Reklama

Skandal na Lipno Disco Festival

Gazeta CLI
19/07/2016 17:09

Lipno Disco Festival miał być dwudniowym świętem fanów muzyki disco polo. Niestety już w połowie pierwszego dnia imprezę przerwano, bo organizator z Płocka okazał się oszustem, który nie zapłacił zespołom występującym na scenie i zniknął.

Imprezę organizował Tomasz Sulkowski z Płocka. Lipno Disco Festival był reklamowany już od dłuższego czasu. Zapowiadano go jako jedno z największych wydarzeń muzycznych sezonu w Polsce. Istotnie lista zaproszonych zespołów była imponująca. W piątek i sobotę na terenie miejskiego stadionu miało wystąpić ponad 30 gwiazd sceny disco polo. Swój przyjazd nie tylko potwierdzili muzycy z całego kraju, bo do Lipna wybierały się też rzesze fanów z różnych stron Polski. Tak przynajmniej zapowiadano, a organizator liczył, że sprzeda kilkanaście tysięcy biletów.

Zostali zrobieni w ...

Początek imprezy nie zapowiadał późniejszego „trzęsienia ziemi”. Od godz. 15 zaczęły się pierwsze występy. Festiwal ze sceny prowadził m.in. prezenter stacji POLO TV Maciej Smoliński, a wokół niej gromadziło się coraz więcej ludzi. Z najbardziej znanych zespołów wystąpiły: Veegas, MEJK, Bobi, Markus P, B-QLL, D-bomb oraz Playboys. Ku ogromnemu zaskoczeniu tuż po godz. 22 zamiast zaśpiewać swoje największe przeboje, przerwała festiwal wokalistka grupy „Piękni i Młodzi”. – Bardzo chcielibyśmy, tak samo jak inne zespoły, tutaj wystąpić, ale powiem wam szczerze, że ci którzy wystąpili, również zostali zrobieni w przysłowiowego ch... Nie wiem, za co wy płacicie, będąc tutaj – powiedziała do publiczności Magdalena Narożna.

Organizator się przeliczył

Wiadomo, że zaproszenie tylu znanych muzyków i organizacja dwudniowej imprezy od strony technicznej musiały pochłonąć ogromne koszty. Mówi się o kwocie kilkuset tysięcy złotych. Aby taką sumę uzbierać, organizator musiałby sprzedać ok. 8 tysięcy biletów. Wejściówki były w cenach ok. 50 zł (sprzedawano też pakiety VIP za kilkaset zł każdy). Jako, że biletów sprzedano jedynie ok. tysiąca, oczywiste było, że impreza przyniesie straty. Z tym najwyraźniej nie mógł się pogodzić Tomasz Sulkowski, główny organizator, który nagle przepadł. Pieniądze zgodnie z umowami dostali jedynie pierwsi wykonawcy, m.in. zespół MEJK. - My zagraliśmy koncert przed wspaniałą publicznością i parę minut po nim rozliczyliśmy się z organizatorem. Następnie pojechaliśmy dalej. Nic nam nie wiadomo o problemach, widziałem jedynie późniejsze wpisy na Facebooku - mówi Mariusz Brodzik z zespołu MEJK.

Sprawa do prokuratury

Jak nietrudno się domyślić, informacje przekazane ze sceny przez Magdalenę Narożną wzbudziły ogromne emocje. Ludzie wykrzykiwali „złodzieje”, domagając się zwrotu pieniędzy za bilety. Na miejscu szybko pojawiły się dodatkowe siły policji. Mundurowi czuwali nad tym, by nie doszło do żadnych incydentów. - Łącznie mamy już w tej sprawie zawiadomienia o popełnieniu oszustwa od kilkunastu prywatnych osób, domagających się zwrotu pieniędzy za bilety oraz od managera dwóch zespołów, które wystąpiły w piątek. Przekazaliśmy materiał dowodowy prokuraturze, czekamy na jej opinię. Odkąd pracuję w lipnowskiej komendzie, takiej sytuacji nie pamiętam - przyznaje Anna Kozłowska, oficer prasowy KPP Lipno.

Miasto się odcina

Jak poinformowała nas Kozłowska, Tomasz Sulkowski nie ma statusu osoby poszukiwanej, a więc przed imprezą nie było podstaw, by policja miała jakiekolwiek zastrzeżenia. Podobnie rzecz się ma, jeśli chodzi o miasto. Na festiwalowym niewypale ucierpiało samo Lipno, bo w tej chwili nasze miasto kojarzone jest z wielkim oszustwem. - Organizatorem była prywatna firma zewnętrzna, która posiadała wszystkie wymagane pozwolenia. Podczas sprawdzania zezwoleń na organizację festiwalu nie znaleziono żadnych nieprawidłowości i uchybień. Czuję się oszukany tak samo, jak uczestnicy imprezy i osoby, które nie otrzymały wynagrodzenia za swoją pracę. Jest mi bardzo przykro, że tyle osób zostało poszkodowanych. Wierzę, że Lipno nie będzie negatywnie oceniane na podstawie tego wydarzenia, gdyż jesteśmy w tej sytuacji ofiarą nieuczciwego postępowania i w żaden sposób się do niego nie przyczyniliśmy - napisał w specjalnym oświadczeniu Paweł Banasik, burmistrz Lipna.

Pierwsza taka sytuacja w karierze

Jednym z poszkodowanych zespołów, które zagrały koncert, a pieniędzy nie zobaczyły, jest formacja „B-Qll”. Jak przyznają sami muzycy, to dla nich przykra nowość. – Nigdy w życiu nie zdarzyło nam się coś podobnego i to na taką skalę. Gramy wiele imprez plenerowych i wówczas podpisujemy umowy z samorządami. Tutaj pewnym ostrzeżeniem mógł być fakt, że podpisywaliśmy umowę z prywatną osobą. Ale z drugiej strony, kto by pomyślał, że przy organizacji tak wielkiej imprezy wyjdzie tak wielki przekręt? Mnie również szkoda jest miasta Lipna, bo w niczym nie zawiniło, podobnie jak jego mieszkańcy, a zła sława będzie się ciągnąć długo. Sami oczywiście nie mamy żadnej urazy, widząc że winowajcą jest wyłącznie organizator – przyznał nam Marcin Niewiadomski z zespołu „B-Qll”.

Syn organizatora odpowiada

Jednym z koordynatorów festiwalu i zarazem współprowadzącym imprezę był Artur Sulkowski, syn głównego organizatora. On sam już w sobotę wydał oświadczenie, w którym wyjaśnia swój związek ze skandalem. - W związku z sytuacją, która wystąpiła wczoraj oświadczam, że ja Artur Sulkowski nie jestem organizatorem Lipno Disco Festival. Przykro mi, że nastąpiła taka kolej rzeczy. Byłem jedynie koordynatorem, jak wielu innych pracowników, którzy również tylko koordynowali wieloma działaniami. Wszyscy pracowaliśmy charytatywnie, aby festiwal przebiegł bez zarzutów. Jeśli tylko odnajdzie się organizator, dołożymy wszelkich starań, aby ustalić dalszy przebieg zdarzeń. Sytuacja była niemiła i przykra dla nas wszystkich jak i zapewne również dla państwa. Prosimy nie kierować się plotkami, lecz faktami - napisał Artur Sulkowski.

Co dalej?

O dalszych działaniach zdecyduje lipnowska prokuratura. W tej chwili jest pewne, że oszukani zostali prawie wszyscy. Kilka zespołów za swój występ nie zobaczyło ani złotówki, kilka kolejnych na próżno w ogóle do Lipna przyjechało. Wiele osób straciło pieniądze na bilety, kolejne dodatkowo na podróż, bo swój przyjazd zapowiadali fani disco polo niemal z całej Polski. Oszukani zostaliśmy także my, bo objęliśmy patronatem medialnym wielki festiwal, a nie wielki przekręt. Najbardziej ucierpiał wizerunek miasta, które przez wiele osób będzie pewnie utożsamiane z oszustem z Płocka.
 

Tekst i fot.
Andrzej Korpalski

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo lipno-cli.pl




Reklama
Wróć do