
Podczas wtorkowej sesji Rady Miejskiej w Skępem dowiedzieliśmy się o zaskakujących działaniach radnego Jarosława Gołębiewskiego w siedzibie Miejsko-Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Skępem. Teraz sprawą zajmie się komisja skarg i wniosków
– Czy radny Rady Miejskiej w Skępem pan Jarosław Gołębiewski uzyskał upoważnienie rady do przeprowadzenia kontroli w M-GOPS-ie w Skępem w dniu 18 stycznia 2024 roku – pyta i opisuje zdarzenie Ewa Wojciechowska, szefowa Miejsko-Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Skępem. – Jeżeli takie upoważnienie radny posiadał, to informuję, że radny Gołębiewski 18 stycznia w czasie interwencji w budynku M-GOPS w Skępem naruszył przepisy statutu miasta i gminy Skępe oraz procedury i zasady przyzwoitości dotyczące postępowania radnego. Natomiast jeżeli takiego upoważnienia radny Jarosław Gołębiewski nie posiadał, to zachowanie radnego w tym dniu w budynku MGOPS w Skępem rażąco naruszało prawo powszechne, statut miasta i gminy Skępe i nie licowało z godnością funkcji radnego, dlatego proszę o podjęcie działania w tej sprawie.
Radny-fotograf?
I przewodniczący Janusz Kozłowski zapoznał z pismem rajców, władze samorządowe i zgromadzonych na wtorkowej sesji rady miejskiej, umożliwił udzielenie wyjaśnień i skierował pismo do komisji, która to ma wyjaśnić, czy radny miał do kontroli prawo, czy mógł wykonywać fotografie w obiekcie użyteczności publicznej, ale też czy radny miał prawo te zdjęcia opublikować w sieci. Zastrzeżeń jest mnóstwo, bo i zdarzenie było niecodzienne.
– 18 stycznia radny Jarosław Gołębiewski, bez uprzedzenia dyrektora M-GOPS-u i poinformowania o swoich zamiarach, jednocześnie nie załatwiając spraw z zakresu działania ośrodka, a więc nie jako osoba korzystająca z pomocy społecznej, pojawił się w budynku M-GOPS-u w godzinach pracy urzędu i zachowywał się w sposób zaskakujący, samowolny i niepohamowany, zakłócający pracę urzędu – opisuje dyrektor Wojciechowska. – Radny wszedł do budynku, nie zatrzymał się przy okienku sekretariatu, aby udzielić informacji o celu swojej wizyty, przemierzył długi korytarz budynku, robił zdjęcia lub filmował wnętrze korytarza, nie bacząc na uwagi pracowników, którzy nie byli uprzedzeni o celu takiego zachowania. Nie jest mi wiadome, czy zdjęcia lub nagrania robione przez radnego dotyczyły pomieszczeń, pracowników czy dokumentów związanych z aktami spraw osób korzystających z pomocy społecznej, ponieważ radny Gołębiewski nie poinformował mnie o celu swego zachowania. Jeżeli radny posiadał upoważnienie rady miejskiej, to zwracam uwagę, że nie przedstawił mi podstaw swojego działania, które w toku pracy urzędu należy uznać za działania kontrolne, którego przedmiotu nie poznałam.
Dyrektor Wojciechowska przywołuje zapisy prawa lokalnego, które jej zdaniem naruszył radny Gołębiewski i wyjaśnia, że nie przedstawił jej jako szefowej jednostki podstaw swojego działania w obiekcie, zakresu ani terminu ewentualnej kontroli, nie przedstawił się nawet jako osoba wydelegowana do przeprowadzenia kontroli.
Radny-elektryk?
– Zachowanie radnego mocno wzburzyło pracowników urzędu, których wizerunek mógł być utrwalony przez radnego z nie wiadomo jakich powodów, ale przede wszystkim dlatego, że zachowanie to naruszało pracę w urzędzie i stwarzało zagrożenie bezpieczeństwa danych osobowych przetwarzanych przez urząd, często danych wrażliwych, ponieważ radny wtargnął do budynku, robił zdjęcia bądź nagrywał film w obiekcie, w którym trwała praca związana z przetwarzaniem danych, stąd powstało ryzyko, że dane zostały utrwalone przez radnego celowo lub przez przypadek – przypomina Ewa Wojciechowska. – Radny Jarosław Gołębiewski w sposób, w mojej ocenie, nieuprawniony otworzył bez obecności przedstawiciela stosownych służb lub właściciela czy zarządcy budynku, skrzynkę energetyczną, nie uzyskując na to zezwolenia, a więc i klucza do skrzynki. W jaki sposób radny otworzył skrzynkę energetyczną w MGOPS-ie w Skępem, która jest zabezpieczona zamkiem, pozostaje do wyjaśnienia. Podkreślam, że radny nie uzyskał na to ani mojego pozwolenia, ani klucza do skrzynki. Nie zgłaszałam żadnej awarii energetycznej, a zakład energetyczny nie poinformował mnie o żadnej kontroli instalacji mającej mieć miejsce, a z tego co wiem, radny nie jest pracownikiem posterunku energetycznego właściwego dla miejscowości Skępe. Taka sytuacja z otwieraniem skrzynki energetycznej powtórzyła się ponownie w dniu 26 stycznia. Tego dnia radny Gołębiewski ponownie otworzył skrzynkę energetyczną przy obecności innego mieszkańca Skępego. Otwarcie skrzynki dokonane było samowolnie, bez zgłoszenia, bez istotnej potrzeby i bez asysty osób upoważnionych. W ogóle nie wiadomo, co przy skrzynce i przy przyłączu energetycznym Jarosław Gołębiewski robił. Samo przyłącze, które ochrania skrzynka, objęte jest gwarancją, która może zostać podważona w przypadku wystąpienia wady bądź usterki, ponieważ poprzez interwencję radnego powstało domniemanie ingerencji w instalację osoby trzeciej, która mogła doprowadzić do wystąpienia wady lub usterki.
Dyrektor Wojciechowska wniosła do przewodniczącego rady miejskiej wniosek o wyjaśnienie sprawy, ale też o poinformowanie jej o wynikach i środkach zastosowanych wobec radnego. Zarówno szefowa jak i kierowana przez nią jednostka zapewniły otwartość na wyjaśnienie sprawy, udzielenie odpowiedzi, wyjaśnień, udostępnienie obiektu, zgodnie z procedurami.
Bez upoważnienia
– Nic nie wiem, żebym zarówno ja jak i rada miejska, wydawał jakieś upoważnienie dla radnego Jarosława Gołębiewskiego do przeprowadzania jakichkolwiek kontroli – mówi Janusz Kozłowski, przewodniczący Rady Miejskiej w Skępem. – Komisja rewizyjna przeprowadziła jedną kontrolę i to na wniosek, innych wniosków o kontrole nie było, a tu okazuje się, że ktoś pozwolił sobie na samowolną, pojedynczą kontrolę, zamiast zwrócić się do komisji rewizyjnej.
Dyrektor skępskiego M-GOPS-u nie tylko wystąpiła z pismem do przewodniczącego Rady Miejskiej w Skępem, oczekując na skrupulatne wyjaśnienie zdarzeń z udziałem jednego z rajców miejskich, ale i uczestniczyła w sesji rady miejskiej 30 stycznia, licząc na uzyskanie wyjaśnień i szefa RM, i samego radnego Gołębiewskiego.
Wyjaśnienia – tylko przed komisją
– Przede wszystkim proponuję, by pan przewodniczący (rady miejskiej – red.) powściągnął swoje opinie subiektywne, bo jeżeli wpływa pismo do rady, to pan jest zobligowany do przekazania pisma do odpowiedniej komisji i proszę o przekazanie tego pisma do komisji skarg i wniosków – odpowiedział Jarosław Gołębiewski, radny miejski. – Pana (przewodniczącego Rady Miejskiej w Skępem – red.) sugestie, które teraz słyszę, są nie do końca prawdziwe, bo zawarte w tym piśmie fakty nie do końca są prawdziwe. I jeżeli komisja mnie wezwie na wyjaśnienie sprawy, udzielę stosownych wyjaśnień. Proszę powściągnąć swoje opinie.
Opinii zatem więcej, na żądanie zainteresowanego radnego, na wtorkowej sesji nie było. Nie było też dyskusji w tej sprawie. Przewodniczący Kozłowski zapowiedział, że nada sprawie odpowiedni bieg.
– W tym piśmie zawarte jest wszystko to, co czułam i jak to się odbyło – odpowiedziała Ewa Wojciechowska, dyrektor Miejsko-Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Skępem. – Podtrzymuję wszystko.
Z dziennikarskiego obowiązku informujemy, że w internecie pojawiły wcześniej się anonimowe "artykuły" i zdjęcia na temat budynku M-GOPS w Skępem. Kto napisał i kto wykonał tam opublikowane zdjęcia, nie wiadomo. Autorstwa tych treści dochodzić będą władze Skępego, które twierdzą, że zawarte tam informacje były nieprawdziwe.
A dziennikarz to może?
W rękach radnego Jarosława Gołębiewskiego w czasie wtorkowej sesji pojawiła się natomiast (w kontekście zdjęć publikowanych na koncie internetowym z anonimowo napisanymi treściami podnoszącymi burzliwe sprawy dotyczące Skępego) nasza gazeta, Tygodnik CLI, a z ust popłynęły słowa zastanawiania się nad miejscem i czasem wykonywania naszych fotografii publikowanych na łamach prasy, i w domyśle, nad naszymi uprawnieniami do wykonywania zdjęć i ich publikowania w wybranym przez nas czasie i materiale prasowym. Radny dociskał włodarza Skępego, kiedy i gdzie udzielał nam wywiadu, kiedy i gdzie był fotografowany.
Wyjaśniam, jako autorka artykułów i fotografii, że zdjęcia wykonywane są przeze mnie osobiście, w różnych miejscach i różnych okolicznościach, rozmowy prowadzę np. z włodarzami czy radnymi nie tylko w ratuszu, ale też np. w MGOPS-ie, szkole czy przedszkolu, a nawet na ulicy czy... plaży miejskiej w Skępem, i tam ich jako osoby pełniące funkcje publiczne fotografuję, i wypytuję o śmieci, drogi czy utrzymanie plaży. Takie uprawnienia ma dziennikarz prasowy reprezentujący zarejestrowaną przez właściwy sąd redakcję. A taką jest Tygodnik Regionu Lipnowskiego CLI.
Nie są to wizyty prywatne, bowiem nie spotykam się bynajmniej np. z władzami samorządowymi prywatnie. Taką mam zasadę. Oddzielam swoje zajęcia zawodowe od życia prywatnego. Nauczyłam się tej zasady jeszcze na studiach prawniczych od moich mentorów z tytułami profesorskimi, i trzymam się jej kurczowo przez kilkadziesiąt lat drogi prawniczej i kilkanaście dziennikarskiej. I przynosi dobre skutki.
Tak więc, zarówno radnemu Gołębiewskiemu, jak i wszystkim innym, którzy głowy łamać sobie chcą nad tym, gdzie i kiedy ja robię zdjęcia czy przeprowadzam wywiady, odpowiadam, że na pewno w miejscu publicznym i na pewno tylko w czasie wykonywania obowiązków zawodowych. I wykorzystuję te fotografie tylko do publikacji w zarejestrowanej zgodnie z prawem gazecie i pod swoim nazwiskiem. Wybór fotografii i materiałów prasowych to już decyzja redakcji CLI. I wiemy, że nie zawsze ten wybór podoba się adwersarzom, ale takie mamy prawa i z nich korzystamy, zawsze zgodnie z prawem i moralnością.
Tekst i fot. Lidia Jagielska
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie