
Strażacy ochotnicy z gminy Wielgie, ale także z gminy Dobrzyń nad Wisłą czy Lipno biorą udział w kursie kwalifikowanym pierwszej pomocy. Po zdaniu egzaminu będą jeszcze lepiej dbać o nasze bezpieczeństwo
Skąd pomysł na udział w przedsięwzięciu? Niektóre jednostki dostały torby z sprzętem medycznym. Rzecz w tym jednak, że wyposażenie może być używane tylko przez osoby wykwalifikowane. Jako że strażacy zamiast gadżetów chcą mieć narzędzia do ratowania życia, zgłosili się do udziału w kursie pierwszej pomocy. – Kurs finansuje nam gmina, to około 500 zł za osobę. Mamy przedstawicieli prawie wszystkich OSP z gminy Wielgie, ale są też ludzie z Mokowa, Chlebowa, a nawet Czernikowa. W sumie około 25 osób – wylicza Tomasz Marczewski, naczelnik OSP Oleszno, gospodarz zajęć.
Jest wiele nauki
Kuras przewiduje 65 godzin zajęć, te odbywają się w weekendy. Za ochotnikami już dwa zjazdy. Po przejściu kursu przystąpią do egzaminu państwowego, składającego się z części teoretycznej i praktycznej. Zdanie go da im tytuły ratowników.
W drugim tygodniu zajęć prowadzący pokazywali czynności manualne w różnych sytuacjach. Uczestnicy ćwiczyli m.in. resuscytację czy też zabezpieczanie złamań. Wcześniej było wiele teorii, m.in. anatomia człowieka. – Kurs jest bardzo ciekawy i nawet jeśli nie przyda nam się w działalności OSP, to przecież w każdej innej sytuacji można uratować człowieka. Jednostki spoza Krajowego Systemu Ratowniczo–Gaśniczego nie mają ratowników, dlatego to dla nas spora szansa – dodaje Marczewski. – Jest dużo teorii do nauczenia. Czynności manualne wykonujemy coraz lepiej, wszystko jest kwestią treningu. Uczymy się pierwszej pomocy, diagnozowania urazów czy transportowania poszkodowanego. Uprawnienia ważne są 3 lata, potem trzeba znowu zdać egzamin, by je przedłużyć.
Prowadzą specjaliści
Zajęcia prowadzą specjaliści w dziedzinie ratownictwa medycznego. Jest pielęgniarka z oddziału intensywnej terapii z Grudziądza i dwóch ratowników medycznych, jeżdżących w karetkach.
– Prowadzimy takie zajęcia w całej Polsce od czterech lat. Kurs jest przeznaczony dla osób z jednostek typu OSP, WOPR, PCK, czyli dla tych, które już mają pojęcie jak wygląda system ratownictwa. Szkolą się po to, by uzyskane kompetencje pozwoliły im to robić w sposób profesjonalny. Daje to umiejętności takie jak podaż tlenu, udzielanie pomocy w stanie zagrożenia życia czy ewakuacja osoby z miejsca zdarzenia. Np. OSP z druhami po kursie staje się jednostką nie tylko gaśniczą, ale ratowniczo–gaśniczą. Te zastępy często są pierwsze na miejscach zdarzeń, strażacy zabezpieczają miejsce i ewakuują osoby. Wtedy taka wiedza będzie bardzo przydatna, choćby udrożnienie dróg oddechowych może uratować życie. Z uczestników jesteśmy bardzo zadowoleni. Wiedzę pozyskują stopniowo, ale są bardzo zaangażowani – przyznają prowadzący: Paulina Kolenderska, Bogdan Świtacz i Arkadiusz Rusoń z Fundacji MaxLife z Chełmna.
Już półmetek
Choć uczestnicy nie od razu radzą sobie ze wszystkim perfekcyjnie, czasem trzeba wiele powtórzeń wydawałoby się nieskomplikowanego ćwiczenia, to widać, że wszyscy podchodzą do tego z powagą.
– Pierwsza styczność z resuscytacją wywołuje stres, ale idzie nam coraz lepiej. Prowadzący wszystko dobrze objaśniają. Oby takie akcje nam się nie zdarzały w sytuacjach bojowych, ale przecież trzeba być gotowym na wszystko. Z naszej jednostki w kursie biorą udział dwie osoby – mówi Marek Walkowicz z OSP Czarne.
Uczestnicy kursu są na półmetku, przed nimi jeszcze dwa weekendowe zjazdy. Zajęcia odbywają się w świetlicy wiejskiej w Olesznie.
Tekst i fot.
Andrzej Korpalski
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie