
Choć lipnowski szpital przynosi w ostatnich latach zyski, to cześć pracowników narzeka na zbyt niskie zarobki. Ta sytuacja może się wkrótce zmienić.
Przyczynkiem do dyskusji o sytuacji Szpitala Lipno na poniedziałkowej sesji rady powiatu było przyjęcie sprawozdania zarządu spółki za ubiegły rok. To oczywiście była formalność, raport rada przyjęła jednogłośnie. Ale choć mówi się wiele o remontach w szpitalu, o wychodzeniu z długów po dawnym zakładzie, to jest też temat zbyt niskich wynagrodzeń.
– Zarząd powiatu jest zadowolony z pracy prezesa szpitala i z funkcjonowania lecznicy. Zdajemy sobie jednak sprawę z problemu jaki mamy, bo część załogi od dłuższego czasu pracuje bez żadnych podwyżek wynagrodzeń. Chcemy to zmienić. Nie ma jeszcze decyzji, ale usiądziemy do rozmów. Być może powiat zwolni spółkę z płacenia za dzierżawę obiektu, co kosztuje rocznie 300 tys. zł. Być może to byłoby rozwiązanie – mówi starosta Krzysztof Baranowski.
W placówce są też braki kadrowe, ale wiadomo jak trudna jest sytuacja na rynku pracy w służbie zdrowia. Zarząd lecznicy musimy radzić sobie tym, co ma. Jeśli chodzi o finanse, zastrzykiem gotówki są też wygrane procesy sądowe. – W 2016 roku szpital zyskał 350 tys. zł za wygrane sprawy z Narodowym Funduszem Zdrowia. Kolejne procesy na ponad milion zł są w toku. Który sąd je rozstrzyga i jak długo to trwa – pytał radny Tomasz Woźnicki.
– To zależy od wartości sporu. Jeśli chodzi o kwoty do 60 tys. zł, to sprawy rozstrzyga sąd rejonowy. Jeśli kwoty są wyższe, robi to sąd okręgowy. Drugą instancją jest zawsze Sąd Apelacyjny w Gdańsku. Średni czas trwania procesu to ok. 3 lata. Pozytywem jest to, że przy wygranej sprawie zyskujemy też znaczne odsetki – tłumaczy Józef Waleczko, prezes zarządu spółki Szpital Lipno.
Przypomnijmy, że szpital za ubiegły rok wypracował 750 tys. zł zysku. Te pieniądze wracają do placówki i służą m. in. na inwestycje.
(ak),
fot. archiwum
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie