Reklama

Budżet z uwagami i kredytem

Gazeta CLI
15/01/2020 13:47

Dziewięcioro rajców poparło projekt budżetu na rok 2020, dwoje wstrzymało się od głosu, jeden był przeciwny. – W tym roku sytuacja jest bardzo trudna, jedną trzecią wydatków pochłania oświata – informuje burmistrz Paweł Banasik.

Dochody w 2020 roku zaplanowane są na ponad 63 mln złotych, a wydatki 65 mln zł (w tym majątkowe na 1,76 mln zł). Wydatki na oświatę zwiększyły się o kwotę 4 mln złotych i w 2020 roku ratusz ze swoich środków do lipnowskich szkół dołożyć musi 10,4 mln zł. Do zadań Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej trzeba będzie dołożyć ponad 4 mln zł, do kultury 3 mln zł, do gospodarki komunalnej 2,2 mln zł. Wynagrodzenia pochłoną 25 mln zł.

– W projekcie budżetu planuje się zaciągnąć kredyt w wysokości 1,8 mln złotych z przeznaczeniem na finansowanie deficytu i 1 mln zł na spłatę wcześniej zaciągniętych obligacji – informuje skarbnik miasta Mariola Michalska. – Dochody ze sprzedaży majątku zostały zaplanowane na kwotę 300 tysięcy złotych, udziały w podatku dochodowym od osób fizycznych zmniejszyły się o 66 tysięcy złotych.

Oświata zamiast dróg

Mniejsza ma być o 181 tysięcy złotych w 2020 roku subwencja oświatowa. Koszty w szkołach i przedszkolach rosną. Deficyt budżetowy wyniesie 1,255 mln zł. Dług na koniec 2020 roku wyniesie 7,2 mln zł, czyli 11,3 procent planowanych dochodów na ten rok. Regionalna Izba Obrachunkowa wyraziła pozytywną opinię co do planu finansów lipnowskich, ale zawarła w niej też uwagi. RIO zwraca uwagę, że w 2022 roku różnica między wskaźnikiem planowanej spłaty, a dopuszczalnej spłaty wynosi 0,35 procent. Wykonanie wydatków bieżących powyżej planu lub dochodów poniżej planu może w tej sytuacji skutkować obniżeniem wskaźnika dopuszczalnej spłaty i przekroczeniem relacji wyznaczonej prawem o finansach publicznych. Władze miasta muszą więc wnikliwie pilnować każdej wydawanej złotówki.

– To, że dokładamy do szkół tak dużo nie znaczy, że mamy na to ochotę, ale takie są zadania gminy – podkreśla wiceprzewodniczący rady miejskiej Wojciech Maciejewski. – Te pieniądze nie idą tylko na wynagrodzenia nauczycieli, ale też na dowożenie uczniów. Jeśli nie dowozimy, to musimy te koszty dojazdu zwrócić rodzicom. A za te środki moglibyśmy wyremontować niewielką ulicę czy chodnik. Gimnazjum zostało zlikwidowane, więc nie mamy jednego rocznika.

Drogie dowozy uczniów

Chodzi między innymi o dowożenie uczniów niepełnosprawnych do szkół w Toruniu, Włocławku, Dobrzyniu nad Wisłą, ale też Warszawie i innych miejscowościach. Dowóz pochłania 171 tysięcy złotych, bo to nie są koszty tylko benzyny, ale też kierowcy, opiekuna, itd.

– Niepełnosprawne osoby muszą mieć odpowiedni standard nauczania, tylko może środki rządowe powinny tu być większe – zauważa radna Maria Bautembach. – Ja co roku podkreślam też, że w montażu budżetu składowa ze sprzedaży mienia komunalnego jest tragiczna. My musimy osiągnąć określony wskaźnik, a ja zastanawiam się, co my za chwilę będziemy sprzedawać. Już są samorządy, które nie mają czego sprzedać. Ja i tak jestem pełna uznania dla pani skarbnik, że udało się spiąć i że RIO pozytywną opinię nam jednak wystawiła. Realia są pesymistyczne, wiele samorządów już informuje, że w przyszłym roku nie będą mieli na wynagrodzenia dla nauczycieli. Liczba urodzeń jest niska, subwencje oświatowe będą się zmniejszać, a nie możemy żyć w średniowieczu, szkoły musimy dofinansowywać, doposażać, one muszą się rozwijać. Podobnie jest w opiece społecznej. Tam też powinna być weryfikacja, ale my niestety musimy prawa przestrzegać.

Radna zrozumiała, co zafundowała

– Jestem przeciwko projektowi budżetu, a wynika to z tego, że na 12. sesji RM, w sprawie podatków od nieruchomości, nie byłam świadoma, głosując "za", że funduję mieszkańcom tak wysoką podwyżkę – oświadcza radna Anna Domeradzka.

O jednogłośnym sięgnięciu przez lipnowskich radnych i władze miasta do maksymalnych stawek podatków od nieruchomości dopuszczalnych w Polsce szczegółowo informowaliśmy na naszych łamach. Odzew mieszkańców był przewidywalny, bo zwyczajnie w Lipnie większość osób zarabia mało albo pracy szuka daleko za swoim miastem, a płacić ma za dom czy działkę jak warszawiak. Dobrze, że minister finansów określa górne stawki, bo gdyby nie, to słuchając radnych wypowiadających się w czasie sesji, ale też telefonującego do redakcji po artykule o podatkach Zbigniewa Janiszewskiego, możemy myśleć, że pewnie lipnowianie musieliby zapłacić od swoich nieruchomości w 2020 roku jeszcze dużo, dużo więcej.

– Jednym z priorytetów władz miasta jest dbałość o finanse publiczne – podkreśla Grzegorz Koszczka. – Nie mogą uszczuplać dochodów, a to było jawne uszczuplanie w stosunku do innych samorządów. To zostało zrównane. Zostało to unormowane w stosunku do innych samorządów w naszym powiecie i kraju.

Przypominamy jednak, że uchwały podatkowe są dostępne publicznie i można sprawdzić stawki. Po maksymalne stawki nasze sąsiednie samorządy jednak nie sięgają, a w przeciętnych planach podwyżkowych włodarzy skutecznie wstrzymują ich rajcy. Wystarczy zajrzeć do gminy Lipno czy gminy Skępe, albo do relacji w CLI.

– Może przez wiele lat trzeba było podwyższać, ale zawsze każdy walczył, żeby było jak najmniej, a tak się nie da – dodaje radna Maria Bautembach.

Szopki ratują miasto

Dramatycznie wysokie podatki od nieruchomości to w Lipnie już rzeczywistość rozpoczęta w 2020 roku. Do tematu wrócimy po otrzymaniu przez właścicieli nieruchomości decyzji podatkowych, by wtedy zaprezentować, o ile dokładnie więcej zapłacą.

– Podnoszenie stawek podatkowych nie jest nigdy popularną decyzję, zawsze można powiedzieć "nie pozwalam", ale trzeba sobie zdać sprawę z tego, że my musimy budżet złożyć – mówi burmistrz Paweł Banasik. – Jeśli nie podniesiemy podatków, to budżet nam się nie złoży, pojawi się dziura, a my nie jesteśmy zakładem produkcyjnym, który podwyższy ceny wyprodukowanych produktów. Musimy uwzględnić przecież podwyższenie najniższego wynagrodzenia do 2600 złotych. Wszystko drożeje i widzimy to, robiąc zakupy. Podatki musieliśmy podnieść, zrobiliśmy porządek, uregulowaliśmy to, co było niewłaściwe. Ja zastanawiałem się, skąd u nas taka pozycja, wprowadzona w 2003 roku, na szkodę miasta, czyli stajenki, szopki, od których ludzie płacili 7 złotych rocznie, a koszt doręczenia decyzji był wyższy.

Chodzi o budynki pozostałe, czyli wszelkie pomieszczenia gospodarcze, opałowe, za które lipnowianie płacili niższe stawki, nazywane stajenkami, szopkami, itd. Teraz zapis ten i niższe stawki zniknęły, a podwyżka jest ogromna. W 2019 roku właściciel takiego budynku zwanego w prawie podatkowym budynkiem pozostałym, a potocznie gospodarczym, płacił 78 groszy za metr, a teraz, w 2020 roku zapłaci za metr kwadratowy... 8,05 zł. Za metr gruntu (działki, podwórka, etc.) już nie 33 grosze, tylko 50 gr, a za metr domu 81 groszy.

– Gdyby sprawdziły się stawki, o których przeczytałam w CLI, to ja za budynek gospodarczy, czyli pozostały, zapłacę ponad 300 złotych – informuje nas zbulwersowana Czytelniczka. – A jak żyć bez takiego budynku jak ma się piec, więc opał potrzebny, działkę, więc kosiarki potrzebne i inne urządzenia. To trzeba gdzieś schować, ale może czas pomyśleć o rozbiórce? Czekam z niepokojem na decyzję podatkową, wtedy powiem więcej.

Fiskus coraz biedniejszy

– Od kiedy sięgnę pamięcią, od kiedy byłem radnym, te budżety zawsze były trudne, zawsze było za mało pieniędzy – przypomina burmistrz Paweł Banasik. – W tym roku sytuacja jest bardzo trudna i nie chcę powiedzieć, że jedyną bolączką naszego budżetu jest oświata, chociaż jest to więcej niż jedna trzecia. Wiele zadań zostało wprowadzonych, pojawiły się zindywidualizowane ścieżki nauczania, które nie są subwencjonowane, podobnie jak dowozy dzieci do szkół. Doszły nam kolejne zadania, tkj. rodziny zastępcze. My w ubiegłym roku odłożyliśmy pieniądze na spłatę obligacji, ale nie spłaciliśmy ich tylko dlatego, że ten kto je wypuścił, nie jest tym zainteresowany, bo jego dochodem są odsetki. Te pieniądze są odłożone, ale możemy je ruszyć 31 grudnia, wydać na coś innego. Tutaj musieliśmy wskazać, że zabezpieczeniem dla spłaty obligacji będzie ten kredyt wskazany w budżecie, ale to wcale nie oznacza, że my ten kredyt zaciągniemy. Ja będę ostatnią osobą, która ten kredyt będzie chciała zaciągnąć chyba, że staniemy pod murem. Chciałbym, by pieniędzy było więcej na inwestycje, ale są samorządy, które żeby załatać dziurę w oświacie, rezygnują z inwestycji. My też wszystkich inwestycji, które sobie zaplanowaliśmy, nie zrobimy. Ten projekt budżetu będzie 12 czy 15 razy zmieniany. Zawsze można powiedzieć, że na coś się nie pozwala, nie zgadza się, ale proszę pamiętać, że mi też było przykro, że ja nie mogłem dać pracownikom takiej podwyżki w urzędzie, jaką chciałem. Proszę o refleksję i odpowiedzialność przy głosowaniu.

Zawsze dotychczas dochody budżetu Lipna z udziału w podatku dochodowym od osób fizycznych z roku na rok zwiększały się, i to znacznie, nawet o 600, 800 tysięcy złotych czy milion złotych. Teraz, po raz pierwszy, są mniejsze o 66 tys. zł. Wynika to i z podwyższenia kosztów uzyskania przychodów, i ze zwolnienia od podatków pracowników do 26. roku życia, i obniżenia stawek podatków z 18 na 17 procent, ale też z niskich wciąż zarobków w Lipnie, małej liczby pracujących, a co za tym idzie niskiego standardu życia. I tu koło dramatycznie zamyka się, bo ludzie zarabiający mało i nisko wpierający fiskusa zapłacą dużo ratuszowi w formie podatków od nieruchomości. Poziom życia mieszkańców obniży się tym sposobem jeszcze bardziej, niektórych skłoni pewnie do opuszczenia takiego miasta, inni pójdą do opieki społecznej, itd. Póki co, budżet jest uratowany. A to jest najważniejsze.

Za budżetem w kształcie przygotowanym przez władze miasta zagłosowało 9 radnych, jedna osoba była przeciwna (Anna Domeradzka), a dwie wstrzymały się od głosu (Jerzy Ożdżyński i Wiesława Tyfczyńska).

Tekst i fot. Lidia Jagielska

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo lipno-cli.pl




Reklama
Wróć do