7 sierpnia sprzed skępskiego ratusza wyruszył objazd lokalny po mieście i gminie Skępe aż do groty Pana Lasów. Przewodniczką była Bożena Ciesielska, udział w zwiedzaniu był bezpłatny.
Pierwszym przystankiem na trasie "Ważnych miejsc" był budynek skępskiego magistratu, dla którego ważne są daty: 1445 rok jako czas nadania praw miejskich osadzie Skępe, 1867 rok jako wspomnienie zabrania praw miejskich przez Rosjan i 1997 rok – przywrócenie praw miejskich.
Drugie miejsce, w którym zatrzymała się wycieczka, to Rynek z pomnikiem koziołka, ufundowanym przez miejscowych rzemieślników na pamiątkę hodowanych na ubogich skępskich ziemiach kóz. Koziołek wpisał się w krajobraz miasta, chociaż nie ma nic wspólnego z herbem miasta. Odlew koziołka ma już 46 lat.
Na wspomnienie historii rodu Zielińskich najlepszym miejscem okazał się park w Wiosce, dawnej posiadłości słynnego rodu herbu Świnka. Bożena Ciesielska opowiedziała życiorysy Gustawa Zielińskiego, jego dzieci z pierwszego i drugiego małżeństwa, wnuków, a nawet prawnuka Konstantego Puzyny ochrzczonego w skępskim klasztorze. Wspomnienie Stanisława Zielińskiego, lotnika, wnuka dziedzica Zielińskiego, stało się okazją do przypomnienia losów innych lotników ze Skępego i okolic: Witolda Małkiewicza oraz Wiliama Daze.
Niespodziewanie uczestnicy spaceru trafili do Józefkowa, na ulicę Miłą, do domku letniskowego, w którym odpoczywał noblista Czesław Miłosz.
– Autem Krzysztofa Iwaszkiewicza wyjeżdżamy do Torunia, z przodu obok Krzysztofa siedzi Miłosz, z tyłu Carol, w środku Grażyna Strumiłło-Miłosz – wspominał Krzysztof Myszkowski, krytyk literacki. – Podróżujemy bez postojów, zatrzymujemy się dopiero w Józefkowie koło Skępego, gdzie Krzysztof Iwaszkiewicz gości nas w swoim letniskowym domu. Siedzimy na werandzie, rozmawiamy, jemy ciasto, pijemy kawę, herbatę i koniak.
Wizyta noblisty w Józefkowie odbyła się 7 czerwca 1995 roku. Wspominając literaturę polską, uczestnicy spaceru dotarli do Żagna, gdzie w lesie nad jeziorem znajduje się mogiła zabitego w styczniu 1945 roku człowieka.
– To miejsce pochowania nieznanego człowieka, prawdopodobnie Holendra, którego ciało leżało nad jeziorem – mówi Bożena Ciesielska, regionalistka i przewodniczka spacerów lokalnych. – Dwa lata temu odbyła się tutaj ekshumacja przeprowadzona przez specjalizujący się w sprawach wojennych "Pomost". Znaleziono tylko kosteczki, sprzączkę, nie było tutaj już szkieletu. Okazało się, że była już tutaj wykonana partacka ekshumacja.
Historię leśnego grobu wojennego opisywaliśmy w gazecie CLI niespełna dwa lata temu, teraz grób odwiedzili uczestnicy spaceru lokalnego. Mogiła jest nadal zadbana, opiekują się nią pobliscy mieszkańcy, znalezione przed dwoma laty szczątki trafiły na cmentarz wojenny w Bortoszach w powiecie ełckim.
Ważnym miejscem w gminie Skępe jest także leśniczówka w Głęboczku, w której mieszkali i pracowali kolejni leśnicy, w czasie okupacji np. Delman. Celem wyprawy była grota Pana Lasów, czyli kapliczka znajdująca się w lesie w Głęboczku. Historia tego miejsca sięga lat przedwojennych, a wiąże ze sobą kilka rodzin: Topolewskich, Ławickich i Jastrzębskich. Stanisława (Ławicka) i Jan Topolewscy zamieszkali właśnie w tym miejscu, w Odłogach, części Głęboczka. Mąż został zabrany na roboty przymusowe, zostawiając żonę z dwójką małych dzieci. Pani Stanisława nie tylko radziła się sobie z wychowaniem potomstwa, ale jeszcze pomagała okolicznym partyzantom, za co 24 grudnia 1944 roku została aresztowana przez Niemców i zabrana do Ligowa, a nazajutrz rozstrzelana w tamtejszej piaskowni. Jan wrócił do domu wiosną 1945 roku, zabrał do siebie osierocone przez matkę dzieci, potem ożenił się z Heleną z Bobrownik. W styczniu 1948 roku ojciec zmarł na gruźlicę, zostawiając potomstwo z drugą żoną.
– Otrzymałam od rodziny właścicieli tego miejsca pamiętnik, 200-stronicowy, napisany drobnym druczkiem przez turystki szukające miejsca odludnego na wypoczynek – mówiła Bożena Ciesielska. – Turystka trafiła do starego domu w lesie, zamieszkanego przez wdowę z małymi dziećmi. Miejsce spodobało jej się bardzo, podobnie jak Bystrzyca, czyli właścicielka domku. Zaprzyjaźniły się i otrzymały wieczną przepustkę od pani Heleny. Potem, jak już tu nikt nie mieszkał, te turystki przyjeżdżały ze znajomymi i wymyśliły, że na pamiątkę Stanisławy Topolewskiej, której dramatyczną historię znają, wybudują figurę. Figurkę zaniosły najpierw do klasztoru, potem umieściły tutaj w 1972 roku, znosiły kamienie, sadziły rośliny, róże, konwalie, zrobiły alpinarium. Przyjeżdżały tu do 1985 roku. W kronice są zdjęcia, wspomnienia, opisy dnia codziennego. Przyjeżdżamy od 1949 roku do 1985 roku, czyli bardzo długo. Kronikę czyta się bardzo chętnie, dziękuję rodzinie za udostępnienie nam tych wspomnień. Lokalna historia jest przecież także bardzo ciekawa.
W sierpniu 1949 roku wychowująca dwoje osieroconych przez rodziców dzieci Helena Topolewska poznała pochodzącą z Lipna turystkę mieszkającą w Warszawie, Halinę Topolewską. Dała możliwość spędzania urlopów w Głęboczku i zaprzyjaźniła się. Halinie Topolewskiej w urlopach towarzyszyła Maria Wieleniar, obie zgłębiały przyjaźń, poznawały rodzinę ich goszczącą i miejsce dla nich wyjątkowe. Poznały historię Stanisławy Ławickiej, pierwszej żony Jana Topolewskiego, rozstrzelaną przez hitlerowców za pomoc, być może kromkę chleba, partyzantom. Dwie warszawianki upamiętniły tragiczną śmierć młodej matki kapliczką nazwaną grotą Pana Lasów z wizerunkiem Chrystusa Frasobliwego. Dzisiaj można grotę odwiedzać, poznawać historię.
Spacer odbył się dzięki dofinansowaniu ze środków ministerstwa kultury, Fundacji Ari Ari i Bożenie Ciesielskiej. Kolejna wyprawa, tym razem szlakiem miejsc pamięci narodowej odbędzie się 28 sierpnia.
Tekst i fot. Lidia Jagielska
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie