Reklama

Nauczyciele będą strajkować

Gazeta CLI
01/04/2019 10:10

Nauczyciele i pracownicy oświaty z powiatu lipnowskiego należący do Związku Nauczycielstwa Polskiego w zorganizowanym referendum powiedzieli „TAK” dla strajku, który ma rozpocząć się 8 kwietnia. Walczą o podwyżki pensji. Co to oznacza dla uczniów i ich rodziców?

Oddział ZNP w Lipnie obejmuje placówki znajdujące się na terenie 8 samorządów z terenu powiatu lipnowskiego (gminy: Wielgie, Bobrowniki, Chrostkowo, Lipno, Kikół, miasta: Skępe, Lipno, a także te, których organem prowadzącym jest Starostwo Powiatowe). Na tym obszarze znajdują się 32 placówki. 25 z nich wzięło udział w referendum, w którym można było opowiedzieć się za lub przeciw prowadzeniu akcji strajkowej. Łącznie 92 proc. placówek biorących udział w głosowaniu poparło strajk. Tylko dwie placówki z miasta Lipna były temu przeciwne. Rodzice najmłodszych dzieci mogą odetchnąć, gdyż wszystkie przedszkola na terenie powiatu będą pracować tak jak zwykle. Utrudnienia mogą pojawić się w pozostałych placówkach.

– W najbliższych dniach odbędzie się posiedzenie zarządu, na którym będziemy rozmawiać jak powoływać komitety strajkowe w placówkach zgodnie z obowiązującą procedurą – informuje Krzysztof Markiewicz, prezes lipnowskiego oddziału Związku Nauczycielstwa Polskiego.

Rozpoczęcie strajku 8 kwietnia oznacza, że mogą wystąpić problemy z organizacją i przeprowadzeniem egzaminów zewnętrznych. 10, 11 i 12 kwietnia ma się odbyć egzamin gimnazjalny, zaś 15, 16 i 17 kwietnia – egzamin ósmoklasistów. Z kolei 6 maja rozpoczynają się matury.

– Popieram nauczycieli w walce o podwyżki, bo mają bardzo trudną i odpowiedzialną pracę, ale z drugiej strony ja muszę chodzić do pracy i nie mam jak zapewnić mojemu młodszemu dziecku opieki w czasie strajków. Z kolei starszy syn ma zdawać za chwilę końcowy egzamin i sami nie wiemy czy on się w ogóle odbędzie. To duży stres dla nas wszystkich – uważa mama, której dzieci uczęszczają do szkół na terenie Lipna.

ZNP domaga się podwyżek w wysokości 1000 zł dla nauczycieli oraz pracowników administracji i obsługi. Rząd natomiast proponuje jedynie przyspieszenie podwyżki, która zaplanowana była na przyszły rok. Mieliby ją dostać już we wrześniu tego roku.
– Mamy nadzieję, że do strajku nie dojdzie, bo wcześniej nastąpi porozumienie. Na wszystko trzeba być jednak przygotowanym. Czekamy na rozsądne propozycje ze strony rządu. 

Nie akceptujemy propozycji podwyżki w wysokości 5 proc., która wynika ze zmian budżetowych wprowadzonych w ubiegłym roku – dodaje prezes Markiewicz.

Chociaż obie strony sporu deklarują chęć porozumienia, nie wiadomo czy uda się to osiągnąć do 8 kwietnia. Dlatego szkoły i samorządy już opracowują plany awaryjne. Sami dyrektorzy w strajkujących szkołach nie zapewnią dzieciom opieki. Rozważane są różne możliwości, począwszy od zamknięcia placówek po organizację zajęć przez inne jednostki samorządowe, które zapewniają ofertę kulturalną i sportową. Organy prowadzące mogą, ale nie muszą potrącić nauczycielom strajkującym część wynagrodzenia za nieobecność w pracy. Z kolei ci, którzy nie strajkują, mogą zostać oddelegowani do innych obowiązków niż dotychczas, aby zapewnić bezpieczeństwo i opiekę dzieciom, które będą przebywać w tym czasie w placówkach.

Tymczasem na stronie Ministerstwa Edukacji Narodowej czytamy, że biorąc pod uwagę wszystkie przedszkola i szkoły w Polsce, to 52 proc. z nich nie przeprowadziło w ogóle referendum, co oznacza, że zajęcia i egzaminy przebiegną prawidłowo.

– Sukcesywnie zwiększamy nakłady na oświatę. W latach 2016-2019 subwencja oświatowa wzrosła o 5,5 mld złotych. Ze zdziwieniem przyjmujemy stwierdzenia, że samorządy „muszą dokładać do oświaty”. Otóż samorządy również są odpowiedzialne za oświatę. W polskim systemie prawnym zadania oświatowe są wykonywane przez samorządy, ponieważ są to ich zadania własne, a środki niezbędne na ich realizację zagwarantowane są w łącznych dochodach jednostek samorządu, nie tylko w subwencji oświatowej – czytamy na stronie MEN.

Swoje własne rozmowy w sprawie podwyżek prowadzą także nauczyciele zrzeszeni w związkach „Solidarności”. Domagają się podwyżki 650 złotych (z wyrównaniem od stycznia tego roku) oraz wzrostu płac o 15 procent od stycznia 2020 roku. Podwyżki mają objąć nauczycieli bez względu na stopień awansu zawodowego.
 

Natalia Chylińska-Żbikowska, fot. ilustracyjne

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo lipno-cli.pl




Reklama
Wróć do