Reklama

Satyra o pustych autobusach PZTP w Lipnie

Gazeta CLI
12/03/2019 10:31

Starosta Krzysztof Baranowski zapewnił rajców o doskonałej sytuacji Powiatowego Zakładu Transportu Publicznego. W ten sposób zdementował docierające do władz pomówienia o braku pasażerów w autobusach powiatowych

Powiatowy Zakład Transportu Publicznego na stałe wpisał się już w krajobraz naszych lokalnych dróg. Charakterystyczne pojazdy są rozpoznawalne i mają swoich zwolenników i przeciwników, jak wszystko. Tak to już jest, że gdy jedni chwalą, inni ganią. Szalę jednak przeważyły plotki, które dotarły do starosty lipnowskiego i wydały się tak poważne, że włodarz powiatu zdecydował się zdementować rzekome pomówienia na sesji rady powiatu.

– Dochodzą mnie słuchy, że ludzie nie są zorientowani i uważają, że nasze autobusy jeżdżą puste – mówi starosta Krzysztof Baranowski. – Ja więc przedstawię jak wygląda sytuacja w tym roku i w poprzednim. Średnio w miesiącu sprzedajemy około dziewiętnastu tysięcy biletów jednorazowych, mamy dziewiętnaście autobusów, w planie budżetowym rada powiatu zagwarantowała pieniądze na zakup nowego autobusu, ale jeśli będzie tak, że do naszych szkół średnich przyjdzie duża liczba uczniów, to ten jeden autobus będzie za mało. Trzeba będzie kupić drugi nowy pojazd.

Okazuje się, że w styczniu tego roku zakład transportu sprzedał ponad 18 tysięcy biletów jednorazowych za kwotę 78 tysięcy złotych, biletów miesięcznych natomiast 720 sztuk za 60 tysięcy złotych. W samym tylko styczniu zakład obsłużył 29 wyjazdów w ramach wynajmu autobusów i zarobił na tym 11 tysięcy złotych. Równie doskonale wygląda też luty.

– Nie zakładaliśmy nawet, że my będziemy się zajmować wynajmem, ale nasz wynajem jest najtańszy i szkoły, emeryci, parafie korzystają z naszego transportu – wyjaśnia Krzysztof Baranowski. – Obsługujemy też pogrzeby i wesela. W okresie czerwca, lipca i sierpnia mamy tak duże obłożenie na wynajmy, że nie jesteśmy w stanie spełnić oczekiwań społecznych. Jeśli więc ktoś twierdzi, że ten transport nie jest potrzebny, a nawet przedstawiciel ministra edukacji mówi, że wzorowo rozwiązaliśmy problem transportu, to albo rozmija się z prawdą albo robi to złośliwie. Mamy takie miejscowości jak Skępe, Kikół, gdzie musimy podstawiać bisy, bo inaczej dzieciaki czy młodzież nie weszłaby do tych autobusów. Nasze autobusy jeżdżą także w soboty i święta. Poprzednia rada powiatu dobrze zrobiła, że taki publiczny transport na terenie powiatu utworzyła, bo cóż z tego, że dzieci przyjdą do szkół, gdy nie mają jak dojechać, jak jest w innych powiatach, gdzie polikwidowano kursy. Dokładamy 1,2 mln złotych decyzją rady, bo jest nas na to stać, ale być może przyjdzie taki czas, że transport sam będzie się utrzymywał. Powiem też, że bilety u nas są dużo tańsze, więc urobek na tym mają mieszkańcy. Mamy pootwieranych dużo linii, których byśmy nie musieli otwierać, ale ja czekam na to, co premier zdecyduje. Jeśli zdecyduje, że gminy będą zobligowane dowozić swoich mieszkańców do centrum swojej gminy, przystąpimy do rozmów z włodarzami, bo teraz nie ukrywam, lekko się ociągają. Chodzi o to, by i z Łąkiego, i Stalmierza, i Krojczyna dojechać i odjechać. Myślę, że ten transport pozwoli nam na dobry nabór do szkół średnich.

Autobusy jeżdżą i na brak pasażerów nie narzekają do tego stopnia, że władze powiatu są z funkcjonowania PZTP już bardzo zadowolone, a będzie jeszcze lepiej, bo przed nami nabór do szkół średnich. Ceny biletów, godziny i dostępność kursów zapewnia dobrą komunikację na terenie powiatu lipnowskiego. Sprawozdanie starosty w czasie sesji doczekało się nawet przeprosin jednego z radnych powiatowych, pracownika lipnowskiego ratusza miejskiego, aktora lipnowskich jasełek Krzysztofa Grzywińskiego.

– To co pan starosta mówi dzisiaj o transporcie, to pokłosie mojego wystąpienia na spotkaniu noworocznym – przyznaje radny powiatowy Krzysztof Grzywiński. – Jeśli uraziłem, przepraszam. Ja orientuję się, że my dokładamy do transportu, bo wiem to z naszych sesji, sprawozdań. Było to jednak  wystąpienie, jak pan dyrektor MCK Arkadiusz Świerski mówi, z przymrużeniem oka, więc nie wszystko jest prawdą, a najważniejsze dla nas jest to, że uzbieraliśmy pieniądze na wyjazdy dla dzieciaków z Lipna.
A więc to o to chodziło. Jak to staropolskie powiedzenie głosi: uderz w stół, a nożyce się odezwą, tak i w czasie sesji na nagłe sprawozdanie starosty o stanie transportu powiatowego odezwał się Krzysztof Grzywiński. I nawet przeprosił. A chyba niepotrzebnie. Bo jeśli rzeczywiście to oburzenie władz i nieprawdziwe racje mieszkańców wzięły się rzeczywiście z tradycyjnych lipnowskich jasełek, czyli przedstawienia noworocznego o charakterze charytatywnym wystawionego w kinie Nawojka przez lipnowski dom kultury, to świadczy tylko o sile sztuki i braku poczucia humoru widzów. Satyra, a takim jest wystawiane w słusznym celu od wielu lat noworoczne przedstawienie, w którym grają amatorzy, rządzi się swoimi prawami i dopuszcza krytykę, i trzeba pamiętać, że sceny prezentowane w sztuce teatralnej nie są tożsame z rzeczywistością. Scenariusz, rzeczywiście dosadny i perfekcyjny, napisała w tym roku Małgorzata Żarecka-Ziółkowska, przedstawienie wyreżyserowała Anna Sawicka-Borkowicz, a radny Krzysztof Grzywiński zagrał jedną z ról. Wypowiedział na scenie powierzoną mu kwestię, odegrał rolę i jego odpowiedzialność, nawet gdyby taką zakładać, jest tu nie na miejscu z prawnego punktu widzenia. W sztuce „Na wizji” były bowiem i… prawie puste autobusy powiatowe, ale i byli mocno pijani lipnowianie czy niezbyt kompetentni dziennikarze. A czy tacy w Lipnie są? Zostawmy prawa satyrze, fakty rzeczywistości, a autobusy pasażerom.

A więc sprawozdanie starosty z działania zakładu transportu tak, bo wiedzy nigdy za wiele, przeprosiny radnego Krzysztofa Grzywińskiego nie, bo kwestię wypowiedział w celu artystycznym.

Uśmiechajmy się drodzy Czytelnicy, a poważnie oceniajmy tylko rzeczywistość.

Lidia Jagielska

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo lipno-cli.pl




Reklama
Wróć do