnie, a nie całą rodzinę: dzieci, żonę, babcię. Jedne święta można, a nawet trzeba spędzić samotnie, by kolejne spędzać razem.

Takich osób jak pan Andrzej było wiele w kraju. Podobnie zachowuje się wielu ratowników medycznych czy lekarzy, którzy także odizolowali się do rodzin, by nie narażać ich na przeniesienie wirusa czy choćby ewentualną kwarantannę.

– W mojej całej rodzinie bliższej i dalszej wszyscy uzgodnili jednomyślnie, że w tym roku zostają na Wielkanoc w swoich domach – mówi pani Teresa z Lipna. – Nie spotkamy się, ale tak trzeba. Mam więc święta na dwie osoby, tak jak mieszkamy. Wychodzę dwa razy w tygodniu do sklepu, i to w godzinach senioralnych, uważam bardzo, bo i boję się bardzo. Święta tradycyjne przygotowuję, ale bez wyjść do kościoła. Tylko spacerek z pieskiem i to po mojej działce, dobra książka, telewizja.

W podjęciu rozsądnych decyzji pomogli Polakom zapewne także ludzie z pierwszych stron gazet, którzy także jednogłośnie zadeklarowali święta w gronie domowników.

– Dla mnie te święta Wielkiej Nocy to pierwsze smutne święta bez mojego ojca, ale też pierwsze do dawna święta, kiedy nie zobaczę mojej mamy – opowiada Mateusz Morawiecki, prezes rady ministrów. – Spędzam te święta z żoną i dziećmi, w gronie takim w jakim mieszkamy. Gdybyśmy zrobili inaczej, wzrost zachorowań byłby zapewne ogromny.

Bez spotkań rodzinnych w Wielkanoc zaplanował prezydent RP Andrzej Duda, apelując jednocześnie do swoich rodaków o pozostanie w domach.

– Jestem osobą wierzącą i dla mnie zawsze święta Wielkiej Nocy były wyjątkowe, triduum paschalne, spędzanie wieczornych nabożeństw w kościele, rezurekcja, ale teraz mamy czas, gdy święta przeżywamy w domu, przy telewizji, tak jak zawsze robią ludzie chorzy, przez zdalne przeżywanie liturgii w domach – mówi Łukasz Szumowski, minister zdrowia. – Przeżywamy te święta, w tym roku, tylko z najbliższą rodziną, z tą, z którą mieszkamy. Sam zwykle spędzałem święta w gronie szerokiej rodziny, ale te spędzam w gronie najbliższych po to, by innych nie narazić na zachorowania. Gdybyśmy te święta spędzili z rodziną dalszą, w szerszym gronie, z przyjaciółmi, za miesiąc byśmy mieli o 50 tysięcy więcej chorych, a kilkaset osób z tej grupy by zmarło. Zachowanie reżimu pozwala nam uratować wiele żyć. Dzwońmy do siebie, ale nie spotykajmy się.

Ułatwieniem pewnie dla wszystkich, którzy nie wyjechali do rodzin, jest postęp technologiczny, kontakty telefoniczne, elektronicznie, chociaż takich świąt nikt nie pamięta i nikt nawet nie potrafił sobie jeszcze rok temu wyobrazić.

– Ja, tak jak Polacy, nie mogę spędzić świąt z moją mamą, synami, wnuczkami i rodzeństwem, ale tak jak nauczyciele i uczniowie wykorzystują zdalne metody w nauczaniu, my wykorzystujemy te nowoczesne metody do spotkania z bliźnimi i życzenia sobie dobrych, spokojnych świąt – mówi Dariusz Piontkowski, minister edukacji. – Mam nadzieję, że wkrótce wrócimy do normalnego trybu życia, także w edukacji.

Puste kościoły, puste ulice świadczą o panującej epidemii. Zostańmy w domu także po świętach.

Tekst i fot. Lidia Jagielska

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo lipno-cli.pl




Reklama
Wróć do