
11 kwietnia w skępskim ratuszu odbyło się spotkanie autorskie z Anną Marcinkowską, poetką, pisarką, graficzką, mieszkanką Kowala. Okazją do wizyty była promocja najnowszej książki pani Anny zatytułowanej "Podwórko".
– Książka jest w naszych zbiorach bibliotecznych – mówi Jerzy Kowalski, dyrektor Miejsko-Gminnej Biblioteki Publicznej w Skępem, inicjator spotkania autorskiego. – Jest to sentymentalny marsz przez blisko 200 lat historii rodzinnej. Z punktu widzenia miasta Kowala to zaszczyt, wiele faktów zostało opisanych, a zapewne o nich wielu mieszkańców nie wiedziało. Każda miejscowość zmienia się, więc opisanie tego jest cenne.
"Podwórko" to opowieść o rodzinie od kilku pokoleń zamieszkującej małe miasteczko. To codzienność, troski i radości, ale i historia, a więc wojna, a więc czasy zapomniane i teraźniejszość. To tradycja, do której czytelnik wraca i lub poznaje dzięki starszym pokoleniom bohaterów podwórka. Podwórko to miejsce życia Anny Marcinkowskiej, miejsce do którego autorka wróciła po latach i które teraz zamknęła na kartach publikacji. "Podwórko" to książka o Kowalu, o rodzinie, o historii, o podróży ze Święcian do Kowala, książka okraszona fotografiami, książka autorstwa Anny Marcinkowskiej, która była gościem spotkania z czytelnikami zorganizowanego przez skępską bibliotekę publiczną.
– Wprowadzeniem, prologiem jest nasza rodzinna legenda o tym, skąd się w ogóle nasza rodzina wzięła na Kujawach – mówi Anna Marcinkowska. – Bohaterem tej książki jest podwórko, moje rodzinne, otoczone przez kilka domów. Seniorką rodu była babcia Prakseda, w każdym z domów mieszkały dzieci babci. Na środku podwórka stała ławka, był krzak bzu, tam zbierała się cała rodzina, były rozmowy, śpiewy, zabawy. Wujowie byli malarzami, kobiety krawcowymi. W tym czasie, gdy historia zatacza koła i zbiera żniwo, rodzina żyje własnym życiem, zwyczajnym. Bohaterem mojej książki jest zwyczajna codzienność. Książka jest o tożsamości, bo ważne jest kim jesteśmy, kim byli nasi przodkowie.
Anna Marcinkowska mieszkała w tym miejscu do trzeciego roku życia i, jak sama mówi, wszystkie obrazy, zabawy i smaki z tamtego czasu zapadły na zawsze w jej dziecięcej pamięci. Wyprowadziła się z rodzicami dwie ulice dalej, ale tęskniła za tytułowym podwórkiem do tego stopnia, że wróciła tam i zamieszkała ponownie już jako 40-letnia kobieta, ze swoimi dziećmi, z ciotkami, które były skarbnicą wiedzy i wspomnień. Te wspomnienia znalazły się najpierw w zapiskach pani Anny, teraz w książce. A wspomnienia sięgają przyjazdu rodziny ze Święcian, miasta na Litwie, do Kowala.
– To jest też książka o Kowalu, o historii miasteczka, ale też o naszej przeszłości – mówi Anna Marcinkowska. – Przeszłość nas wzbogaca, bo my nie wzięliśmy się znikąd. Mój dziadek był malarzem, malował plakaty przeciw carowi w 1914 roku. Tyle lat minęło, a ja dzisiaj maluję obrazki i przy komputerze projektuję plakaty. To wszystko dzieje się na jednym podwórku i to jest dla mnie magiczne. Książka pełna jest opowieści, które ludzie sobie przekazywali, a które są ulotne. Ja zapisywałam to, co opowiadała mi moja ponad 90-letnia już wtedy kuzynka. To była ostatnia osoba, która znała te historie. A że było tam sporo o Kowalu, pomyślałam, że warto wydać taką książkę dla ludzi. Nie trzeba wielkich wydarzeń, żeby opisać historię swojej rodziny. Pisać trzeba wtedy, kiedy żyją ludzie pamiętający jeszcze. Ważne, aby nie przegapić tego momentu.
Na kartach "Podwórka" znajdziemy także wspomnienia wojenne, postacie odważnych mieszkańców, żandarmów.
Tekst i fot. Lidia Jagielska
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie