Reklama

Jak się rozwija i czy się opłaca Powiatowy Zakład Transportu Publicznego?

Gazeta CLI
21/03/2017 08:12

W marcu sprzedanych zostało już ponad 600 biletów miesięcznych, a ponadto Powiatowy Zakład Transportu Publicznego zaczął wynajmować swoje pojazdy. Czy dzięki temu budżet zakładu zostanie dopięty?

Powiatowy Zakład Transportu Publicznego wszedł już w trzeci miesiąc działalności. Pamiętamy, że w styczniu wpływy do kasy zakładu wyniosły ok. 110 tys. zł. W lutym należało się spodziewać, że będzie gorzej, bo to miesiąc dla transportu publicznego trudny ze względu na ferie zimowe. Ale nie było aż tak źle. – Luty nie był tak dobry jak styczeń, ale był lepszy niż się spodziewaliśmy. Sprzedaliśmy ok. 530 biletów miesięcznych, czyli tylko o ok. 40 mniej niż w styczniu. Wzrosła za to sprzedaż biletów jednorazowych. Coraz więcej mieszkańców korzysta z pojedynczych przejazdów, więc ta komunikacja zaczyna się dopasowywać do oczekiwań społecznych. Ponadto mieliśmy już wynajmy autokarów, co uzupełnia wpływy – mówi Andrzej Wasielewski, dyrektor PZTP.

Wspominane wynajmy dotyczą zwłaszcza weekendów, gdy wykorzystanie autobusów jest mniejsze. Dobra informacja jest taka, że w marcu wzrosła sprzedaż biletów miesięcznych do ponad 600. Wiadomo, że to są stałe i największe wpływy. W górę idzie ilość przejazdów doraźnych, to również za sprawą zmian w rozkładzie jazdy. Te zdaniem szefa zakładu przyjęły się dobrze. – Więcej jest sygnałów pozytywnych. Ludzie się cieszą z tych zmian, które wychodzą im naprzeciw. Są oczywiście kolejne oczekiwania. Następne modyfikacje wykonamy na przełomie czerwca i lipca. Trzeba będzie również dostosować ilość kursów w wakacje – dodaje Wasielewski.

PZTP wypożyczył dwa duże wozy, które jeżdżą w godzinach porannych na najbardziej obleganych trasach. Starostwo rozpisało przetarg na zakup takich pojazdów. Jeśli zostanie rozstrzygnięty zastąpią one wypożyczane obecnie autobusy.

Po naszej poprzedniej publikacji na temat transportu powiatowego pojawiły się głosy mieszkańców Łąkiego w gminie Skępe. Ludzie narzekają, że ich miejscowość autobusy wciąż omijają. Ma się to zmienić. – Kursy do Łąkiego odbywały się ok. 20 lat temu. Od tego czasu tam w ogóle nie jeżdżą autobusy. Rzeczywiście lokalna społeczność zwróciła się do nas o uruchomienie takiego kursu. Konsultujemy tę sprawę i prawdopodobnie taki kurs również uruchomimy. Trzeba się jednak zastanowić, w jaki sposób to zrobić – wyjaśnia Wasielewski.

Szef zakładu podkreśla, że najbardziej palące sprawy zostały załatwione. Skomunikowano m.in. Oleszno w gminie Wielgie i Czermno w gminie Skępe. Pojawił się także sygnał z miejscowości Likiec k. Skępego. Być może tam również przedłużony zostanie kurs.

Za każdym razem, gdy rozmawia się o pieniądzach, nasuwa się pytanie, czy w trudnych dla transportu publicznego czasach da się taką działalność utrzymać. Po styczniu najprostsza analiza pokazywała, że planowany na 3 miliony zł budżet się nie dopnie. – Nie możemy bazować wyłącznie na dochodach ze stycznia. Sądzę, że kolejne miesiące i wyjście po pasażera, czyli klienta przyniesie skutek i tym samym większe wpływy. Budżet można zbilansować albo przez zwiększenie dochodów, albo przez zmniejszenie wydatków. Przychody zwiększyć można przez przyciągnięcie większej liczby klientów lub podniesienie cen biletów. Wpływ ma na nie również wykorzystanie taboru w celach wynajmu oraz zmniejszenie liczby kursów w wakacje. Duże znaczenie ma cena paliw, która jest zmienna i od nas nie zależy – mówi Wasielewski.
Z rozmowy z dyrektorem PZTP wynika, że podniesienie cen biletów nie musi tu oznaczać wzrostu wpływów, bo pasażer może przejść do konkurencji albo postawić na własny transport, czyli po prostu na samochód. Według informacji Wasilewskiego zakład generuje ok. 200 tys. zł kosztów miesięcznie. To przy 110 tys. zł zarobku za styczeń dużo. Ale zakład ma też możliwość skorzystania z dotacji do biletów miesięcznych dla młodzieży szkolnej.

– Plan budżetowy to jedno. Nie możemy go przekroczyć, ale możemy zaoszczędzić. Wpływy chcemy zwiększać przede wszystkim wychodząc do pasażera i podnosząc pieniądze, które mówiąc w przenośni, leżą na ulicy. Decyzję w sprawie cen biletów podejmuje rada powiatu. Sądzę, że nawet gdybym wnioskował o podniesienie cen, obecnie rada by się do tego nie przychyliła – wyjaśnia nasz rozmówca.
Wasielewski przyznaje, że jeśli rozpiętości finansowe na niekorzyść zakładu będą zbyt duże, trzeba będzie rozmawiać z zarządem powiatu co dalej. Na dziś za wcześnie jednak, by mówić o konkretach.

Kolejną sprawą, która może zastanawiać w kontekście finansowania zakładu transportowego, jest... polityka. Wiadomo, że obecnie pełnię władzy w powiecie ma opcja starosty Krzysztofa Baranowskiego. 16 na 19 radnych jest z PSL, a więc jeśli zaszłaby potrzeba podjęcia uchwały o większej dotacji na kolejny rok (na bieżący to 1,2 miliona złotych – red.), przynajmniej w teorii nie byłoby to kłopotem. Do wyborów jednak coraz bliżej i nawet opcja rządząca musi brać pod uwagę, że takiej większości za dwa lata może nie mieć. Czy to może wpłynąć na Powiatowy Zakład Transportu Publicznego?

– Przedsiębiorstwa polityka nie powinna interesować. Moim zadaniem jest martwić się o pasażera, a nie o to kto będzie rządził w powiecie za 2 lata. Kierowałem różnymi podmiotami i nigdy nie było tak, by przy zmianie władzy współpraca z samorządem się pogorszyła. Myślę, że rozsądni samorządowcy, a przecież takich mamy w powiecie, nie będą zwracać uwagi na przynależności partyjne i nie będą ingerować w coś, co będzie sprawnie działać. Nie wchodzę w szczegóły, ale nie widzę dzisiaj w powiecie żadnej opcji, która życzyłaby źle zakładowi transportu. Wszystkim radnym leży na sercu dobro naszego przedsiębiorstwa. Elementu sprzeczności nie widzę też w gminach – zapewnia Andrzej Wasielewski.
Nie jest tajemnicą, że udział w finansowaniu zakładu mają też gminy. Tutaj mechanizm jest prosty, bo jeśli któremuś wójtowi lub burmistrzowi będzie szczególnie zależeć na skomunikowaniu swojego terenu, trzeba głębiej sięgnąć do gminnej sakiewki. – Jeśli samorządy będą widziały konieczność rozszerzenia obszaru obsługi swoich mieszkańców, to jesteśmy otwarci na propozycje – przyznaje dyrektor PZTP.

Przypomnijmy, że tylko w styczniu zakład przewiózł ok. 11 tysięcy pasażerów. Jeśli popularność PZTP będzie wzrastać, najdalej we wrześniu pęknie bariera 100 tysięcy. Czy to sprawi, że transport się opłaci lub przynajmniej nie będzie dla powiatu zbytnim ciężarem? Przekonamy się na koniec roku.
 

Tekst i fot. (ak)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo lipno-cli.pl




Reklama
Wróć do