
Niezwykła, bo żywa szopka stanęła w okresie świątecznym przy kaplicy w Radomicach. Pomysłodawcą instalacji jest sołtys i radny gminny Janusz Lorenc, a w wykonaniu pomocą służyli krewni i znajomi.
– W ramach rewitalizacji parku zaplanowane zostały cztery altanki, jedna z nich stanęła właśnie tutaj, w pobliżu kaplicy – opowiada Janusz Lorenc. – Przez dwa lata covidu ludzie odsunęli się od siebie, teraz wojna na wschodzie też odciska swoje piętno. Pomyślałem, że jeśli dam radę, jeśli znajdę kogoś do pomocy, to spróbuję zrobić taką szopkę. Altanka była, znalazłem życzliwych ludzi z Kłokocka, którzy użyczyli zwierząt. Miła pani ze sklepu w Lipnie wypożyczyła mi postacie świętej rodziny, króliki są moje, gołębie też z Lipna, szatki, dzieciątko dostałem.
W radomickiej stajence święta rodzina znalazła się w otoczeniu zwierząt: kucyka, owiec, królików, gołębi, w sianie i słomie, wśród tradycyjnych narzędzi: kopy czy rzeszota, przy dźwiękach szesnastu polskich kolęd i odgłosów natury.
– Boże Narodzenie to najpiękniejsze święto w roku, bo jest to cud życia – podkreśla Janusz Lorenc. – W tym właśnie czasie postanowiłem zrobić coś dla ludzi, szczególnie dla tych najmłodszych, byśmy stanęli obok siebie, by zobaczyć uśmiech dziecka. Zrobiłem to spontanicznie, bo wydawało mi się, że jest to potrzebne. Szczerze mówiąc, podpatrzyłem coś takiego parę lat temu w Szpetalu Górnym, przy kościółku. I już wtedy pomyślałem, że chciałbym to przenieść do Radomic. Dzisiaj moje marzenie spełniło się.
Pomysł zrodził się w głowie sołtysa Radomic kilka lat temu, teraz marzenia ziściły się dzięki pomocy ze strony rodziny i mieszkańców nie tylko wsi, ale i okolicznych miejscowości. Zaadoptowanie altanki na stajenkę bożonarodzeniową wymagało dużego nakładu pracy, by bezpiecznie i dobrze czuły się w niej zwierzęta, by postacie rozświetlały lampki, a drogę do szopki wskazywała gwiazda, i by chwile przy żłóbku umilały tradycyjne kolędy.
– Dziękuję bardzo mocno tym ludziom, do których zgłosiłem się po pomoc, o zwierzęta, o postacie, a oni bez chwili zawahania pomogli – mówi sołtys Janusz Lorenc. – Trudno było mi np. znaleźć postacie świętej rodziny, aż w końcu znalazła się pani w sklepie, która udostępniła te figury. Kiedy już we wigilię wszystko przygotowaliśmy i ułożyliśmy dzieciątko, to przyszło wzruszenie.
Mieszkańcy i goście już przed wieczerzą zaglądali do szopki, a gdy o godzinie 22.00 w sąsiadującym z nią kościółku w Radomicach celebrowana była msza pasterska, święta rodzina i czuwające przy niej zwierzęta miały wielu gości.
– Mamy okazję zatrzymać się, stanąć obok siebie, dzieci i dorośli, a przecież niczego więcej nam nie potrzeba – mówi Janusz Lorenc. – W tym czasie świątecznym, przy opłatku, myślimy o sensie życia, stajemy się życzliwsi, lepsi. Jesteśmy tutaj razem przy szopce, w te najpiękniejsze święta, ciesząc się z przyjścia na świat dzieciątka Jezus. Najbardziej cieszy mnie uśmiech dzieci, bo ich wdzięczność jest nieskażona. Miłe jest zadowolenie innych. Samemu nie tworzy się rzeczywistości, a jeśli znajdzie się ludzi do pomocy, to można zrobić coś tak pięknego. Szopka powstała po raz pierwszy dzięki tym, którzy mieli wewnętrzną potrzebę i chęć pomocy, i dołożyli tę cegiełkę swojej dobroci, by ona powstała. Tym wszystkim bardzo dziękuję, a jeśli będzie nam dane i zdrowie pozwoli, to za rok jeszcze naszą szopkę ubogacimy.
Żywą szopkę mieszkańcy i goście odwiedzali we wigilię i święta Bożego Narodzenia. I nie brakowało zachwytu i wzruszenia. My możemy zdradzić, że wykonawcy już w wigilijny wieczór, w czasie spotkania z nami, mieli głowy pełne pomysłów na ubogacenie stajenki w kolejnym roku. Zapału i chęci sprawienia radości mieszkańcom nie brakuje im, więc i o efekty jesteśmy spokojni. Tegoroczna szopka bożonarodzeniowa w Radomicach to zapewne początek tradycji budowania żywych szopek w tej miejscowości.
Tekst i fot. Lidia Jagielska
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie