
Nadal nieznana jest przyczyna tragedii, jaka rozegrała się w miniony wtorek w Julkowie. Jednak są już pierwsze wnioski odnośnie śmierci 59-letniego mieszkańca Mysłakówka.
Wykonana została już sekcja zwłok mężczyzny. W związku ze spaleniem ciała określenie przyczyny zgonu nie jest jednak łatwe. Dlatego na konkrety trzeba jeszcze poczekać. Są jednak pierwsze poszlaki. – Być może w tym przypadku w grę będzie wchodzić alkohol. Zbadany zostanie samochód, w którym ujawniono zwłoki. W toku śledztwa okaże się m. in. czy mężczyzna miał zapięte pasy, czy mógł wyjść z auta. Póki co nie ma wskazań na udział osób trzecich – mówi Alicja Cichosz, prokurator rejonowy z Lipna.
Przesłuchani zostali już członkowie rodziny denata, osoby z jego miejsca pracy oraz mieszkające najbliżej miejsca tragedii osoby z Julkowa. Szczegóły dalej wyjaśnia policja i prokuratura. Nam udało się ustalić, że 59-latek był emerytowanym nauczycielem. Ostatnio pracował jako stróż na złomowisku w Suradowie. W ubiegłym tygodniu odbył się jego pogrzeb.
Przypomnijmy, że dramat rozegrał się we wtorek 7 listopada po godz. 14.00. Wtedy wpłynęło zgłoszenie o pożarze auta, w którym miał znajdować się człowiek. Informacje te się potwierdziły. Auto stało na poboczu przy drodze w Julkowie. Strażacy ugasili pożar, ale dla 59-latka było już za późno na ratunek.
(ak), fot. OSP Tłuchowo
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie