
24 maja w lipnowskim szpitalu urodził się Daniel Majewski. Był to piąty poród jego mamy zakończony piątym cesarskim cięciem. – Jestem wdzięczna, że ordynator zgodził się, bym rodziła w Lipnie i wszystko przeprowadził wspaniale – nie kryje radości pani Sylwia
Daniel urodził się 24 maja. Ważył 2,5 kilograma i mierzył 51 centymetrów. Jest zdrowy i radosny. Razem z mamą przebywa na oddziale położniczo-noworodkowym w Szpitalu Lipno. Jest piątym dzieckiem swoich rodziców. Jest jednak w tej historii coś niezwykłego. Coś, co każe nam opisać tę sprawę. Jest to szczęście mamy Daniela i długo wyczekiwany spokój oraz pewność, że wszystko udało się i dzisiaj oboje są zdrowi i pełni sił. Bo pani Sylwia obawiała się tego porodu bardzo, a wszystko wskazywało na to, że będzie musiała rodzić w bydgoskiej klinice. Wiedziała bowiem, że będzie to piąte cesarskie cięcie. Poprzednie odbyło się zaledwie dziesięć miesięcy temu. Był niepokój i niepewność. Emocje te w rodzinie Majewskich były uzasadnione, bo przecież chodziło o zdrowie mamy pięciorga już dzieci.
– Wiedziałam, że będę musiała rodzić w Bydgoszczy, ale tydzień przed rozwiązaniem ordynator oddziału ginekologiczno-położniczego dr Zbigniew Placek podczas ostatniej wizyty zgodził się przyjąć mnie do lipnowskiego szpitala – opowiada wzruszona i szczęśliwa Sylwia Majewska. – Dziękuję za to ordynatorowi i jego lekarzom, dziękuję też położnym i całemu personelowi za wspaniałą opiekę jaką otrzymałam zaraz po urodzeniu i podczas całego pobytu w Szpitalu Lipno. Oboje z mężem jesteśmy niezmiernie wdzięczni, że pan doktor Placek podjął się tego trudnego zadania, zgodził się mnie przyjąć i tak wspaniale przeprowadzić u mnie piąte cesarskie cięcie, że wszystko przebiegło tak dobrze i bez komplikacji. I ja, i mój syn jesteśmy zdrowi i szczęśliwi, czujemy się bardzo dobrze, a tego zaangażowania i decyzji ordynatora położnictwa nigdy nie zapomnimy. Zdawaliśmy sobie sprawę, że ten poród to ogromne ryzyko, bo przecież to piąte cesarskie cięcie, a poza tym drugie w ciągu dziesięciu miesięcy. Czwarte cięcie też było w lipnowskim szpitali i też zakończyło się pomyślnie. Dzisiaj muszę przyznać, że strasznie baliśmy się i to tego, że trzeba będzie rodzić w specjalistycznej klinice, i samego porodu i jego efektów. Dziękuję jeszcze raz i cieszę się, że dane mi spotkać takiego ordynatora i takich lekarzy oraz personel, i że dzięki tym ludziom wszystko dobrze się zakończyło.
Cesarskie cięcie oznacza poród przez naciętą ścianę macicy, wykonywane jest z konkretnych wskazań medycznych. Jest to operacja ratująca często życie rodzącej i dziecka. Ale jak każda operacja niesie za sobą pewne ryzyko, a jeśli jest to piąte cięcie, ryzyko jest większe tym bardziej, że tu odbywało się ono w krótkim czasie po poprzednim.
Dzisiaj Sylwia i Daniel Majewscy ze swoją piątką dzieci są najszczęśliwszymi ludźmi pod słońcem, a o swoich przeżyciach dumna i dzielna mama opowiada z wdzięcznością i radością. Gratulujemy rodzicom i lekarzom. Cieszymy się, że pani Sylwia zdecydowała się podzielić z nami tymi osobistymi doznaniami i że zrobiła to w pięknych okolicznościach, w szpitalnym łóżku, z synkiem przy piersi, w trzeciej dobie po porodzie.
Tekst i fot. Lidia Jagielska
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Szacunek dla ordynatora :-) Naprawdę super lekarz
Gratuluje szczesliwej mamie, ale szkoda ze chcecie pisać o szczesliwych zakończenia a nie tych tragicznych z rąk "ordynatora".
Brawo! O szpitalu w Lipnie można napisać wiele pozytywnych artykułów. Mój tata otrzymał tu fachową i dobrą opiekę, dzięki temu dziś cieszy się dobrym zdrowiem i nawet wrócił do pracy.
Jak dla mnie to państwo Majewscy wykazali się skrajnym brakiem odpowiedzialności i wyobraźni - jak para niedojrzałych nastolatków. Chyba zdawali sobie sprawę z konsekwencji swojego zachowania, tym bardziej, że byli już rodzicami czwórki potomstwa. Ja bym tak nie ryzykowała własnym życiem dla 500+
Czego to ludzie dla kasy nie zrobią - mam na myśli Majewskich.