
Straż miejska już funkcjonuje, ale póki co nie jako patrol ekologiczny czy stróże porządku, tylko jako strażnicy przestrzegania zasad epidemicznych, głównie kwarantanny.
– Czy nasza straż miejska, istniejąca już od miesiąca, ma jakieś wyniki, czy przemieszcza się, ile było ukarań, ile postępowań – dopytuje radny Czesław Bykowski. – Mieszkańcy nie widzą strażników ani na osiedlach, ani na ulicach. Jeżeli już, to tylko przejeżdżają, nie chodzą piechotą. Zastanawiam się, czy straż miejska nie powinna pracować też nocami, bo przede wszystkim wtedy są potrzebni. Na osiedlach są złodzieje, sam jestem ofiarą włamania do mojego samochodu, ale tych przypadków jest więcej. Być może robi to ta sama osoba, ale policja nie może jej zweryfikować naocznie. Młodzież po 22.00 uprawia sobie sporty, nie można ulicami miasta przejść spokojnie, albo samochodami jeżdżą z nadmierną szybkością. Straż miejska powinna częściej pojawiać się na ulicach.
A nie pojawia się. Strażnicy miejscy wpisują się już w lipnowski krajobraz, są widywani, mieszkańcy znają ich auto, ale wyników namacalnych oczekują z utęsknieniem. Wszystko przez to, że zostali powołani w czasie ogłoszenia stanu epidemii i szczególnych zapotrzebowań na służby mundurowe.
– W związku z epidemią, decyzją wojewody kujawsko-pomorskiego, straż miejska zaraz na początku swojego funkcjonowania została oddana do dyspozycji policji i teraz nie jest tak, że burmistrz zarządza strażą miejską – wyjaśnia Paweł Banasik, włodarz Lipna. – Straż miejska została oddana do dyspozycji komendanta powiatowego policji i w patrolach mieszanych, wspólnie z policją lipnowską, pojawia się. My mamy tylko dwóch strażników. Komendant policji przejmując ich poinformował, że będą wykorzystywani do kontroli kwarantanny. Myślę, że mieszkańcy dostrzegają, jak oni pojawiają się pod adresami kwarantanny. Nawet i teraz, gdy jest 45 osób w kwarantannie, oni muszą pojawić się w około 30 miejscach. Do tematu straży miejskiej wrócimy po powrocie do normalności.
My też zapewne wrócimy, bo pamiętamy, ile emocji wśród mieszkańców i rajców budziło samo powoływanie straży miejskiej, która najpierw miała występować pod szyldem stricte patrolu ekologicznego, potem w uchwale pojawiła się jako pełnoprawna straż miejska z obsadą dwuosobową: komendanta i strażnika. Jest straż, jest siedziba w ratuszu, jest samochód i oprzyrządowanie, ale jest też koronawirus i wywołana przez ten niebezpieczny patogen epidemia. I strażnicy potrzebni są do czuwania nad kwarantannowanymi mieszkańcami Lipna.
Tekst i fot. Lidia Jagielska
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie